31 maja 2015

Od Destiny

Była noc, moje zmysły były na granicy pomiędzy normalnością a super wytrzymałością. Usłyszałam dźwięk, a po chwili zobaczyłam złote oczy jakiejś wadery, a za jej uchem czarne pióra, lecz zaraz zniknęły, że zostały moje purpurowo-łososiowe oczy ze złotymi.
- Czego tu szukasz? - Zapytała z nutą niepokoju, byłam w tej watasze dopiero dzień i nie znałam Alfy. Szybko odpaliłam zmysł widzenia w ciemności, ale to niewiele dało, bo i tak tylko widziałam sylwetę drzew i wadery. Bez zastanowienia przeskoczyłam ją by zdezorientować waderę gdzie jestem.
- Kim ty jesteś? - Zapytałam syczącym głosem.
- Jestem Tarav... - Nie dokończyła, a ja rzuciłam się na nią nie zamierzonym ruchem... Wiem, że to mnie ogarnia i jestem niebezpieczna w nocy... Jestem nieobliczalna, zaśpiewałam ostatnim całkiem moim życiem, ale bez żadnej nienawiści.



Moje oczy, zamiast normalnych tęczówek zapłonęły czerwone ślepia, w których była cienka szparka.
- Im'a your nightmare. - Odpowiedziałam nie swoim głosem, chciałam się z tego uwolnić, lecz nie mogłam. Szybko podrapałam jej plecy, a ona kopnęła mnie w brzuch, uwolniłam kulę cienia w jej kierunku, a ona zrobiła częściowy unik. Zaczęło się rozjaśniać, powoli wracałam do siebie, nagle zemdlałam.

Taravia?

30 maja 2015

Powitajmy Destiny!!


http://safiru.deviantart.com

But now you can’t tell the false from the real. 

Imię: Destiny
Ksywka: Desti, Shadow, Phone Guy, Im'a So Sorry, Payphone
Wiek: 2 lata
Płeć: wadera
Charakter: Phone jest ruchliwa i pełna energii, zawsze wesoła i pogodna. Patrzy na wszystkich z dołu i kocha się śmiać, nie ma takiego suchara, który by ją nie rozśmieszył. Jest to romantyczka, ale nie podrywa byle jakiego. Cieszy się życiem i uwielbia wodę, jest beztroska i raczej lubi pomagać, lecz ma swój charakterek i czasem jest nie miła. Kiedy pierwszy raz do niej zagadasz, może uznać to za podryw (oczywiście nie samice), ale jeśli się z nią zaprzyjaźnisz, to zyskasz dobrego przyjaciela. Uwielbia też zamknięte przestrzenie.
Wygląd: Jest wysoka i szczupła,jej kolor futra na ogonie przechodzi od białego do fioletowego. Ma puszyste fioletowe futro w kropki o kolorze różowym, a oczy ma łososiowe.
Stanowisko: goniąca
Specjalizacja: defensywa, obrona, skoki.
Rasa: Wilk Cienia
Żywioł: cień
Moce: schowanie się w najmniejszym cieniu, kula cienia, możliwość zmieniania koloru oczu, latanie, czytanie w myślach, otaczanie siebie i przeciwnika tarczą z ciemności, tarcza ciemności, widzenie w ciemności.
Rodzina: nie pamięta 
Partner: Haha, na serio? Ale kiedyś może...
Potomstwo: kiedyś
Historia: Włóczyła się kiedyś wiosną, aż spotkała Serafinę. Przypadkowo zapytała, czy można gdzieś się tu zatrzymać, a ona odpowiedziałam że chętnie zaprosi Phonem więc się zgodziła i dołączyła.
Przedmioty: ---
Data dołączenia: 30.05.2015r.
Właściciel: sonia
Inne zdjęcia:
Ze skrzydłami:  <KLIK>
Jako smok:  <KLIK>
Inne*
Piosenka, którą najczęściej śpiewa:  <KLIK>

*Na życzenie właściciela.

Od Taravii CD. Zero

Zmarszczyłam brwi. 
Zaraz, zaraz...
Czemu ja go przytuliłam? Czemu płakałam?!
Zamknęłam oczy, żeby przez chwilę mieć spokój. Muszę sobie to wszystko poukładać... 
Przytuliłam go, żeby czuł się potrzebny. Nie chcę stracić mordercy, ponieważ jest on, jak na razie, jedynym zabójcą. 
Najgorsze jest to, że nienawidzę kogoś przytulać. Być przytulana też nie. A, że musiałam to zrobić, teraz łzy same leciały mi po pysku... Co się ze mną dzieje? Czyżby to przez ten czar, którego użyłam na sobie? Nie lubię płakać, więc pewnie jest to skutek uboczny zwiększonej mocy. Głupia Czarna Magia...
Aktualnie jestem w rozsypce. Ja, no i mój stan emocjonalny. 
Kim w ogóle jest dla mnie Zero? 
Zwykły wilk, który jest mi potrzebny wyłącznie do tego, żeby wataha prosperowała. A ja go przytuliłam. No i on mnie! 
Ciarki przeszły przez moje ciało, a ja zacisnęłam zęby. Kiedy wszystko przemyślałam, łzy zniknęły. Znów stałam się normalną Taravią. 
- Odejdź. - syknęłam
- Słucham? - zapytał, jakby porażony prądem 
- Odejdź. - powtórzyłam, nie patrząc na niego - Już wyjaśniliśmy wszystkie sprawy, więc możesz odejść. Chcę zdjąć z siebie zaklęcie. 
- Jakie zaklęcie? 
- Jakieś. - warknęłam. Nie, teraz nie chcę być miła... Nie chcę udawać. - Przez nie płaczę, przez nie gadam głupoty. I tak nie zrozumiesz, nie znasz Czarnej Magii. 
Basior wyraźnie posmutniał, słysząc moje słowa. 
- Zawsze byłeś oschły, więc i teraz się tak zachowaj. Warknij, powiedz coś, co mnie urazi. A później odejdź, do swojej jaskini. Zaraz się ściemni. 
Basior chciał coś powiedzieć, lecz ugryzł się w język. Zawrócił i zaczął się oddalać.
- I nie rób tak więcej. - rzuciłam, nie patrząc w jego kierunku
Zatrzymał się w pół kroku, najwyraźniej nie rozumiejąc.
- Jesteśmy kwita, więc nie rób tak więcej. - wbiłam pazury w ziemię - Nie przytulaj mnie. Nienawidzę tego. 

Zero? 

Od Zero Black Fire CD. Taravii

Zrobiło mi się trochę smutno. 
- Skąd to wiesz? - Zapytałem gwałtownie. 
- Bo widać... - Lekko się uśmiechnęła. 
Także się uśmiechnąłem .
- ...To może jednak zostanę...? - Powiedziałem. 
Taravia podeszła do mnie i ostrożnie mnie przytuliła. Chwilę potem zniknęła. Nawet nie wiem co to było, ale postanowiłem jej poszukać. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Chyba pomyślała, że przesadziła, ale dawno nikt mnie nie przytulał, nie pocieszał... W końcu ją znalazłem. Siedziała zapłakana nad Zatoką Błękitnych Mgieł. 
- Taravia... - Powiedziałem. 
- Słucham? - Odwróciła się. 
- Czemu płaczesz? 
- Bo zrobiłam coś czego nie powinnam. 
- Ale nic się nie stało... Nawet mógłbym ci podziękować. Nigdy nikt mnie nie przytulił. - Chciałem być miły...
- Ale ja z tym przesadziłam! Nie rozumiesz?! 
- Rozumiem. - Powiedziałem i tym razem zdobyłem się na odwagę i lekko ją przytuliłem. Wadera na mnie spojrzała. 
- No co? Teraz jesteśmy kwita. - Powiedziałem i się odsunąłem. 


Taravia?

