27 sierpnia 2018

Od Axaliego Quest #11 (zawód)

Ten dzień zapowiadał się normalnie.
Axalie ruszył w stronę domu Zirey, chciał ją odwiedzić i spytać jak się czuje. Od nory Axaliego do Zirey było około kilometra. To wcale nie tak daleko.
Jak może się wydawać. Basior był już po śniadaniu i właśnie był już w połowie drogi. W sumie? Może dobrze też byłoby odwiedzić Później Eresa i Eilis. Chociaż wczoraj się widzieli przy wodospadzie. Po drodze Axalie ujrzał krzew pięknych czerwonych róż.
- Może wezmę jedną dla Zirey.
Pomyślał i zerwał jedną różę i włamał z niej wszystkie kolce. Chwycił ją w zęby i udał się do Zirey. To miała być niespodzianka, wadera nie wiedziała o tym, że u niej miał się zjawić Axalie. Gdy basior dotarł już na miejsce, Zirey siedziała przed swoim „domem”. A tak dokładnie to przed tak jakby... ogródkiem. Rosły w nim głównie jagody, maliny, i jakieś kwiaty oraz grzyby. Akurat zbierała ostrożnie maliny do wiklinowego koszyczka.
- Skąd ona to ma!?
Pomyślał Axalie i usiadł dumnie za nią.
Zirey podskoczyła, strącając koszyczek z malinami.
- Wystraszyłeś mnie!
Powiedziała wadera z małą pretensją. Ale po chwili usiadła przed nim i uśmiechnęła się do niego.
Axalie wysunął głowę w stronę Zirey, dając jej znak, że ta róża jest dla niej. Ostrożnie położył ją przed łapami wadery i uśmiechnął się do niej.
- Och, to dla mnie? Dziękuję, Ax!
Zirey przytuliła go i z różą w pysku udała się do domu, żeby ją tam odłożyć. Może pójdziemy na spacer?

>-<

- Jak się czujesz ?
Powiedział Axalie do Zirey.
- Eee... nie jest najgorzej. Trochę bolą mnie żebra, ale ogółem jest okej, a u ciebie?
- Łapa przestała mnie boleć. Jeszcze mam jakieś zadrapania, ale wszystko w porządku. Frugo tak mnie zaskoczył, że nie wiedziałam, co się dzieje. Hehe, rzucił się na mnie i zachowywał się tak, jakby myślał, że umarłem w ciągu tych paru dni.
- Och Axi, to się nazywa prawdziwa przyjaźń. Po prostu ucieszył się, że wróciłem do domu cały i zdrowy.
Zirey powiedziała to w taki sposób, jakby była jakimś ekspertem od spraw życiowych.
Obydwa wilki były zadowolone ze spaceru, Zirey szła obok Axaliego i rozmawiała z nim o wszystkim, co wpadło jej do głowy. Najwięcej rozmawiali o nocach spędzonych w kanionie. Nie chcieli przeżyć tego jeszcze raz.
Ale cóż, an szczęście zostały tylko wspomnienia i zadrapania.
Nagle zza krzaków wybiegł jak dzikus, wilk. Axalie od razu wiedział, że to ktoś w watahy.
- Tak? O co chodzi?
- Jesteś Axalie? - zapytał wilk.
- Tak, a czemu pytasz?
Axalie spokojnie stał i rozmawiał z niby znajomym, niby nie. Jeszcze nigdy z nim nie rozmawiał, więc czuł się trochę dziwnie.
- Chodzi o to, że dostałeś zlecenie na zabójstwo wilka. Przyjmujesz zlecenie?
Dobra, musisz je wziąć, bo nie ma kto tego załatwić. Jesteś w tym dobry, dostałem wcześniej informacje, że przestępca biegł na północ stąd. Powodzenia Axalie.
Zanim Ax zdążył cokolwiek powiedzieć, wilk zniknął mu z pola widzenia.
- Pewnie poszedł załatwiać inne sprawy.
Powiedziała Zirey i poszła w stronę domu. Odwróciła się i krzyknęła: „Jak jutro będziesz do mnie wpadać to bądź czysty!” Uśmiechnęła się i pobiegła.

