Basior szedł po śniegu, który w każdej chwili przypominał mu, że jest zima i nie trudno o odmrożenie łap ogona czy ogólnego wychłodzenia organizmu. Nemo nie obawiał się jednak mrozu w nocy, zdążył już zabrać i wysuszyć kilka skór, którymi można było się przykryć. Nie musiał jednak tego robić ponieważ gęste futro doskonale trzymało ciepło, więc furta póki co wyściełały duże gniazdo które zrobił sobie do spania. Nora była dosyć przestronna i przytulna więc nie narzekał na przytłaczającą ciasnotę oraz chłód pomieszczenia.
Dotarcie do rzeki nie zajęło basiorowi za wiele czasu, zatrzymał się na brzegu i napił się lodowatej wody. Przatrzył przy okazji co dzieje się pod wodą, rzeka była dosyć głęboka, a nurt w miarę szybki. Był pewien, że gdzieś tu muszą być ryby. Poszedł więc w górę rzeki spokojnym krokiem wpatrując się w przejrzystą wodę, która płynęła wyznaczonym torem odbijając się od ciemnych, gładkich kamieni. Nurt robił się silniejszy, ale tam znalazły się ryby. Złowił kilka większych ryb, które wrzucał kolejno do koszyka. Chciał zrobić sobie zapas na kilka dni. Mógł rozpalić ogień i je trochę uwędzić. W końcu zapełnił koszyk i napił się ponownie wody, tym razem poczuł jednak jakiś dziwny zapach. Po chwili sobie uswiadomił, że to krew. Wziął koszyk i ruszył dalej ku górze. Szybko znalazł właściciela krwi, która stróżką spływała z głowy wilczycy znajdującej się między kamieniami. Jakieś pięćdziesiąt metrów dalej znajdowała się wyraźnie oblodzona kłoda. Wilk położył koszyk na ziemię i podbiegł wilczycy leżącej obok kamieni. Wziął ją za skórę na karku i wyciągnął delikatnie z rzeki. Nagle jej oczy się otworzyły i wilczyca szybko się wyrwała.
- Zostaw mnie! - Wrknęła i szybko się poniosła, zrobiła może dwa kroki i upadła na ziemię. Nemo podszedł do niej i trącił ją łapą. Klatka piersiowa unosiła się w spokojnych oddechach, ale była nieprzytomna. Nie mógł jej tak zostawić, nie znał jej, był w watasze od kilku dni i mógł nie kojarzyć jeszcze wszystkich wilków. Wilczyca z przemoczonym futrem leżała na śniegu, nie wiedział ile czasu spędziła w wodzie, miał nadzieję jednak, że nie długo. Wziął ją na plecy i ruszył w dół rzeki po drodze ostrożnie wziął koszyk z rybami i ruszył w stronę watahy. Przejście dwóch kilometrów minęło bardzo szybko, ale teraz musiał być ostrożniejszy nie mógł też jednak zbyt długo iść, wilczyca była mokra więc szybciej marzła. Gdy w końcu dotarł na miejsce stwierdził, że zaniesie ją do swojej jaskini i pójdzie po medyka. Ruszył więc w stronę swojej nory, położył na chwilę wilczyce na ziemi i koszyk z rybami aby odsunąć kłodę, która zastępowała drzwi. Wziął ponownie wilczyce na plecy i koszyk w zęby, a następnie wszedł do środka. Nemo skierował się do posłania ułożył wilczyce na gnieździe przykrytym futrem i nakrył kolejnym. Położył dla niej miskę z wodą i rybę gdyby się obudziła. Sam poszedł szybko po medyka, przyszli oboje i medyk kazał jej zaparzyć kilka listków zioła jak się obudzi. Wilk odszedł, a Nemo czekał aż wilczyca się przebudzi. Minęło półtora godziny gdy wilczyca zaczęła się przebudzać poszedł na zewnątrz gdzie paliło się ognisko, nabrał z wiszącego kociołka gorącej wody i ruszył z powrotem do jaskini. Zalał w misce kilka listków i spojrzał na wilczycę która właśnie się obudzila. Miał nadzieję, że nie zdenerwuje się tak jak nad rzeką. Dopiero teraz rzuciły mu się w oczy szczupłe przednie łapy wadery i wiele błyskotek. Wilczyca dalej była jeszcze trochę mokra, ale furta odciągnęły większość wody.
- Jestem Nemo. Znalazłem cię w rzece i przyniosłem tu, medyk prosił mnie żebyś to wypiła jak się obudzisz. - Powiedział spokojnie i przysunął w stronę wilczycy miskę z naparem.
Timadi'rin :3