Od Taravii CD. Zero

Zmierzyłam basiora wzrokiem. Stał przede mną, wpatrując się we mnie. Jego wzrok był zimny, ale niezdecydowany. Coś go trapiło. 
- Jeśli Cię skrzywdziłam, przepraszam. - podeszłam do niego. 
Dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów. Wpatrywałam się mu w oczy, wiercąc go swym wzrokiem na wylot. Teraz powinien potraktować moje słowa na poważnie. Basior zaczął unikać mojego wzroku, więc łapą podparłam jego podbródek tak, żeby skupił swoje spojrzenie na mnie. 
Teraz mam szansę.
Otworzyłam szerzej oczy i wniknęłam do umysłu Zero, lecz nim zdążyłam cokolwiek zrobić, ten odskoczył jak poparzony.
- Wiem co chcesz zrobić, do cholery! - warknął, wściekając się.
- Tak? Czyżby? - uniosłam brew. 
- Czemu, Taravia?! - zacisnął zęby - Chcesz, żebym został, a jednak robisz coś takiego!
- Spokojnie, spokojnie. - westchnęłam, przymykając oczy. Otwarłam je po chwili i odchrząknęłam - Chciałam tylko sprawdzić, co czujesz. Sam byś mi tego nie powiedział, prawda?
- Chciałaś także moje wspomnienia. - piorunował mnie wzrokiem - Wiem o tym. 
- Czemu aż tak się boisz, że ktoś je pozna? 
- A gdybym ja zaczął grzebać w Twoich wspomnieniach? Chciałabyś, żeby ktoś dowiedział się o Twojej przeszłości?!
- Proszę bardzo. Wyczytaj ile tylko chcesz. Nie obchodzi mnie to. 
- Mnie najwyraźniej tak!
Przekrzywiłam łeb i zaczęłam stukać pazurami o ziemię. 
- No, wykrzycz się. Może będzie się nam lepiej rozmawiać. - stwierdziłam, lekko znudzona
Moje słowa podziałały na basiora jak kubeł zimnej wody. Zmarszczył brwi, lecz cała złość wyparowała z niego jak łapą odjąć. Uniosłam brew i zamrugałam kilkakrotnie.
- Więc czemu chcesz, żebym został? - powiedział już spokojniej i ciszej. Wściekłość zamieniła się w jeszcze większą niepewność...
- Bo należysz do watahy. Jesteś jednym z nas, Zero. A to, jak ja Cię traktuję, to tylko zwykła gra. Przecież wiem, że mimo wszystko zależy Ci na mojej tolerancji. Inaczej byś do mnie nie przybiegł ogłaszać swojego odejścia, tylko po prostu zniknął. Chcesz, żebym Cię doceniła. Jako alfa, i jako wilk. Wiem o tym. 
Uniosłam wyżej łeb i spojrzałam na niego.
Jak zareaguje na moje słowa?

Zero?

Od Taravii CD. Scarlett

Westchnęłam tylko i zmierzyłam waderę wzrokiem.
- Jak chcesz. - wzruszyłam ramionami - Ja naprawdę staram się być miła...
Zwiesiłam łeb w dół i przymknęłam oczy. Chciałam się czegoś o niej dowiedzieć, a ta, jak na złość, tylko mi to utrudnia! Scarlett, przez chwilę, zapatrzyła się na malowniczy obraz rozciągający się za moimi plecami.
- Rozumiem. - wadera znów skierowała swój wzrok na moją postać, odchrząkując - Przecież proponuję Ci przeszukanie terenu. 
Uniosłam jedną brew w kpiącym geście. Scarlett nadal stała niewzruszona, wpatrując się we mnie. Uniosłam wzrok do góry, wpatrując się w śnieżnobiałe chmury, leniwie płynące po niebie. Po chwili jednak, cicho wzdychając, skierowałam swój lekko poirytowany wzrok na waderę. Nasze spojrzenia spotkały się, więc podeszłam bliżej. Żeby dodać sobie pewności siebie, uniosłam wyżej łeb i uśmiechnęłam się do wilczycy. 
- No dobra, dam Ci spokój. Tylko powiedz mi jedno. 
- Tak? - zmarszczyła brwi
- Jesteś medykiem... - zaczęłam
- No tak, jestem. O co chodzi?
- Mogłabyś pokazać mi miejsce, żeby nie powiedzieć jaskinię..., w którym leczysz? 

Scarlett?

Od Zero Black Fire CD. Ayr'y

Szybko znalazłem się w powietrzu. Wilk coś zaczął krzyczeć. Spojrzałem raz w dół i zobaczyłem nie znaną mi sylwetkę. Spadłem na ziemię i spojrzałem się na wilka. 
-Przepraszam. - Powiedziałem sucho. Ta tylko przewróciła oczami i sobie poszła. Odetchnąłem z ulgą. Biegłem spokojnie lasem. Wróciłem do domu i od razu poszedłem spać. Śnił mi się... MÓJ SYN?! Jego biała słodka sierść... Małe niewinne oczy...




Najpierw bawiłem się z nim na polu... A później przyszły wilki cienia i go zabiły... Gdy byłem na plaży zdołałem go uratować.

*Rano*  

Już od 5.00 byłem na nogach. Poszedłem do Scarlett, aby zabandażowała mi dziurę w skrzydle. 
- Witaj. - Mruknąłem. - Zabandażujesz mi skrzydło? 
- Jasne. - Podeszła do mnie z bandażem i zrobiła swoje.
Zaraz gdy wychodziłem pojawiła się Taravia. Nawet na mnie nie spojrzała. Spojrzałem na nią z oburzeniem, lecz ta nie interesowała się moim towarzystwem. Postanowiłem zniknąć, jeśli mnie tu nie chcą... Pobiegłem w to miejsce, w którym jeszcze wczoraj zginąłem. Kolce nadal były wbite w glebę, wiec podskoczyłem wysoko i nabiłem się na nie. Tym razem trwało to dłużej... Gdy znalazłem się w moim "niebie" spuściłem łeb. Poszedłem pod tron i zapytałem. 
- Mogę tu zostać?
Pojawił się ten demon który wcześniej mnie zabił. 
- Jasne! Ale wrócić możesz tylko pod postacią ducha. 
- A jeśli będę chciał zostać i nie wracać na ziemię? 
W tej chwili pojawiła się znikąd Taravia. 
- Zero, odchodzisz z naszej watahy? - Zapytała smutna. 
- A co mam robić?! Unikać twojego wzroku, tylko dla tego że mnie nie lubisz? Wiem to ja, wie to Scarlett... wszyscy!! - Krzyknąłem. 
- Ale...
- Co ale? Możesz sobie wracać. 
- Zero proszę... Potrzebujemy mordercy...
W tedy uświadomiłem sobie że jej tak naprawdę nie ma. Powróciłem więc na ziemię aby z nią porozmawiać.

*Pod jej jaskinią* 

- Taravia? 
- Co... - Warknęła. 
- Słuchaj... Mam zamiar odejść z watahy. 
- Jak to?! Najlepszy morderca?! 
- Tak. - Popatrzyłem się na nią poważniej. 
- Ale potrzebujemy morderców. 
-No dobrze, ale jak mam tutaj żyć? Kiedy Ty unikasz mojego wzroku, towarzystwa. Rozumiem, że możesz mnie nie lubić. Nawet nienawidzić. 
- Ale ja...
- Ty co? - Burknąłem rozzłoszczony. 
W tej chwili nie pozostawało mi nic innego, jak sobie iść. Ale postanowiłem że chwilę jeszcze zostanę na ziemi. Może ona przekona mnie do zostania tutaj? 

Taravia? Ktoś inny?

28 maja 2015

Od Ayr'y CD. Zero Black Fire

Szłam spokojnie przez las, gdy usłyszałam, że stało się coś poważnego i wszystkie wilki pobiegły aby się dokładniej dowiedzieć. Szczerze mówiąc mnie też to ciekawiło, ale nie na tyle aby biec jak opętana do uzdrowiciela, więc wybrałam szybki marsz. Gdy już doszłam, no cóż, tłum był i ciężko mi było cokolwiek zobaczyć, ale dzięki niektórym plotkarom zdążyłam ogarnąć sytuacje. Po paru minutach znudziło mi się oglądanie pleców wilków więc wyszłam z jaskini i podążałam w stronę domu. Rozglądałam się (jak zwykle) i wpadłam na jakiegoś wilka (znałam go tylko z wyglądu). Wilk się chyba przestraszył czy coś bo natychmiast wzleciał w górę.  Muszę przyznać, że mnie to zdenerwowało (nie za bardzo), że ktoś na Ciebie wpada i ucieka. Myślałam, że usłyszę przepraszam, ale chyba mu się śpieszyło.
- Nic się nie stało! - krzyknęłam do wilka sarkastycznie.

Zero?

Od Zero Black Fire

Spokojnie kroczyłem po dolinie mrocznej strugi. Te miejsce lubię bardziej, niż jakie kolwiek inne. Po mojej ostatniej "Małej zmianie" czuję się jak nowy.... Silniejszy... Znów powróciłem do starego, wrednego Zero. Nawet Taravia mi to mówiła... "Zero, bądź taki jak kiedyś...". I taki jestem! Nagle przed nosem przebiegł mi tajemniczy zwierz. Ni to wilk, ni to niedźwiedź... Monstrum! Przybrałem postawę bojową. Użyłem swojej najsilniejszej mocy. Wyrosły mi skrzydła i stałem się demonem. Moja ulubiona postać! Szybkim krokiem przemieszczałem się po lesie, czując morderczy wzrok na karku. Nie przestraszyłem się, ale gwałtownie odwróciłem i zobaczyłem... Wielkiego kolczatego małpiszona?! Mutant! Stałem w lekkim rozkroku, i właśnie szykowałem się do użycia mocy. Uśmiechnąłem się podle i zawyłem. W tedy potwór wyrył w ziemi dziurę i w nią wskoczył. 
- Haha! Uciekasz? - Zacząłem się śmiać. 
Wpatrywałem się w dziurę. Nagle poczułem niezmierny ból... Coś podniosło mnie w górę i zaraz przebiło skrzydło... To te jego wielkie kolce! Z oczu ciekła mi krew... Krzyczałem, próbowałem uciec, lecz na próżno. Pomyślałem że to koniec, więc zamknąłem oczy. 


