~*~
Obie wadery obudził hałas. Gospodarz szedł z metalowymi wiadrami pełnymi niezidentyfikowanych rzeczy.
-Wstajemy! Rozpoczynamy codzienny obchód po naszej farmie.
Zirey wyszła z budy przeciągając się. Jeszcze nie rozbudzona, ale pełna energii na nowy dzień podbiegła do mężczyzny, spoglądając co niesie w wiadrach. Eilis mniej energicznie wyczołgała się z budy i nieco wolniej podążała za resztą. Nowy właściciel pogwizdywał radośnie. Zatrzymał się przed drewnianym ogrodzeniem, otworzył furtkę, zostawiając wilczyce na zewnątrz i wlał zawartość wiader do dwóch, sporych rozmiarów koryt. Uchylił pobliskie drzwi, z których wybiegło kilka świń. Rzuciły się na breję i przepychały, aby zjeść jak najwięcej. Gospodarz zaśmiał się pod nosem i zatrzasnął za sobą furtkę. Odstawił wiadra i ruszył w dalszą drogę. Wadery dzielnie kroczyły obok niego, a on pokazywał im wszystkie zwierzęta. Zatrzymał się przy ogrodzonym pastwisku.
-Tu będziecie pracowały. -wskazał cały obszar palcem.- Ale nie musicie się martwić, jeszcze nie dzisiaj.
Eilis oparła się przednimi łapami o płot.
-Jak myślisz? Czy zostaniemy typowymi pieskami zaganiającymi owieczki?
-Na to wygląda. -odpowiedziała Irey, wpatrując się w dal. Właściciel zniknął za drzwiami komórki, w której było pełno narzędzi. Co chwilę słychać było przewracające się łopaty lub inne metalowe przyrządy.
-Może uda nam się uciec? -Li podniosła wysoko uszy z zaciekawieniem.- Jeśli chcesz, możemy zostać tu jeszcze chwilę i zobaczyć co z nami zrobią.
Zirey? Będziemy pracować czy uciekamy?