1 sierpnia 2018

Od Hermesa cd. Harytii

Hermes powoli ruszył, schodząc po schodach. Miał wysoko postawione uszy, chcąc pozostać czujnym. Zmrużył lekko oczy, gdyż w pomieszczeniu panował półmrok, a na zewnątrz dawno już była noc. Dobrze widział w ciemności, więc zmierzył wzrokiem to, co znajdowało się wokół. Przykryte płachtami pokrytymi kurzem rzeczy, najprawdopodobniej meble nie wzbudziły niepokoju w basiorze, jednak zajrzał w każdy kąt, by odkryć obecność ewentualnego mordercy.
– Wilk został otruty, tak sądzę. Widziałem ślady walki – zdarte pazury, rozorany bok. Przyczyną śmierci nie było jednak wykrwawienie, gdyż rana, mimo że poważna, nie krwawiła na tyle, by zabić. Te czarne plamy na podłodze wokół jego tylnej łapy to właśnie pozostałość po tej substancji. Ciało gnije, ale jego oczy doskonale są widoczne. Dziwne, prawda? Pewnie jest to wynik magii, być może znak od tego, kto pozbawił go życia. – wysnuwał wnioski szeptem. – Gdyby nie panował tam taki odór, być może trucizna byłaby jeszcze wyczuwalna. No chyba że jest bezzapachowa.
Harytia kiwnęła głową i także rozejrzała się po kajucie. Zauważyła małe, okrągłe okno i podeszła do niego. Tak jak pozostałe przedmioty, pokrywał je kurz. Basior tymczasem zaczął obwąchiwać płachty, a po chwili ściągnął jedną z nich, chwytając ją w zęby. Jego oczom ukazał się wielki, drewniany kufer z metalowymi okuciami. W środku jednak okazał się pusty.
– Zakładając, że wataho-sekta miała motyw, np. zdradę czy chęć zakończenia przynależności do niej, może po wszystkim ukradła skarb znajdujący się w tej skrzyni.
Wilczyca podeszła do basiora, a ten spojrzał na jej łapy. Mieniły się od dziwnej substancji, która okazała się drobnymi, skrzącymi się drobinami.
– Diamenty – powiedzieli jednocześnie i odwrócili się do okna. Tam znaleźli więcej malutkich punkcików, które odbijały światło księżyca padające także na część podłogi.
Wilki zdjęły pozostałe płachty, które przykrywały stare, brudne meble, takie jak kanapa wystającymi sprężynami. W środku nie było jednak nic, gdyż Harytia wsadziła tam łapę.
– Musimy stąd wyjść. – stwierdził basior i powoli zaczął wspinać się po schodach.
Znów spojrzał na leżącego na podłodze trupa, który, tak jak wcześniej, tępo wpatrywał się w ścianę. Podążył wzrokiem za tym, na co zwrócone były oczy martwego basiora, jednak oprócz pustej, drewnianej ściny nie trafił na nic innego. Tymczasem Harytia wyszła ze znajdującego się niżej pomieszczenia i skierowała się do drzwi. Razem z Hermesem wyszła z powrotem na pokład, gdzie wszystko było na swoim miejscu. Nie zauważyli jednak pięciu czarnych sylwetek na skraju lasu, które dokładnie obserwowały każdy ich ruch.

Harytio? Skonfrontujesz nas czy pobawią się w szpiegów? A może część nas zaatakuje? :3

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template