*3 godziny po śmierci* 

Obudziłem się w strasznie ciemnym miejscu. Dookoła posągi demonów, a przede mną stoi jeden z nich. 
- Zero... - Westchnął. - Nie powinieneś tak szybko odchodzić ze świata żywych...
- Wcale nie odszedłem. - Powiedziałem i spojrzałem się w dół. O dziwo moje skrzydło nadal było przedziurawione na wylot, a dziura po środku klatki piersiowej jeszcze krwawiła.
- Odszedłeś... Dałeś się zabić temu stworowi, którego na ciebie nasłałem. - Uśmiechnął się złowieszczo. 
- To twoja sprawka! - Warknąłem. - Czemu akurat ja? 
- Bo chciałem Cię sprawdzić, i zapytać jak się tam żyje. Twój brat dawno podjął decyzję o zostaniu tutaj. Ty także możesz. - Mruknął. 
- Nie. I jeśli mogę zapytać, to dla czego nie umarłem gdy rozciąłem sobie głowę i prawie ją połamałem? 
- Bo nie umierasz od takich rzeczy... Nic Cię nie zabije. 
- To dla czego TERAZ musiałem umrzeć? - Burknąłem. 
-Bo... Bo Ci przebiło serce? Może dla tego? 
- Aha... Czyli serce jest takim moim "rdzeniem" ? 
- Tak. 
- To teraz chcę do domu, i niech mi te rany szybko się goją. - Położyłem uszy po sobie. 
- Okej... Wszystko dla ciebie synu. 

*W domu* 

Obudziłem się u lekarza. Wszyscy stali w około, ale nie widziałem Taravii. Na widok otwierających się moich oczu wszyscy wrzasnęli. 
- Żyje!!! 
Przewróciłem oczami. 
- Spokojnie... - Mruknąłem i wstałem z łóżka. - Gdzie Taravia? 
- Nie wiemy. Przyniosła cię tutaj i zaraz uciekła. Wyglądała na wściekłą, a zarazem smutną. 
- Ona? Smutna? Haha! Nie przejęła by się moją śmiercią. A poza tym wróciłem. - Powiedziałem i wyszedłem. Po drodze do swojej jaskini wpadłem na kogoś, ale nie widziałem na kogo, bo zaraz przyszły mi do głowy mieszane myśli i wzleciałem w powietrze. 

Ktosiu?

Od Sheedana

Brak czasu i sympatii innych wilków w watasze, nie mówiąc już o tym, że wiedzieli, że wkradałem się do ich watahy, sprawiło, że nie znałem tu nikogo, prócz napotkanej już Alfy. Postanowiłem, że pójdę się przebiec (Co zabrzmiało trochę jak mucha w wannie). Na początku truchtałem sobie wokół innych jaskiń i przyglądających się mi wilków. Napotkałem także na znajomą mi twarz, czyli Ayr'ę, którą miałem okazję już zobaczyć. Nic takiego nadzwyczajnego nie było w tych jaskiniach - Normalne, skalne i głazowe, niektóre posypane piachem w środku. Postanowiłem pobiec szybciej, bo już odechciało mi się oglądać tutejsze "osiedle". Na przeciwko mnie napotkałem mnóstwo drzew, przez które przeszedłem spacerkiem, gdyż każde drzewo było odmienne i warte uwagi. I tak mi się zdawało, że idę za szybko. Jeszcze za sobą czułem w pełni spojrzenia innych wilków, jakby ciągle za mną gonili. Bałem się, że popadnę w paranoję, ba w depresję, więc przyśpieszyłem nieco kroku. Zaraz po tym ,zobaczyłem wodne odcinki, aż wreszcie dotarłem do centrum. Stare, magiczne drzewa mogły zaskoczyć nie jednego. Gdy tak oglądałem, przestałem wyczuwać czyiś oddech za moimi plecami, a spojrzenia, jakby nie zauważyły u mnie niczego dziwnego i powróciły do swych zajęć. Lorvood, mój nauczyciel, nauczył mnie, jak wygląda poezja bez rymów. Mówił mi także, że taka poezja jest piękniejsza. Więc od razu ułożyłem kilka wersów:
W dalekim kraju, daleko stąd,
Kiedyś wataha młoda była.
Ktoś posadził drzewko,
ziarenko zaś niebieskie,
zostawił dla siebie,
niebiosom dał serce.
Zostawił dla siebie,
niebiosom dał serce.
Nikt nie rozumiał słów jego,
gdy mówił że niedługo,
wyrosną tu piękne drzewa.
Dopiero ich duchy w to uwierzą.
ziarenko zaś niebieskie,
zostawił dla siebie,
niebiosom dał serce.
Zostawił dla siebie,
niebiosom dał serce.
Nie wiedząc czemu,
nie wiedząc jak,
teraz poeta w miejscu jest tym,
przygląda się drzewom.
Starym, lecz silnym,
i układa kolejny zwrot.
ziarenko zaś niebieskie,
zostawił dla siebie,
niebiosom dał serce.
Zostawił dla siebie,
niebiosom dał serce.
- Ładny wiersz, teraz go ułożyłeś? - Ktoś zapytał. Nie odwróciłem się, tylko powiedziałem;
- Kim jesteś? Po co zadałeś sobie tyle trudu, by śledzić takiego marnego wilka, jak ja?


Ktoś?

27 maja 2015

Od Ayr'y do Steve'a

Stałam sobie nad rzeką Valar. Rozmyślałam o takich tam sprawach, po paru minutach nie mogłam znieść tego spokoju i poszłam szukać sobie celu do strzelania. Gdy wszystko było już gotowe, miałam zamiar strzelać. Usłyszałam szelest. Pomyślałam, że się pobawię z tym kimś i będę udawać, że wszystko jest ok. Gdy wilk był już wystarczająco blisko, odwróciłam się. Mina wilka wyglądała tak, jakby chciał powiedzieć - Co, jak? Przecież mnie nie widziała. Uśmiechnełam się do wilka i powiedziałam;
- Hej... ładnie to tak podglądać? - uśmiech mi nie schodził z twarzy. Ciężko mi było powiedzieć czy był bardziej zaskoczony, a może wkurzony....

Steve?

Nowy basior - Sheedan!


http://kagay.deviantart.com

Zanim coś zrobisz, pomyśl. Jeśli dalej nie jesteś pewien, nie rób tego.

Imię: Sheedan
Ksywka: Will z czarnego Araulenu (Will)
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Charakter: Sheedan został wychowywany... W dość spokojnej watasze. Jest kulturalny i szlachetny. Czasem nieco się denerwuje, jak do kogoś mówi. Nie za bardzo lubi się rzucać w oczy. Za towarzystwem nie przepada. Romantyczny, miły i skromny. Nie lubi wilków, które się przemądrzają i mówią, że zrobią coś lepiej niż on.
Wygląd: Jest to basior dobrze zbudowany,jak na swój wiek (Choć wygląda na nieco przerośniętego). Ma duże mięśnie, co jest wynikiem nieumyślnej głodówki i codziennym ćwiczeniom. Ma białe, gęste futro oraz tygrysie pasy na barkach i na plecach. Nie posiada skrzydeł, lecz ma za to kryształowo niebieskie oczy, które na pierwszy rzut oka, wyglądają na ślepe. Na pysku ma jasnoróżowy nos.
Stanowisko: Zwiadowca
Specjalizacja: Szybki bieg, tropienie, potrafi przechodzić szybko i zwinnie, przy tym nie robiąc najmniejszego zgiełku.
Rasa: Skrzyżowanie wilka cienia i wilka duszy.
Żywioły: Powietrze, woda
Moce: Tsunami, niespodziewane znaki wiatru, reszta nieodkryta
Rodzina: Macocha-Aisumi, Ojciec-Silver Lord 
Partnerka: Nikt mnie nie pokocha...
Potomstwo: ---
Historia: Żyłem w czarnych zakamarkach watahy, nikt nie wiedział nawet o istnieniu mojej rodziny, choć każdy wiedział, że istnieje jeden tajemniczy lord, którym był mój tata. Miałem nauczyciela zwiadowcy - Syna Halta - Lorvood'a. Uczył mnie on od 1 roku życia. W końcu mój tata został przez kogoś spostrzeżony i - Nie mówiąc mi o tym - W nocy kiedy spałem, musieli oni uciec. Niestety, tata kiedyś mi tłumaczył, że jego i jego dziada i pradziada też pozostawiono.Wreszcie zdobyłem się na odwagę, i postanowiłem dołączyć do watahy.
Przedmioty: ---
Data dołączenia: 27.05.2015r.
Właściciel: CaCao

AKTYWNOŚĆ

Prosiłabym o większą aktywność! Wyślę jeszcze do Was wiadomości na Howrse. 
Piszę zwięźle i krótko, bo nie ma się co w tym temacie za bardzo rozpisywać. ;)
Powtórzę jeszcze raz:

PROSZĘ O WIĘKSZĄ AKTYWNOŚĆ! 

Jeśli takową się wykażecie, zorganizowany zostanie konkurs na betę! 

