Obróciła się. Chwyciłem jej ogon w ostatniej chwili i mocno pociągnąłem, przez co wpadła w zaspę. Czego szukała, czego chciała? Nie była tą, na którą czekałem. Niechętnie spojrzałem w jej oczy. Były podobne, ciemne, burzowe, opowiadające niekoniecznie dobrą historię o życiu, ale jednak całkiem inne.
- Co tutaj robisz? - zapytałem z goryczą w głosie, ale z drugiej strony, może była w tym miejscu z tego samego powodu, co ja? Nie powinienem się tym interesować.
- Mogłabym zadać to samo pytanie - odpowiedziała, niezgrabnie wstając. Dopiero podczas gwałtownego ruchu dostrzegłem, że wadera ma skrzydła. Były duże, białe, podobne do skrzydeł aniołów.
- Żyjesz?
- Tak, ty również. Chyba że jest to sen, ale nie sądzę - zadrwiła.
- Wyglądasz jak anioł. Mam obawy, że moje serce już dawno przestało funkcjonować, a ty przyszłaś po mnie. - Tak właśnie myślałem. Jak długo wilk może wytrzymać bez jedzenia? Książki mówią, że kilka tygodni, ale postanowiłem sprawdzić tę tezę. Minęły dwa miesiące. Nadal czułem się tak samo, miałem siłę, tylko czasami przed oczami pojawiały się dziwne, czarne cienie. Może to śmierć?
- A ty, żyjesz? - szarooka przerwała moje rozmyślenia. Spojrzałem na nią spod przymkniętych powiek. - Wyglądasz jak kosiarz albo ktoś, kto umiera - kontynuowała.
- Każda z odpowiedzi jest poprawna.
- Czemu.
Podeszła bliżej i usiadła tuż przed moim pyskiem. Ułożyłem głowę na śniegu i westchnąłem.
- Ile masz lat? Zadajesz głupie pytania.
- Trzy - zadarła głowę. - A ty panie wielki gburze?
- Dwadzieścia cztery.
- Faktycznie powinieneś się śpieszyć z tym umieraniem. Dlaczego jesteś nieśmiertelny, skoro nie chcesz żyć? Jestem pewna, że nikt cię do tego nie zmuszał.
Prychnąłem. To była najgorsza decyzja w moim życiu.
- Z miłości robimy różne, głupie rzeczy. Ta była najgorszą z możliwych.
Widziałem, jak bardzo starała się ukryć ciekawość. Jej głos drżał, gdy pytała się o przyczyny nieszczęśliwej miłości. Z jednej strony chciałem ją ostrzec, ale z drugiej nie miałem zamiaru dzielić się z kimś obcym swoją historią.
- Jak masz na imię aniele?
- Mogłabym zadać to samo pytanie - odpowiedziała, niezgrabnie wstając. Dopiero podczas gwałtownego ruchu dostrzegłem, że wadera ma skrzydła. Były duże, białe, podobne do skrzydeł aniołów.
- Żyjesz?
- Tak, ty również. Chyba że jest to sen, ale nie sądzę - zadrwiła.
- Wyglądasz jak anioł. Mam obawy, że moje serce już dawno przestało funkcjonować, a ty przyszłaś po mnie. - Tak właśnie myślałem. Jak długo wilk może wytrzymać bez jedzenia? Książki mówią, że kilka tygodni, ale postanowiłem sprawdzić tę tezę. Minęły dwa miesiące. Nadal czułem się tak samo, miałem siłę, tylko czasami przed oczami pojawiały się dziwne, czarne cienie. Może to śmierć?
- A ty, żyjesz? - szarooka przerwała moje rozmyślenia. Spojrzałem na nią spod przymkniętych powiek. - Wyglądasz jak kosiarz albo ktoś, kto umiera - kontynuowała.
- Każda z odpowiedzi jest poprawna.
- Czemu.
Podeszła bliżej i usiadła tuż przed moim pyskiem. Ułożyłem głowę na śniegu i westchnąłem.
- Ile masz lat? Zadajesz głupie pytania.
- Trzy - zadarła głowę. - A ty panie wielki gburze?
- Dwadzieścia cztery.
- Faktycznie powinieneś się śpieszyć z tym umieraniem. Dlaczego jesteś nieśmiertelny, skoro nie chcesz żyć? Jestem pewna, że nikt cię do tego nie zmuszał.
Prychnąłem. To była najgorsza decyzja w moim życiu.
- Z miłości robimy różne, głupie rzeczy. Ta była najgorszą z możliwych.
Widziałem, jak bardzo starała się ukryć ciekawość. Jej głos drżał, gdy pytała się o przyczyny nieszczęśliwej miłości. Z jednej strony chciałem ją ostrzec, ale z drugiej nie miałem zamiaru dzielić się z kimś obcym swoją historią.
- Jak masz na imię aniele?
Lukka? Krótkie, dziwne, ale usiłuję się odnaleźć. Chcę opowiedzieć Lu tę historię, więc proszę cię o przeciągnięcie akcji.