Sama nie wiem kiedy zamknęły mi się oczy. Padłam na ziemię zupełnie jak głaz. Z pewnością dlatego, że nie spałam ostatniej nocy zbyt długo. To przez ten przeraźliwy ziąb, dawno już nie było tak chłodnej nocy, a przynajmniej nie pamiętam, aby była. I wcale nie chodziło o to, że wczorajszego popołudnia upolowałam solidnego jelenia, a potem ze smakiem pochłaniałam go od głowy przez długi czas. Wcale nie chodziło o niego, bo przecież pozostały po nim jeszcze udźce, strzępy mięśni brzucha, karku i przednich nóg.
Mój umysł spał, ale uszy słyszały zbliżające się kroki. Mimowolnie lekko podniosłam powieki, to jednak nie umożliwiło mi dokładnego przyjrzenia się - będącemu już jedynie kilka metrów dalej - intruzowi. Chwilę później czułam już jego szybki oddech na swym grzbiecie.
- Li... przeprasz... ekhm... Pani... - zaczął, jąkając się cicho gość. - Mam dla pani wiadomość.
Głos musiał być wyjątkowo przestraszony i nie krył swego zakłopotania. Dukał tak nieśmiało, że nie byłam w stanie wyczuć, kim jest. Tak czy siak, jedyne co czułam leżąc na miękkiej otulinie, to czyiś niespokojny oddech.
Ktoś?