/Taravia, Alfa Watahy

Od Ayr'y

Nie bardzo wiedziałam co z sobą zrobić, więc jak zwykle poszłam "zbadać teren". Przechodziłam przez wzgórza Evendim, oglądałam piękne okolice, aż dotarłam do Zatoki Błękitnych Mgieł. Było tam, no cóż... niesamowicie! Czułam się tam jak w raju i stwierdziłam, że to musi być moje miejsce (mówiąc moje mam na myśli, że będę tam przychodzić dość często). Zeszłam z doliny i podeszłam bliżej zatoki. Wszystko było tam cudowne. Oglądałam wszystko, jak dziecko w sklepie z zabawkami. Dość często mijałam skały, więc kiedy jakąś mijałam, próbowałam ją do czegoś porównać (np.do żółwia itp.), lecz jedna skała wyglądała identycznie jak wilk. Przeszłam obok jej i usłyszałam;
- Cześć!
Szybko się odwróciłam i napięłam łuk. Byłam gotowa do strzału (z przyzwyczajenia tak mam).
Wilk był zdziwiony moją postawą, domyśliłam się, że pewnie to ktoś z watahy i puściłam łuk.
 -Hej... - odpowiedziałam


Ktoś?

Nowa członkini - Ayra!

Obrazek wygasł

Przegrywają ci, którzy nawet nie próbowali walczyć.

Imię: Ayra
Ksywka: Nikt nie wymyślił
Wiek: 6 lat i 4 miesiące
Płeć: Wadera
Charakter: Ayra jest wilkiem pewnym siebie, bezlitosnym, chytrym i odważnym, ale czasem romantycznym. Jest bardzo przekonywująca i natrętna. Ciężko jest znaleźć w niej pokorę. Ayra wytrwale dąży do celu i jest waleczna. Ta wadera uwielbia gadać, ale wie jak się zachować w danej sytuacji i doceni np. to, że nie masz zamiaru jej słuchać.
Wygląd: Futro Ayry jest grube i całe białe, z elementami szaro-srebrnego, jedynie na końcówkach jej uszu jest czarny. Jej oczy są koloru złoto-czarnego, a nos jest jasno różowy.
Stanowisko: Szpieg
Specjalizacja: Strzelanie z łuku, szybkie bieganie, bezszelestne poruszanie się.
Rasa: Wilk wojny.
Żywioły: Wojna, Powietrze, Noc
Moce: Potrafi rozmawiać w myślach z wilkiem któremu ufa i wierzy, umie utworzyć tornado. Perfekcyjnie strzela z łuku, reszta nieodkryta.
Rodzina: Nie zna nikogo
Partner: ---
Potomstwo: brak
Historia: Las był moim domem od zawsze, nigdy nie poznałam rodziny. Nie wiem czy byłam dla nich coś warta, ale to przeszłość. Zawitała wiosna. Wszystko zaczęło się budzić do życia. W pewną noc, gdy się błąkałam, zauważyłam pewnego wilka. Pobiegłam za nim i dotarłam aż do tej watahy.
Przedmioty: ---
Data dołączenia: 27.05.2015r.
Właściciel: Pan.komiczek
Ocena: 0/0

24 maja 2015

Od Scarlett CD. Taravii

- Zaprowadzisz mnie do swojej jaskini?
Zapytała Taravia. Przekręciłam oczami. Teraz mogłabym ją zaprowadzić do jaskini, w której coś, albo ktoś mogło by ją zabić. Mogłabym także ją zaatakować i zabić. Mogłabym także odmówić i iść się powiesić. Czasem miewam myśli samobójcze... normalne.
- Nie mam jaskini.
Powiedziałam spokojnie. Taravia się zdziwiła i popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Nie mam jaskini.
Powtórzyłam.
- Śpię na drzewach, łąkach, dziurach, czasem się znajdzie jakaś jaskinia. Jak znajdę pustą jaskinie, nie przywiązuje się do niej i śpię tam jedną lub dwie nocy.
Wytłumaczyłam jej.
- Jeśli jednak chcesz, abym cię zaprowadziła do swej jaskini, zajmie nam to cały dzień, albo i więcej. Nie pamiętam gdzie spałam.
Dodałam spokojnie wzruszając ramionami.


Taravia?

19 maja 2015

Od Taravii CD. Scarlett

Uniosłam brew, spoglądając na waderę.
No, świetnie. Ja tu próbuję być miła, a ta mnie olewa!
- No dobra, będę szczera. Tak więc nie mam najmniejszej ochoty na sztuczne uśmiechy i rozmawianie o tym, jakie życie jest piękne. Ale mimo wszystko, jako alfa tej watahy, muszę pytać was o takie rzeczy, oraz jak radzicie sobie na nowym stanowisku. Nie moja wina, nie ja to wymyśliłam. Serafina nie da rady, więc spada to na mnie. Niestety w podtrzymywaniu rozmowy nie jestem dobra, więc po prostu zadam Ci kilka pytań. Może być? - westchnęłam, kończąc swą wypowiedź. 
- Niech będzie.  - usiadła, wyraźnie znudzona
Szlag mnie zaraz trafi... 'Dlaczego ja?'
Westchnęłam, przymykając oczy. Nie nadaję się na alfę. Brak cierpliwości, wredny charakter i nieodpowiedzialność - to nie wygląda na opis idealnego przywódcy. Może moje szczeniaki będą lepsze? 
Phi! Co ja mówię! Szczeniaki?!
Zmierzyłam Scarlett wzrokiem i uśmiechnęłam się pod nosem. Można powiedzieć, że przypadła mi do gustu. Nie lubię wilków, które boją się do mnie odezwać, bo "Przecież jestem alfą!". Uniosłam łeb do góry i odchrząknęłam. 
- Zaprowadzisz mnie do swojej jaskini? - zapytałam, przeciągając się.

Scarlett?

17 maja 2015

Od Scarlett CD. Taravii

- Tereny sama poznam, a ocenę watahy ci nie powiem. W ciągu jednego dnia może i jest to możliwe, jednak nie pełne.
Powiedziałam spokojnie. Może i jest alfą, ale mój charakterek przy niej się nie zmieni. Każdego traktuję tak samo. Inni mogą ją nazywać jakby była królową świata, mogą całować jej łapy, mogą się kłaniać, mogą jej wszystko przynosić, ale każda alfa, księżniczka, królowa, beta, bogacz jest traktowany przeze mnie jak zwykły wilk, tak samo jak biedak, omega, szczeniak, morderca. Nikt nie jest lepszy, wszyscy są tacy sami.
- Nie musisz się o mnie martwić.
Uśmiechnęłam się sztucznie i się odwróciłam.
- Jeszcze jakaś sprawa? Jeśli nie, to już pójdę.
Powiedziałam czekając cicho na jej odpowiedź. Może jej sę wydawać, ze jestem oschła, ale nie ocenia się po pozorach, po wyglądzie i po pierwszym spotkaniu.


Taravia?

Od Taravii

Dreptałam za dwoma basiorami, rozglądając się dookoła.
- I jak tam w watasze? - zapytał Romino
- Dobrze. Szkoda tylko, że trzy wilki odeszły... - westchnęłam
- Najważniejsze, że się rozwija. 
Skinęłam łbem, tym samym potwierdzając jego słowa. Najważniejsze, że się rozwija...
- Co będziemy robić? - zapytałam, wyrównując krok. 
Byli wyżsi i mieli dłuższe łapy, przez co musiałam truchtać, aby za nimi nadążyć. Cała nasza trójka stanęła, kiedy doszliśmy na szczyt, całkiem wysokiego, wzgórza. Rozciągający się poniżej las wyglądał niezwykle majestatycznie, więc westchnęłam w duchu, podziwiając tę panoramę. Wzięłam głęboki wdech, napawając się świeżym powietrzem. 
- Może polowanie na rozgrzewkę? - zaproponował starszy z braci.
- No niech będzie! - uśmiechnęłam się lekko i puściłam się pędem ze wzgórza - Kto ostatni ten "Zgniłe Jajo"! - zaśmiałam się
Racolo od razu ruszył za mną, nie dając mi tym samym szans na wygraną. Romino z zażenowaną miną ruszył za nami, lecz po chwili również się roześmiał. Obydwoje wyprzedzili mnie, zostawiając kilka metrów za sobą. Przyśpieszyłam, ale i to niezbyt dużo dało. Zatrzymali się przed samym lasem, czekając na mnie.
- Patrz, braciszku, "Zgniłe Jajo" się wlecze. - zakpił Racolo
- To nie fair! - warknęłam, podbiegając do nich. - Jesteście wyżsi...
- To nie my to zaproponowaliśmy! - wtrącił Romino, kładąc mi łapę na głowie
Strąciłam ją z siebie i usiadłam na trawie. 
- Nie chce mi się polować... - spojrzałam na nich - Może przejdziemy od razu do konkretów?
- No dobrze. Tylko chodźcie na polanę, tutaj za wiele nie zdziałamy. 
Przytaknęłam. Całą trójką ruszyliśmy, rozmawiając. W końcu doszliśmy do polany, która znajdowała się pośrodku lasu, otoczona drzewami. Nie była tajemnicą, lecz zawsze tutaj trenowaliśmy. Racolo i Romino wyciągnęli swoje miecze, a ja stworzyłam krótki, solidny nóż, skupiając magię w jednym miejscu. Stanęliśmy w odległości kilku metrów od siebie. Zapowiada się ciekawie... 
- Każdy na każdego? - upewniłam się, a starszy basior skinął łbem
Na mój pysk wpłynął uśmiech. Byłam pewna siebie, twardo stałam na łapach. Po kilku sekundach skoczyliśmy do przodu. Później dało się tylko słyszeć brzdęk stali, kiedy nasze ostrza krzyżowały się ze sobą.

