-Chodź, trzeba Cię jakoś osuszyć. Chodźmy, zapraszam Cię do jaskini.- Eilis uśmiechnęła się i ruszyła w stronę domu. Eres przyspieszył i dorównał jej kroku. Wadera zwinnym krokiem stąpała po nierównym terenie pokrytym puszystym śniegiem. Nie zwracała uwagi na basiora, który musiał zwolnić tempa. Szła wpatrując się przed siebie. Położyła uszy po sobie, chroniąc je od zimnego wiatru i przymknęła delikatnie powieki. Pogrążona w myślach, nie przyglądała się niczemu, jak to zwykle miała w zwyczaju. W takim nastroju dotarła do swojej jaskini.
-Witam w...- przerwała w środku zdania. Nerwowo rozglądała się, próbując zobaczyć coś przez padający śnieg. Mruknęła pod nosem. Zatoczyła kilka kółek i postanowiła poszukać zgubę. Wracała tą samą drogą, tym razem uważniej się rozglądając. Na jej nieszczęście zerwał się wiatr, a płatki spadały coraz większe. Jej pole widzenia drastycznie zmalało. Usiadła i zawyła kilka razy. Nikt nie odpowiedział. Postanowiła wrócić i poszukać go, gdy pogoda się poprawi. Przecież to starszy basior, kilka razy starszy od niej, na pewno sobie poradzi. Szybko znalazła powrotną drogę i wygodnie umościła się w ciepłej jamie. Po krótkiej chwili zasnęła, wpatrując się w wirujące śnieżynki. Obudziły ją kroki. Usiadła i pytająco spojrzała na czarnego basiora.
Eres?