- Nie mam bladego pojęcia, Li. - rzekła z wyraźnym przerażeniem.
- No to pięknie. - ironicznie odparła jej towarzyszka, choć nie wyrzuciła tego z jakimikolwiek żalem do Zirey - Spróbuję wzbić się ponad drzewa, może z góry rozpoznam okolice. - dodała, po czym bez chwili wytchnienia wzleciała w powietrze. Granatowa z kolei usilnie próbowała przypomnić sobie drogę, którą je tutaj zawieziono. Wschód? Może południe? Czy raczej zachód, albo północ? Przez głowę wadery przelatywały różne myśli, wszystkie skupiały się na jednym: gdzie ona teraz się znajduje? Obce ścieżki, obce drzewa, obce niebo, obcy zapach... To wszystko było takie irytujące, wciąż stało pod znakiem zapytania. Spadające płatki śniegu migotały w świetle słońca, dając przy tym piękny pokaz zimy. Wszystko inne zastygło pod grubą warstwą lodowatego puchu. Było zimno. Bardzo zimno. Mroźny powiew wiatru wybudził Zirey z transu. Otrząsneła się i uniosła łeb do góry, wypatrując Li. Przymrużyła oczy, i na tle oślepiającego słońca, ujrzała rozglądającą się wilczyce. Zi była zniecierpliwiona; tak bardzo chciała już wiedzieć, gdzie jest. Lubiła wprawdzie dalekie podróże w nieznane, jednak wolałaby wiedzieć, jak daleko od domu się znajduje. Co jakiś czas zerkała na towarzyszkę, jednak głównie skupiała się na pustym spoglądaniu w niebo.
Eilis? Wybacz, że tyle czekałaś :<