C.D.N.

Od Taravii CD. Scarlett

Kiedy pierwsza fala prądu dotknęła mojego futra, zwinnie odskoczyłam do tyłu, lądując dwa metry od wadery.
- Spokojnie, to tylko ja. - zapewniłam i wyprostowałam się
Wadera skinęła głową na przywitanie, marszcząc brwi.
- Czemu mnie zaatakowałaś? - zapytała
- To raczej ja powinnam zapytać się, czemu chciałaś zabić mnie prądem. - mruknęłam - Mimo wszystko jestem alfą, powinnam trochę pożyć...
- Odruch. Ale czemu na mnie skoczyłaś?
- Po prostu. Czemu pytasz?
- Czemu?! Skoczyłaś na mnie, przygniatając mnie do drzewa! - warknęła i zmierzyła mnie wzrokiem.
Parsknęłam i spojrzałam za siebie, bez wyraźnego powodu. Po chwili mój wzrok znów skupiony był na waderze. 
- Odwiedziłaś mnie w konkretnym celu? - zapytała, wzdychając.
- Jedyny cel, który chcę osiągnąć poprzez to spotkanie, to dowiedzieć się co sądzisz o watasze. Jesteś nowa, więc chcę widzieć, czy czegoś Ci nie brakuje, czy ktoś Cię oprowadził... I tak dalej... 

Scarlett?

Od Taravii CD. Zero Black Fire

Jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w wejście jaskini. 
Co to niby miało być, do jasnej cholery?!
Na początku chciał rozwiać tajemnicę związaną z tą starą księgą do Czarnej Magii... A skończył jedząc chmury. To nie to, że były niedobre, czy coś... Po prosty nie spodziewałam się, że ten oschły, wredny zabójca zrobi coś takiego. Pomijając nawet  fakt, że śpiewał...
Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w kierunku swojej jaskini. 
Odbiło mu. Kompletnie mu odbiło...
Szłam przed siebie, nie myśląc o niczym konkretnym. Po chwili jednak poczułam obecność jakiejś wadery. Zmrużyłam oczy i wzięłam głęboki wdech, próbując rozpoznać zapach.
- Witaj, Silver. - podeszłam bliżej i uśmiechnęłam się lekko.
- Dzień dobry. - odpowiedziała, uśmiechając się promiennie.
- Jak podoba Ci się w watasze? - zapytałam, lekko przekręcając łeb.

Silver?

Od Scarlett

Co to za wilk? Jakiś nowy? Jego woń była inna... on nie jest od nas. Spojrzał na mnie. Widział mnie i wiedział, że ja go także widzę. Ruszył biegiem w ucieczkę, a ja za nim. Nie był od nas. Mógł to być szpieg lub morderca ze zleceniem zabicia kogoś od nas. Może i mój charakter na to nie wskazuję, jednak nie pozwolę, aby komuś złego działo się z tej watahy. Biegłam za tym wilkiem. Szybki był, jednak nie miał już gdzie uciec. Dobiegłam do niego przyciśniętego do skały. Patrzył się na mnie pewnie, jednak z delikatnym strachem. Spojrzałam na niego swymi złotymi oczyma.
- Kim jesteś?
Warknęłam ukazując białe zęby. Jego strach zmienił się w śmiech... pewność... radość? Zanim się obejrzałam, wszystko zniknęło. Czarne miejsce... bez niczego... i tak to się skończyło.
Obudziłam się. Ten sam sen powtarza się ciągle. W każdą noc, nie ważne gdzie bym była. No nie ważne. Wstałam i wyszłam z jaskini. Był to mój pierwszy dzień w tej watasze, oby coś z tego wyszło. Podążyłam do jeziora. Niestety się zgubiłam. Super. Wylądowałam w jakimś lesie. Gdy szłam ktoś skoczył na mnie i przygwoździł do drzewa. Instynktowanie poraziłam przeciwnika prądem. 


Ktoś?

14 maja 2015

Od Zero Black Fire CD Taravii

Szybko wstałem z koca. Scarlett chciała coś powiedzieć, lecz rzuciłem na nią zabójcze spojrzenie. Wyszedłem spokojnie z jaskini. Taravia szła właśnie do swojej jaskini. Przewróciłem oczami, rozerwałem bandaże i wyrosły mi skrzydła. Wzleciałem nad waderę. 
- Taravia...- Krzyknąłem zdziwiony. 
- Co? - Warknęła. 
- Nic. - Zacząłem się śmiać. 
- To nie było śmieszne. - Położyła uszy po sobie. 
- Nie? A to będzie śmieszne? - Krzyknąłem, zleciałem i wrzuciłem ją sobie na plecy. Wzbiłem się nad chmury. 
- Zero! W tej chwili masz mnie odstawić na ziemię! - Krzyczała. 
- A jak nie? Miało być śmiesznie. 
- Ale ja nie chcę! - Burknęła. 
- Aha. Odstawić Cię? Okej. - Zaśmiałem się i zrzuciłem waderę. Leciała bezwładnie. W pewnym momencie stało się to nie zbyt śmieszne. Szybko skierowałem się w stronę spadającej na ziemię Taravię. Złapałem ją i wrzuciłem na plecy. 
- A teraz... Trochę spokojniej. Trzymaj się! - Krzyknąłem rozśmieszony. 
Wzleciałem wysoko. Zacząłem zjadać chmury. 
- To nie jest do jedzenia. - Warknęła. 
- Nie? Spróbuj! - Krzyknąłem. 
Taravia popatrzyła się na mnie wzrokiem "serio...?" . Ugryzła kawałek chmury. 
- Mmmm... Smakuje jak... Truskawki? - Powiedziała zdziwiona. 
- Nom. - Uśmiechnąłem się (LEDWO). 
- Od kiedy ty taki miły? 
- Nie wiem... Przez to że często przebywam z waderami? A może nie mam okazji na bycie wrednym? - Przymknąłem oczy. 
- Aha... Nie znałam Cię od tej strony. - Burknęła. 
- No ja też siebie nie znałem. - Przytaknąłem. - Lubisz śpiewać? 
- Co? Ja? Aaa... Nie wiem... 
Wzleciałem wyżej, zaczynając śpiewać. 


Mijaliśmy różowe chmurki, różne smoki. Taravia nic nie mówiła. W końcu zlecieliśmy na dół, lecz było już późno. 
- To... Do jutra? - Powiedziała wadera. 
- Do jutra. - Zniknąłem w głębi jaskini. 

Taravia? Ależ ja wredny xd

10 maja 2015

INFORMACJE

Uwaga, uwaga!

      Proszę wszystkich członków o większą aktywność. No i o nadesłanie pierwszych opowiadań (Kikaru [zgłoszona nieobecność], Scarlett, Silver). Jeśli ktokolwiek wysłał opowiadanie, a nie zostało ona dodane przez dłuższy czas, proszę o zgłoszenie tego i upominanie się. Alfy to nie bogowie - popełniają błędy. Ach, aktywność... Oczywiście na nikogo nie krzyczę, bo również nie byłam ostatnio aktywna. To wszystko przez złamaną rękę, ale nie o tym chciałabym napisać. 
      Jak już pewnie zauważyliście, powstała etykieta "ODESZLI". To, że zawiera ona najwięcej opowiadań nie wygląda zachęcająco, ale istnieje ona dla Waszej wygody - mianowicie dla łatwiejszego wyszukiwania poszczególnych opowiadań - jak i dla ogólnego porządku. Dlatego wszystkich zamierzających dołączyć proszę o nie zrażanie się! ;)
      Planuję również konkurs z ciekawymi nagrodami! Na razie nie zdradzę szczegółów, ale będzie on długoterminowy, z rozbudowaną fabułą. Zastanawiam się również nad wyborem Bety, ale to już innym razem.
      Apeluję także to drugiej Alfy, Serafiny, o pisanie opowiadań. Jedno opowiadanie to nie jest szczególne osiągnięcie... Może jak napiszę na forum watahy, to się ogarniesz :D
      Już niedługo setny post ^^ Ciekawe, od kogo?


