6 sierpnia 2018

Od Lirii De La Irian

Dzień zaczął się jak zwykle. Niezbyt łaskawe zimowe słońce grzało promieniami moją sierść,  wystawioną na ciepło niczym jaszczurka. Napawając się chwilą przyjemności z pochłaniania energii, rozmyślałam nad tym, co mogę zrobić do końca dnia. Rzecz jasna, pomysłów było wiele, a wszystkie głupie i jeszcze głupsze. Ot, na przykład mogłam zawołać wiecznie denerwujące biesy i nakazać im rozpłynąć się po najbliższej okolicy, by postraszyły wszystkie mieszkające niedaleko wilki. Sam pomysł nie najgorszy, lubię siać spustoszenie, ale ostatnio nawet widok zatrwożonych pysków i ogólnego chaosu potwornie mnie nudzi. Przestałam czerpać z tego rozrywkę, szczerze - nie chce mi się.
Sama nie wiem kiedy zamknęły mi się oczy. Padłam na ziemię zupełnie jak głaz. Z pewnością dlatego, że nie spałam ostatniej nocy zbyt długo. To przez ten przeraźliwy ziąb, dawno już nie było tak chłodnej nocy, a przynajmniej nie pamiętam, aby była. I wcale nie chodziło o to, że wczorajszego popołudnia upolowałam solidnego jelenia, a potem ze smakiem pochłaniałam go od głowy przez długi czas. Wcale nie chodziło o niego, bo przecież pozostały po nim jeszcze udźce, strzępy mięśni brzucha, karku i przednich nóg.
Mój umysł spał, ale uszy słyszały zbliżające się kroki. Mimowolnie lekko podniosłam powieki, to jednak nie umożliwiło mi dokładnego przyjrzenia się -  będącemu już jedynie kilka metrów dalej - intruzowi. Chwilę później czułam już jego szybki oddech na swym grzbiecie.
- Li... przeprasz... ekhm... Pani... - zaczął, jąkając się cicho gość. - Mam dla pani wiadomość.
Głos musiał być wyjątkowo przestraszony i nie krył swego zakłopotania. Dukał tak nieśmiało, że nie byłam w stanie wyczuć, kim jest. Tak czy siak, jedyne co czułam leżąc na miękkiej otulinie, to czyiś niespokojny oddech.

Ktoś?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template