1 sierpnia 2018

Od Cathien

Patrzyłam w pustą przestrzeń. Z moich oczów wylewały się łzy, czułam smutek, jednocześnie złość. Nie wiedziałam co zrobić, potrzebowałam coś... Lub kogoś, komu mogę się wygadać. Więc poszłam jak najdalej od watahy, żeby nikt mnie w tym stanie nie zobaczył. Była zima, biały puch nie zdążył jeszcze spaść, a już spadła dramatycznie temperatura. Moje futro jeszcze do końca nie urosło, więc trochę zmarzłam. Nagle zaczął padać śnieg. -Super, nie ma to, jak porządnie zmarznąć...
Szłam i szłam, nie wiedziałam sama gdzie, ale coś we mnie kazało, żeby dalej dreptała. Na moim pysku leżał śnieg, nie topił się zbyt szybko. Stanęłam i pomyślałam, po jaką cholerę ja jeszcze żyje, przecież nikt mnie nie zna, nie potrzebuje... Zaczęłam ponownie płakać i wpadłam w furie. Wzięłam mój kaptur na głowę i pobiegłam. Przy okazji biłam w drzewa i wyłam. Zobaczyłam, że w pobliżu jest jakiś zajączek. Podbiegłam spokojnie do niego i wskoczyłam. Wyszarpałam go i całe emocje spłynęły na niego. W głębi duszy współczułam mu i klęłam na siebie, co ja robie jednak instynkt jest mocniejszy. Zjadłam go i odeszłam w głębi lasu. Po chwili usłyszałam szelest za mną. Odwróciłam się, nikogo nie było.
- Ktoś tu se chyba ze mnie jaja robi.
- Otóż to.
- Kto to był? Ja już w paranoje wchodzę.
Położyłam się i łapy na głowę położyłam. To przecież jest nie realne, ktoś do mnie mówi, ale tego nie ma, jak tak dalej będzie, umrę w cierpieniu. Niech to mnie zostawi i da powoli umierać.
- Daj mi spokój, zwido. Ja nie potrzebuje jeszcze takiego gówna!
- Spokojnie, ja nie jestem żadną zwidom. Lecz tobą.
- Co...nieee, to nie jest prawdziwe, to nie może być prawdziwe! Ja jestem tylko jedna, nie chce mieć jeszcze sobowtórów.
- Ja też sobowtórem nie jestem, jestem tym, czym ty jesteś.
- Weź, nie gadaj w zagadce, tylko wal, bo się zaczynam denerwować.
- Spokojnie, dowiesz się, jak zrozumiesz sens twojego bytu. To że go straciłaś, nie oznacza, że masz umrzeć, uspokój się, prześpij się. Nie wybieraj pochopnie, to ci może jedynie zaszkodzić, żyj swym życiem, jak najlepiej możesz, nie załamuj się przez to.
- Nie wiem co powiedzieć...
- Nie mów nic, wysłuchałaś mnie. Więc moja pora żeby znikać, ale pamiętaj o tych słowach, kiedyś je zrozumiesz.
Wstałam i popatrzyłam wokół mnie, nikt... Posłuchałam się i poszłam dalej. Robił się wieczór, coraz nisza temperatura. Drżałam ze zimna, więc usiadłam pod drzewem. Nagle zrobiło się ciemno, nie widziałam już nic.. Słyszałam tylko krzyki i wołania, ale to i tak już chyba nie miało sensu. Ze mną koniec. Nie mam już nic... jedyne słowa, które usłyszałam to były: Jezus Maria, szybko! Chodzie tu! Nie wiem, kto to był i nie chce wiedzieć. Chce tylko zasnąć i już nigdy się nie zbudzić...

Ktosiu? :>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template