                                                                  /Taravia, Alfa watahy

Od Taravii CD. Zero Black Fire

Może wiem, może nie... Ale co go to obchodzi?
Stanęłam nad basiorem, który leżał teraz przede mną, nieprzytomny. Omiotłam go spojrzeniem. Z jego łba ciekła strużka krwi, plamiąca podłoże. Westchnęłam i zarzuciłam sobie go na grzbiet. Łapy basiora bezwładnie zwisały po moich bokach, a ja, czując się ciężko jak nigdy, zawlokłam się do jaskini medyków. Akurat była w niej Scarlett. Wadera skinęła w moją stronę łbem, uśmiechając się lekko. Spojrzała również w stronę Zero, wysyłając mi zaniepokojone, acz spokojne spojrzenie. Zrzuciłam bezwładne ciało basiora na koc rozłożony pośrodku jaskini, lecz zanim jego łeb uderzył o ziemię, podłożyłam pod niego łapę i delikatnie osunęłam na koc. 
- Uderzył łbem o ścianę. - wyjaśniłam waderze stojącej obok - Sprawdź tylko, czy nic mu nie jest. 
- Oczywiście. Już się tym zajmę. 
Scarlett zaczęła przyglądać się ranie Zero, a ja wyszłam z jaskini, siadając oparta o drzewo. Czekałam i czekałam, aż się rozpadało. Krople deszczu uderzały rytmicznie o ziemię, a ja, wsłuchana w tę melodię, nie zwracałam uwagi na wodę spływającą po liściach prosto na mnie. W końcu usłyszałam wołanie Scarlett. Spokojnie weszłam do jaskini, powolnym, dumnym krokiem.
- To nic poważnego. - powiedziała wadera.
Zero siedział z bandażem na głowie, oparty o ścianę. Podeszłam do niego i stanęłam na wprost basiora. Spojrzałam mu w oczy i odchrząknęłam. Jedno oko miał zaciśnięte, drugie zaś skierował na mnie. 
- Jeśli chcesz, powiem Ci o co chodzi. Tylko teraz uważaj, bo nie mam zamiaru znów Cię tu zawlekać. - powiedziałam, spoglądając na niego z góry. 
Skinął łbem, a ja zaczęłam wychodzić z jaskini.
- Dziękuję. - rzuciłam jedynie w kierunku Scarlett i wyszłam z jaskini.
A deszcz wciąż lał...

Zero??

8 maja 2015

Od Zero Black Fire CD. Seven

- Nie tym razem. - Powiedziałem. 
- Czemu? - Seven nie dała mi spokoju. 
- Bo za dużo narobiłem! - Krzyknąłem i w moich oczach zapalił się złowrogi ogień. 
Otrząsnąłem się i postanowiłem, że chcę być sam. Teleportowałem się tam, gdzie zazwyczaj wilki odbierają sobie życie. Usiadłem na końcu klifu. Spuściłem łeb i zacząłem śpiewać. 



Pod koniec mojej piosenki, usłyszałem głosy Taravii i Seven. 
- Kto to śpiewał? Jak pięknie... - Szeptały nawzajem. 
Przewróciłem oczami. Wstałem i gdy dziewczyny wyskoczyły zza krzaków odwróciłem się do nich i skoczyłem. Te zaczęły krzyczeć. Rozwinąłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Taravia i Seven popatrzyły się na mnie. 
- Żyj życiem, bo zaraz ci go zabraknie!! - Krzyknąłem wesoło. 
Zacząłem się zmieniać... Chodź nawet nie wiem jak to się zaczęło. Wzleciałem ponad chmury. Tam, były różnorodne smoki. Jednego pogłaskałem i zleciałem na dół. Położyłem się pod jaskinią. Sam nawet nie wiem czyją. Ale poszedłem spać. 


Seven? Taravia?

5 maja 2015

Od Jax'a cd. Seven

Spojrzałem na dość niepozbieraną waderę. Sierść jej się nie ułożyła i była zmęczona. Łagodnie się zaśmiałem.
- Idziesz w takim stanie? - spytałem rozbawiony. Wadera była chyba w innym humorze.
- Tak - odpowiedziała pewniej, ale ja jednak uznałem to za żart. Machnąłem skrzydłem, i sierść błyskawicznie była w lepszym stanie. Seven przez chwilę stała w osłupieniu.
- Widzisz i od razu zmęczenie przeszło - znów się zaśmiałem. "Żartowniś" - pomyślała i prychnęła. Szliśmy spokojnym krokiem. Po około 10 minutach doszliśmy do alfy. Zastaliśmy Serafinę. Seven pogadała a nią chwilę i dołączyła do watahy. Pomyślałem, że warto by było na nią poczekać. Później jak wadera wyszła, pomogłem wybrać jej jaskinię. Wadera wyglądała na znużoną i lekko zmęczoną. 
- Chodź - powiedziałem. Zaprowadziłem ją nad Zatokę Błękitnych Mgieł. Nie było tam nikogo, a że wiał rześki wiatr, było tam cicho i przyjemnie. Znalazłem ogromne stado jeleni. Pokazałem je Seven. Śnieżno biała wadera idealnie wpasowała się w teren. Była ledwo zauważalna. Poza tym stwierdziła że jak polowanie, to ona też. Imponował mi ten upór. Zaczęliśmy się skradać. Wyskoczyliśmy z krzaków i zaczęliśmy pogoń. Seven od razu pochwyciła zwierzę i obezwładniła. Zawróciłem i pomogłem jej, ponieważ osobnik był duży i silny. Spokojnie zaspokoi głód dwóch wilków.
- Dobrze polujesz - pochwaliłem.
- Dzięki, jakoś tak samo przyszło - uśmiechnęła się. Położyłem głowę na ziemi i zamknąłem oczy. Czerpałem dobrą energię tego miejsca. Chłodny wiatr wiał lekko i przyjemnie. Coś jednak skłóciło mój spokój. Poczułem letnią wodę na ciele. To roześmiana Seven oblała mnie wodą z pobliskiego strumienia. Poderwałem się ze śmiechem i sam pognałem do strumienia. "Jak dzieci" pomyślałem, ale szybko przegnałem tę myśl jak najdalej i zacząłem się bawić.


Seven?

3 maja 2015

ODCHODZI

Niestety - kolejny wilk odchodzi. Tym razem jest to Dark Heaven, najaktywniejsza członkini. 
Powód taki sam, jak poprzednio - brak czasu i chęć zajęcia się swoim blogiem...
No cóż, zapraszam, kiedy już będziesz miała trochę czasu :)


http://hecatehell.deviantart.com

Oczy nigdy nie dostrzegą tego, co inni mają w środku.

Od Seven CD. Jax'a

Spałam snem długim i głębokim. Przez całą noc nic nie było wstanie mnie obudzić. Aż do świtu. Ze ślimaczą szybkością otworzyłam powieki, najpierw jedna, za nią druga. Przeciągnęłam się na granitowej skale, ziewając raz po raz. Nie chciało mi się w ogóle ruszać, chciałam zostać tu tak jak leżę i nie ruszać się jeszcze co najmniej przez godzinę, ale słońce najwyraźniej miało inne zdanie. Jego wiosenne promyczki muskały dokuczliwe mój policzek nie dając mi zasnąć. Chcąc nie chcąc, w końcu zmusiłam się do wstania z granitu i zwiedzania jaskini. Wszystko zalewało światło poranka. Jaskinia może i nie różniła się jakoś znacząco od pozostałych, ale trzeba było przyznać. Była w pewnym sensie przytulna. Nie miała różowych kokardek na ścianach, dywaniku, czy chociaż kominka. Po prostu była ładniutka. 
Zakręciłam się po pokoju, szukając wyjścia. I wtedy przypomniałam sobie o burzy, Jax'e , i całej reszcie. Stanęłam w półkroku. Tylko gdzie on teraz był...
I wtedy kątem oka, zauważyłam białego basiora, stojącego w wyjściu, a cień jego skrzydeł zabarwił światło na czerwono. Odwróciłam się na pięcie. 
- To co, idziemy? - Zapytał z uśmiechem na ustach. Wygląda na to że w stał o wiele wcześniej, niż ja. 
Przypomniałam sobie o dość niejasnej, nocnej rozmowie, gdzie Jax obiecał zaprowadzić mnie do alfy. Oprzytomniałam i wyrwałam się z głębokiego zamyślenia.
- T-tak. - Jęknęłam wciąż nie do końca przytomna. - Jasne.
Podbiegłam do Jax'a, cierpliwie czekającego przy wejściu do jaskini

Jax?

Od Zero Black Fire CD Taravii

Spuściłem łeb wychodząc. Nie ze smutku, a raczej z wielkiej nudy. Po mojej misji, nic a nic się nie dzieje. Ale... Czekaj. Teleportowałem się nad takie "krwawe" jezioro. 


