Wadera przerwała Eresowi w połowie zdania i z uśmiechem powiedziała:
- Możesz się zatrzymać u mnie na tę noc. Jeśli rano nie będzie padać, możesz spokojnie ruszać.
Eres uśmiechnął się do niej, po czym wszedł do przytulnego i ciepłego domku Eilis. Stanął przed nią i rzekł niecierpliwie.
- Może pójdę po coś do jedzenia? Cały dzień nic nie jadłem.
- Jasne. Będę tutaj na ciebie czekać. Uważaj na siebie i jakby coś się działo to wyj ile możesz, ja cię usłyszę i znajdę.
Basior czym prędzej wybiegł z jaskini. Nie mógł się odczekać. Miał nadzieję, że szybko wróci \e zdobyczą, lecz tak się nie stało. Eres zauważył lisa i ruszył za nim w pogoń.
- Zostaw mnie ty świnio!
Zdenerwowany zwierzak zaczął wrzeszczeć do wilka i biegł ile miał sił w łapach. Eri nie mógł go złapać. Przez to, że padał gęsty śnieg, lis zniknął basiorowi z oczu. Musiał znaleźć coś innego. Gdy szedł dalej, zobaczył kanion. Po drugiej stronie były trzy zające. Basior schylił się w śniegu i przeleciał nad kanionem wydając z siebie dźwięk jakby ,,wściekłości"? Rzucił się na jednego z zająców i cisnął nim o podłogę.
Eilis? Sorka że w poprzednim opowiadaniu pomyliłem twoje imię :>