>-<

Dobra... Axalie, weź się w garść!
Powiedział basior sam do siebie i udał się na północ. Po pierwsze nie chciał tam iść, ale musiał. A po drugie bał się, że Zirey go zostawi. Trzeba zaryzykować. Gdy basior był już na miejscu, ujrzał dwóch białych strażników . Mieli na łapach i głowie srebrno złotą zbroję, a przy tułowiu małe ostrze. Złapali właśnie tego srebrno szarego wilka, którego miał zabić Axalie. Jeden z nich mocno trzymał linę, która była obwiązana wokół łap i ciała Wilka. Drugi ze strażników jedną łapą przyciskał głowę do podłogi, a drugą wbijał pazury w ramię wilka. Nagle jeden ze strażników skinął głową, dając Axiemu znak, że może zaczynać to, co mu zadano. Axalie po cichu podchodził do wilka, żeby zadać mu cios, który miał zabić. Nagle wilk otworzył oczy. Spojrzał prosto na Axaliego. Okazało się, że była to wadera. Jej spojrzenie błagało o litość, nie chciała umierać, nie w taki sposób. Mogła mieć jeszcze połowę życia przed sobą. Gdy widziała, że wilk, który miał ją zaraz zabić, zbliżał się do niej. Ta zaczęła wyrywać się strażnikom.
„ZOSTAWCIE MNIE!” Wadera krzyczała i wyzywała się. Nagle strażnik, który trzymał jej ramię, przejechał po nim pazurami, tworząc głęboka ranę. Po łapie Spływała krew, wadera spojrzała w oczy Axaliego. Po jej pysku spłynęła łza. Już się nie odzywała i nie wyrywała. Nie myślała o krwawiącym ramieniu, myślała o śmierci. Gdy Axalie stanął przed nią, przypomniały jej się ostatnie słowa matki, gdy umierała:
„Bądź dzielna, bądź silna i pamiętaj, nie rób głupot!”.
- Oni mnie zmusili. Szepnęła do Axaliego, zamknęła oczy i wiedziała, że to koniec.
Strażnicy z uśmiechem na pysku patrzyli na waderę. Widać było, że się nie cackają.
- Chłopcy, puśćcie ją, załatwię to sam.
Powiedział Axalie i warknął na wilki w zbrojach. Odeszli spokojnie w drugą stronę.
- Nie zabijaj mnie, proszę.
Powiedziała wadera ze łzami w oczach.
- Nie zrobię tego. Nie lubię zabijać wilków, które błagają o litość, a tym bardziej że jest to wadera. Nigdy żadnej nie zabiłem i raczej nie zabije.
Axalie powiedział do niej spokojnym tonem, po czym zaczął rozgrywać liny.
- Co zrobiłaś?
Zapytał basior.
- Typy z watahy ode mnie kazali mi przynieść szczeniaki z różnych watach. Powiedzieli, że zabiją mi siostrę, jeśli tego nie zrobię. Ona jest jeszcze młoda. Ja... ja nie chciałam...
Wadera, mówiąc to, jeszcze bardziej się rozpłakała. W dodatku oni tam wykorzystują inne wadery, żeby robiły to, co im każą. Nawet te w ciąży, czasem tracą szczenięta, zanim przyjdą na świat.
- Słuchaj...weź siostrę i uciekaj. Mieszkam na południe stąd. W norze, dziele ją z lisem. Możecie się u nas zatrzymać, aż ich nie załatwię. Lepiej u nas niż u jakiś podłych świń, które szantażują innych. Jasne ?
Pomogę ci, ale obiecane mi jedno. Nie powiesz nikomu, że cię puściłem wolno.
Axalie spoważniał.
- Dziękuję Ci. Dziś w nocy wezmę ją i postaram się raz na zawsze opuścić tę watahę. Wadera usiadła i poczuła, że pieczę jej ramie.
- Ałaa... może najpierw udam się po jakiś opatrunek. Axalie spojrzawszy na waderę, odwrócił się i udał się w nieznany kierunek.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template