Tu najlepiej mi się odpoczywa. Wszedłem do tego jeziora "krwi". Zacząłem unosić się na tej "wodzie", jednak czułem... Że ktoś tu jeszcze ze mną jest. Wybiegłem z wody, przemieniając się w demona. Wzleciałem aby zobaczyć co się dzieje. Ach, to tylko sarna. SARNA? Od razu spadłem na ziemię. Biegłem za moją zdobyczą z wywalonym jęzorem. Gdy ją dogoniłem, rozerwałem brzuch i zacząłem się zajadać. Nagle poczułem czyjś wzrok na swojej skórze. Odmieniłem się i użyłem swojej mocy. Za mną stał dosyć duży wilk. Podobny do mojego brata. Odwróciłem się, a ten krzyknął. 
- Przepowiednia... Ach, te stare księgi. 
Zawyłem. Nagle, po moich obu stronach pojawiło się po 4 wilki. Nie byle jakie! Cieniste. Nic ich nie zabije, to właśnie one zadają ból. 
- Co? Jaka przepowiednia!? - Warknąłem. 
- Idź do jaskini Taravii gdy będzie spać. Weź starą księgę i otwórz na byle jakiej stronie. Tam, zacznij szukać wzmianki o Tobie. - Wyparował. 
- Schować się. - Burknąłem i te 4 wilki zniknęły. 
Szybko teleportowałem się do domu. Powoli dowlokłem się do jaskini alf. Zajrzałem, czy nikogo nie ma i wszedłem. Zacząłem czegoś szukać, gdy usłyszałem kroki. 
Szybko wybiegłem z jaskini wpadając na wchodzącą....TARAVIĘ?! Byłem tak rozpędzony, że ją przewróciłem. Wadera leżała pode mną. 
- Yyyyyy... To było dziwne... - Jak najszybciej zszedłem z Taravii. 
- Co u mnie robiłeś? - Zapytała, lecz ja szybko się zawinąłem. 
Położyłem się w swojej jaskini. Zacząłem wyrywać sobie sierść. Warczeć i demolować sobie dom. Nie mogłem się opanować. Biegałem, rzucałem się na ściany... Gdy weszła Taravia. 
- Zero! Przestań! - Krzyknęła oburzona. 
Nagle coś mnie zatrzymało. Może głos Taravii? A może ten strach do alf? Nie wiem, ale przestałem. 
- Nie mogę! Jakiś wilk dzisiaj mi powiedział, coś o przepowiedni... Ty wiesz o co chodzi, nie? To twoja książka! - Krzyknąłem i walnąłem strasznie mocno o ścianę. Straciłem przytomność...

Taravia?

2 maja 2015

Od Taravii CD Zero Black Fire

Westchnęłam. 
- Nie chcesz znać szczegółów? - zapytałam, jakby od niechcenia
- Jakich szczegółów? - spojrzał na mnie
- Jakich...? No o Twoim wrogu, oczywiście! - burknęłam
- To nieistotne, przecież i tak nie żyje. 
Hah! Podoba mi się Twoje podejście do życia, Zero...
- Twój wybór. - powiedziałam i zniknęłam w głębi swojej jaskini.
Podeszłam do starej, zakurzonej księgi i otworzyłam ją na przypadkowej stronie. Kurz uniósł się w powietrze, a ja odkaszlnęłam. Na szybko przejrzałam stronę, a że nie znalazłam tego co chciałam, przewróciłam kilka kartek.
O! Tego szukałam!
Wypatrzyłam upragniony fragment i zagłębiłam się w lekturze. 
Czarna Magia, stara księga, ja i... Zero?!
- Czego Ty tu jeszcze szukasz?! - warknęłam. No tak, bądź miła, miła... - Ach, znaczy... Możesz odejść, mam swoje sprawy... Jakbyś mnie szukał, będę tutaj.

Zero? <Przepraszam, że kazałam tak długo czekać. Po prostu nie mam możliwości pisania tak często, jakbym tego chciała...>

Od Jax'a CD. Seven

- Nie chcę Cię zabijać, po prostu zwiedzałem tereny. Warto stąd wyjść, prawda? - podałem waderze łapę i pomogłem przejść przez szczelinę.
- Dzięki. Jestem Seven - przedstawiła się. 
- Jax - odpowiedziałem - widzę, że jesteś brudna, warto się opłukać. 
Szliśmy około 30 minut, rozmawiając. Stanąłem przed źródłem i skinąłem głową. Wadera częściowo pozbyła się błota i jej sierść była śnieżno biała. 
- Jest późno, zanocujesz u mnie, a rano zaprowadzę Cię do alfy watahy, okej? Widziałem że było jej wszystko jedno. Była strasznie zmęczona. Doszliśmy do jaskini i wadera, Seven, od razu zasnęła.

Seven?

Od Seven CD. Zero Black Fire

Otworzyłam oczy. Poza mną nic się nie zmieniło. Byłam nad kanionem, nocą, obok mnie siedział Zero (walczący z pokusą nie-zabicia mnie) tyle że do tego wszystkiego dołączyła jeszcze Taravia. Nie wyglądała na specjalnie zadowoloną. 
- Mówiłem, że wróci. - Wzruszył ramionami uśmiechając się diabelsko. - Czy ja kiedyś zrobiłem coś nie tak?
Wstałam z piachu. Czułam coś w rodzaju niedosytu, chęci rewanżu, czy zemsty za ten "niewinny" żarcik.
- Dobra. Nie doceniłam Cię trochę. I ciekawa jestem co jeszcze potrafisz. Zerknęłam na niego z ukosa. - A może tak mały sparing? Tak dla treningu?
Zaproponowałam. Zero uniósł brew wyszukując jakiegokolwiek kruczka. Chciałam rozwiać wszelkie wątpliwości i kontynuować.
- Czemu nie? Nie będę oszukiwać. - położyłam łapę na piersi. - obiecuję. On jednak dalej wpatrywał się we mnie z dziwnym błyskiem w oczach. A może raczej... cieniem?

Zero Black Fire?

Pierwsza goniąca - Silver!!


http://snow-body.deviantart.com

Życie jest po to by go wykorzystywać w szalony sposób.

Imię: Silver
Ksywka: star, Sil, gwiazda
Wiek: 3 lata
Płeć: wadera
Charakter: Silver jest spokojna, miła i rozśpiewana. Jest typem duszy towarzyskości i kocha być w towarzystwie, jest nieokiełznana ale za to uwielbia się wygłupiać, chociaż bardzo rzadko to robi. Zazwyczaj poważna, miła, spokojna i pomocna, nie znosi jak inny wilk cierpi, więc zawsze mu pomaga. Jest odporna na klęski miłosne i szczerze nie jest kochliwa, lecz czeka na kogoś kto z nią będzie.
Wygląd: Jest to wadera czarna z białymi odmianami na tylnych łapach, jej przednie łapy też są czarne i na nich ma świecące ''strzałki'', które wydzielają księżycową poświatę. Jej oczy są złote i jest pokryta piórami, a jej ogon przechodzi z czerwonego do purpurowego.
Stanowisko: Goniąca
Specjalizacja: szybkie bieganie, skakanie, polowanie
Rasa: Wilk Zodiaku
Żywioły: gwiazdy, zodiak
Moce: latanie, czytanie w myślach, tworzenie zodiakowej tarczy, dba o to, żeby wilki miały swój zodiak, odczytywanie z oczu znaku zodiaku, zodiakowy miecz, niewidzialność, odkrywanie zodiaku nienarodzonym szczeniętom, pomaga Wilkom Gwiazd czuwać by gwiazdy świeciły.
Rodzina: Chyba przeczytałeś historię Wilków Zodiaku?
Partner: Chyba spodobał jej się Steve... ale musi to przemyśleć.
Potomstwo: Lubi szczeniaki, ale żeby mieć swojego? Fajnie...
Historia: Została stworzona przez jedną z bogini i wyruszyła tutaj by ułożyć sobie życie.
Przedmioty: ---
Data dołączenia: 02.05.2015r.
Właściciel: sonia
Inne zdjęcia: 
W nocy:   <KLIK>

Najaktywniejszy wilk w kwietniu...

Jak już pewnie zauważyliście, na Naszej watasze odbywa się konkurs, który wyłania najaktywniejszego wilka w danym miesiącu...


W kwietniu zostaje nim Dark Heaven!! (25 opowiadań)

Gratulujemy!! Na jej konto wpływa 500 L!

Od Zero Black Fire CD Seven

Chwilę stałem w ciszy. Po krótkim namyśle postanowiłem, że podejdę bliżej. 
- Nawet jeśli miałbym cię zabić, to i tak ta jaskinia zaraz runie w gruzach. - Powiedziałem powoli podchodząc. 
Wadera widząc moją sylwetkę od razu spoważniała. 
- Czyli mnie nie zabijesz? 
Przewróciłem swoimi czerwonymi ślepiami, wziąłem nieznajomą za kark i wrzuciłem sobie na plecy. 
- Trzymaj się. - Położyłem uszy po sobie. 
Popatrzyłem się za siebie i szybko dałem susa ku wyjściu. Wysadziłem ją pod jaskinią alf i teleportowałem się do siebie. Położyłem się przy wejściu do mojego domu i zasnąłem. 


*Rano* 

- Zero? Możesz na chwilkę? - Taravia znów coś ode mnie chce. 
- Jasne... - Burknąłem. 
- Oprowadzisz Seven? Nie zna tutejszych terenów... Wskażesz jej własną jaskinie. - Powiedziała i wyparowała. Na jej miejscu stała ta sama Wadera którą widziałem wczoraj. 
- A więc nazywasz się Seven? - Podrapałem się po głowie. Chodź pierwszy raz w życiu udało mi się bycie miłym. 
- Tak... A ty Zero? 
- Zero Black Fire. Wyszkolony morderca. Syn demonów śmierci. - Moje oczy błysnęły. 
Seven trochę się wystraszyła, lecz za chwilę na jej pysku pojawił się uśmiech. 
- To... Gdzie idziemy? - Wadera szybko wtrąciła. 
- W moje małe, ulubione miejsce. - Także się uśmiechnąłem, lecz był to mój "zdradziecki uśmieszek".



