8 sierpnia 2018

Od Airova cd. Roki

Rozdzielenie się z Roki było całkiem dobrym pomysłem. Prawdopodobnie.
Wpatrywałem się w zbitą grupkę wilków, która teraz zmierzała ze spojrzeniami dziesiątek par oczu wbitymi przed siebie. Podróżowali bez przystanku już jakiś czas, co wnioskowałem po zaschniętych grudkach błota wszczepionych w sierść większości. Padało dobre kilka dni temu.
Zastanawiałem się gdzie zmierzają. Mają jakiś cel? A może błąkają się, aby naleźć swoje miejsce, tak, jak ja i Roki?
Choć zapewne nie zdawali sobie sprawy, szli bardzo równo. Podświadomie dostosowali do siebie swoje kroki, aby jak najskuteczniej się przemieszczać. Dziesiątki, a może i setki łap uderzających o suchą ziemię i muskających kępki trawy. Rytmiczne kroki rozbrzmiewały mi w głowie cichym echem.
Jedna wilczyca odłączyła się od stada, uprzednio informując o tym kilka innych wilków. Do tej pory szła na przedzie, nadając tempo wyznaczając kierunek; otoczona była innymi postaciami o poważnych wyrazach pyska, lecz kiedy się odezwała, wszyscy lekko się rozpromienili, jakby siłą wlała w nich słowa otuchy. Kiedy schodziła w bok, spora część wilków odprowadzała ją spojrzeniem.
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko ją śledzić.


Podobał mi się sposób, w jaki patrzyła w niebo, gdy to zachodziło częściowo chmurami. Choć widziałem w jej oczach tęsknotę, wydawała się pełna nadziei, gdy przygaszony błękit znikał w kłębach szarości.
A jej głos miał piękny kolor; jeszcze nigdy takiego nie widziałem.
Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zawahałem się. Moja łapa zastygła w powietrzu, jakby nie do końca była gotowa do następnego kroku. Świat trochę wirował, kiedy zaczęliśmy rozmowę. Czułem, jak strach po cichu przepływa przez moje żyły. Byłem pewny swego, swoich wyborów, jednak serce dudniło mi w piersi, jakby chciało zaraz wyskoczyć. Poza strachem o siebie bardziej paraliżujące było uczucie, że Roki jest gdzieś sama i wszystko może się stać.
Choć wadera wyrwała mnie z rozmyślań i nieświadomie uwolniła od nękających myśli, nie dałem tego po sobie poznać.
Tak jakoś wyszło, że za nią poszedłem.

~♥~

Chwiała się na boki, kiedy powracaliśmy do stada. Nie wiem, ile czasu minęło, od kiedy ostatni raz widziałem te wilki, ale teraz ich futra były czystsze, lecz zupełnie mokre; teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że pada deszcz. Zapach wilgotnej ziemi miał zielonkawy kolor. 
Kiedy ujrzałem przed sobą sylwetkę Roki, świat wydał się trochę jaśniejszy. Strach jakby wycofał się z żył, lecz kiedy zobaczyłem, że z uśmiechem rozmawia z obcą waderą, moje myśli nieco się splątały. 
 Dzień dobry przywitałem się uprzejmie, podchodząc. Lawendowe oczy Roki błysnęły radośnie na mój widok. Ostrożnie dobierałem słowa, czując na sobie wzrok kilkunastu nieznajomych. Ja... Roki, wszystko w porządku? 

Roki?
Możliwe, że jest beznadziejne, ale dawno nie pisałam .-.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template