- Eilis? - Zirey przerwała ciszę.
- Hm? - wadera wydała z siebie pytający pomruk.
- Zostawili nas? Tak o?
- Nie wiem... Może jeszcze... Może jeszcze przyjdą.
- Miejmy taką nadzieję... - szepnęła Irey kierując się do czegoś na wzór budy. Z trudem wcisnęła się do środka, choć jej łeb pozostał na wierzchu, by mogła wpatrywać się w hipnotyzujące światło. Lecz i ono po chwili zgasło. Zapowiadała się długa, mroźna noc, o której z bólem rozmyślała wilczyca. Dni są krótkie o tej porze roku. Przez swoje głębokie myśli, Zirey nie spostrzegła siedzącej w budzie obok wadery.
- Eilis? Widziałaś te dziwne zajączki, które dzieci trzymały w dłoniach? - zapytała Zirey mając na myśli nieznane jej króliki.
- Tak, widziałam. A co?
- Może da się je upolować i zjeść? - dopytywała.
- No nie wiem... Dzieci pałały do nich troską. Chyba nie są do jedzenia. - na te słowa Irey spuściła łeb - A co? Jesteś głodna? - zapytała jej towarzyszka, choć brzmiało to bardziej jak twierdzenie.
- Tak, trochę. - stwierdziła krzywiąc wyraz pyska - Może jednak przyniosą nam coś do jedzenia? - znów nabrała nadzieji.
- Może. Choć raczej nie dziś. Dzień powoli dobiega końca.
- Tak, dlatego nie lubię zimy. - zakończyła Zirey chowając głowę w zimnej budzie. Zwinęła się w kłębek usiłując zasnąć. Jej buda nie była ocieplana, nawet nie było ciepłego sianka w środku. Na szczęście, po mimo, iż słońce jeszcze nie zaszło, udało jej się zasnąć.
Eilis? Bardzo przepraszam, że tyle musiałaś czekać, ale złapał mnie leń i brak weny.