- Łooo... - Seven wszędzie się rozglądała. Gdy osunęła jej się łapa zaczęła spadać z klifu. -Pomocyaaaa!!!! 
Postanowiłem użyć swojej mocy. Wyrosły mi skrzydła i zleciałem po waderę. Chwilę później siedziała cała przerażona. 
- Umiesz nie spadać? - Powiedziałem zaczynając się śmiać. 
- Nie. To nie moja wina. - Warknęła. 
To takie... Bezcenne. Jeśli by mnie zaatakowała i tak by zginęła pierwsza. Przypominając sobie mój zabójczy charakterek, postanowiłem wypróbować waderę. 
- Dobra. Zaatakuj mnie. - Zaśmiałem się. 
Seven spojrzała się na mnie suchym wzrokiem. 
- Wygram z tobą! 
Wadera wstała i jakąś mocą rzuciła we mnie kamieniem. Odsunąłem się i sprawiłem, aby Seven dostała tego "Tchnienia Śmierci". 
Na chwilę padła na ziemię. Szybko mrugała oczami i dostała drgawek. 
- Oj, za dobry w to jestem. - Zacząłem się śmiać i bezcennie patrzeć jak Seven się męczy. 
Nagle znikąd pojawiła się Taravia, mierząc mnie przeraźliwie bolącym wzrokiem. 
- Miałeś ją oprowadzać, a nie uśmiercać! - Krzyknęła. 
Westchnąłem i podszedłem do leżącej Seven. 
- Demon , kite sa a sèt présié. Li te sèlman yon repetisyon . Mwen pa t ' vle l' fè anyen. Tanpri padonnen . - Wykrzyczałem patrząc się w niebo. 
- Co? - Powiedziała Taravia. 
-Nic. To po porostu język, którym posługują się Demony śmierci. Poprosiłem, aby ją nam zostawił. - Uśmiechnąłem się. 
Taravia zdziwiła się moim zachowaniem. Nagle Seven się obudziła. 


Seven?

1 maja 2015

Powitajmy Scarlett!


http://dniseb.deviantart.com

Śmiej się w oczy strachu.

Imię: Scarlett
Ksywka: Scar
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Charakter: Ma dwie strony - demon i anioł. Jest negatywnie nastawiona do wszystkiego. Krótko mówiąc to nie można o niej powiedzieć "cicha myszka w kącie". Może i jest samotniczką i nie gadułą, za to nie jest nieśmiała. Nie boi się powiedzieć tego co myśli. Najpierw mówi, a potem rzadko myśli. Nie da sobie wejść na głowę. Ludzie uważają ją za poważną, bo się nie śmieje i nie uśmiecha, a tak na prawdę nie ma powodu do śmiechu czy radości. Mało rzeczy ją śmieszy, jednak takie coś istnieje. Umie przyznać się do błędu lub porażki. Wszystkie swe uczucia chowa w środku. Płacze gdy na prawdę coś ją zaboli, ale nie fizycznie, tylko psychicznie. Nie lubi się bawić, nie przepada za innymi ludźmi, nawet tej samej rasy, ludzie ją denerwują i irytują. Jednak mimo swych negatywów i gniewu, potrafi być miła i pomóc w potrzebie. Nie przejdzie obojętnie obok kogoś, kto potrzebuje pomocy. Nie zostawia swoich i walczy do końca. Nie ma sumienia, ani wyrzutów. Jest bezlitosna, zawsze wyciągnie z kogoś prawdę. Postępuje słusznie. Nie ma ufności dla nikogo. Jest zamknięta w sobie i najchętniej, to by się zabiła. Często nie panuje nad swymi emocjami. Jest bardzo tolerancyjna, jednak nikt ją nie obchodzi. Mówi "swoim językiem". To jest jej demon. Jako anioł jest bardzo pomocna i przyjacielka. Zawsze ma na twarzy uśmiech i śmieje się bardzo czesto, nawet z samej siebie. Jest przewrażliwiona na swoim wyglądzie i każda obelga ją dotyka. Nie cierpi swego wyglądu. Jednak pomimo, że tyle wycierpiała, kocha pomagać i być w towarzystkie znajomych. Nigdy nie patrzy na wygląd. Ceni sobie lojalność, wierność, prawdę i charakter. Sama jest także wierna, lojalna. Zawsze mówi prawdę, chyba, że jest to sytuacja wyjątkowa. Potrafi wziąć na siebie całą winę. Nie lubi ani walczyć, ani się kłócić. Kocha marzyć. Jej wyobraźnia nie zna granic. Jest niczym duże dziecko. Potrafii pocieszać. Zawsze myśli o innych, a potem o sobie. Nie lubi, gdy ktoś zamartwia się o nią. Nie zawaha się użyć przemocy w chwilach ostatecznych. Dzięki temu, że jest aniołem, potrafi pocieszać. Jako demon, może zranić bez wyrzutów.
Wygląd: Jest to wadera o złotych oczach. Duża nie jest, ale nie wygląda jak szczeniak. Jej sierść jest żółta, a na plecach na białą "grzywę". Posiada długi puszysty ogon, a jej sierść jest gładka. Ma biały brzuch, tak jak łapy. Niektórym jej długie uszy kojarza się z rysiem. Pod pyskiem jej sierść ma kolor brązowy, tak jak kreski od oczu biegnące wzdłuż pysku.
Stanowisko: Uzdrowiciel
Specjalizacja: Dlatego że jest mała (trochę mniejsza od dorosłej wadery) jest bardzo zwinna. Nie jest zbyt silna czy szybka, ale potrafi na szybko wymyślić plan działania. Świetnie ulecza (uczyła się od samego mistrza). Świetnie rozróżnia rośliny i zwierzęta. 
Rasa: Mieszanka Wilka Elektryczności, Wilka Grawitacji, Anioła i Demona
Żywioły: Elektryczność i Grawitacja (anioł i demon to tylko bonusy, dzięki nim moce są silniejsze)
Moce: Rażenie prądem, wyładowania elektryczne, pobieranie energii z burzowych chmur, odporność na poparzenia prądem, strzelanie błyskawicami, wytwarzanie spięć / Brak grawitacji - może chodzić po pionowych i ukośnych podłożach, lewitacja - może zniszczyć swą grawitację, przez co może unosić się w powietrzu, przyciąganie i odpychanie różnych ciał niebieskich bez dotykania ich lub zmniejszanie lub zwiększanie siły danego przedmiotu
Rodzina: Matka Cleo, demon, Wilk Elektryczności / Ojciec Sam, anioł, Wilk Grawitacji
Partner: Kto by mnie chciał.
Potomstwo: ---
Historia: Narodziła się na wyspie, która zamieszkiwały dwie rasy wilków: Demony i anioły. Niektóre wilki miały także inną dodatkową rasę, ale to była rzadkość. Związek anioła i demona był zakazany na tej wyspie, więc ja jestem z zakazanej miłości. Po mych narodzinach władcy obu plemion dowiedzieli się o mnie, gdyż na niebie księzyć stał się złoty, tak jak me oczy. Za złamanie zasad, była kara śmierci. Moja matka zdążyła mnie dobrze ukryć, a sama zaś została boleśnie torturowana, aby wyjawić miejsce mego schronienia, aż została zamordowana. Ojca od razu powiesili. Wszystkie wilki z nimi spokrewnione zostały zamknięte w lochach. Taka była kara. Udało mi się przeżyć, dzięki pewnej staruszce, która była pół demonem, pół aniołem. Zabrała mnie z tej wyspy ryzykując życie. Ukradła łódź i zamieniwszy się w człowieka, uciekliśmy z tej wyspy. 
Pływaliśmy długo. Jednak w końcu fale wyrzuciły nas na ludzkie miasto. Tam byłam wychowywana. Renee (imię staruszki) uczyła mnie wszystkiego, a głównie samoobrony, zielarstwa, zwinności. Dzięki niej stałam się dobrym uzdrowicielem, potrafiłam rozróżnić zwierzęta i rośliny. Mieszkałyśmy w ludzkim domach, jednak całe dnie spędzałam w lesie, a ona w pracy. W końcu gdy dorosłam, mogłam odejść. "Jesteś już dorosła. Przekazałam ci moją widzę, więc mogę odejść w spokoju", to były jej ostatnie słowa. Podarowała mi pewien talizman i zamknęła oczy już na wieki. Pochowałam ją w lesie... Potem zaczęłam się moja podróż...
Przedmioty: ---
Data dołączenia: 01.05.2015r.
Właściciel: Pandemonium.
Inne zdjęcia: 
Jako anioł:  <KLIK>
Jako demon:  <KLIK>
Jako wilk grawitacji:  <KLIK>
Jako wilk elektryczności:  <KLIK>
Jako człowiek:  <KLIK>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template