Leżeliśmy naprzeciwko siebie. Przejechałem językiem po śnieżnobiałych zębach i spojrzałem w jej czerwone oczy. Nie powinny być czerwone. Używała mocy. Na świecie nie ma mocy. Ona nie żyje. Ja żyję. Nie da się. Uspokój się.
- Czytasz mi w myślach? - zapytałem, chowając głowę w zagłębieniu jej szyi.
Nie.
- Bawisz się mną - stwierdziłem, chociaż z drugiej strony wszystko mi jedno.
Nie, to tylko iluzja.
- Skoro iluzja, to jest twój świat, co ja w nim robię?
- Umarłeś i jesteś mój - wychrypiała.
- Nie - zaprzeczam.
- Twoje oczy są puste, jakbyś od dawna nie żył.
- Byłaś przekonana, że twoja śmierć będzie końcem tylko twojego świata. Szkoda. Jak widać, świat nie kończy się tylko na tobie. Byłem również ja.
- Już nie jesteś? - zapytała z przekąsem.
- Szukaj odpowiedzi w swoich własnych słowach Narcyzie.
Czułem, jak przełyka ślinę. Uniosła głowę, przez co musiałem się od niej odsunąć. Spojrzała w moje oczy z własnej woli. Zrobiłem to samo. Pustka. Myślałem, że coś przeminie, a coś wróci.
- Nie wiem, kim jestem.
- Po prostu jesteś.
- Jestem poszukiwaczem - powiedziałem.
- Czego szukasz? - szepnęła z ukrytym podekscytowaniem.
- Cząstki ideału. Szukam go w każdym, żywym stworzeniu. Szukam wszędzie i zawsze - błądziłem wzrokiem po jej pysku i po raz pierwszy od dawna wiedziałem, że już go znalazłem. Chociaż na kilka chwil, mogłem podziwiać zgubę w całości.
- Nie ma ideałów - westchnęła.
- Mój jest martwy.
- Skąd wiesz?
- Oddasz mi to, co zabrałaś Ingreed?
Wadera odwróciła głowę, przez co nie mogłem już na nią patrzeć. Wstała i otrzepała się z ziemi, a ja nadal leżałem. Jak trup. Zawiesiła swoje spojrzenie gdzieś nad linią drzew.
- Nie mogę. Jesteś pewien, że nie umarłeś?
- Skąd to pytanie.
- Chcę cię gdzieś zabrać, ale nie wiem, czy przeżyjesz.
Jej słowa mnie rozbawiły. Co za różnica.
- Prowadź, im szybciej, tym lepiej.
- Zamknij oczy.
Zrobiłem to bez zająknięcia. Czułem wiatr i przeszywające zimno. Kolejny raz omotał mnie paraliżujący strach, kolejny raz zacząłem jej szukać, ale nie otwierałem oczu. Bałem się, że zniknie, już jej nie będzie. Ale była, miała zimne łapy.
- Jesteś rozpalony, masz gorączkę - to było pytanie, czy stwierdzenie?
Otworzyłem oczy i od razu popatrzyłem w jej burzowe ślepia. Odbijały się w nich błyskawice. Czułem głód, kiedy na nią patrzyłem. Pożądanie trawiło mnie od środka. Nagły dźwięk uderzenia zbił mnie z tropu, odskoczyłem od In i spojrzałem w nocne niebo, było ono pełne gwiazd, a mimo to od czasu do czasu idealną czerń przecinał długi piorun. Skąd się wziął?
- Czytasz mi w myślach?
- Nie.
- Chciałbym cię zabić, chciałbym cię pocałować i...
- Zrób to.
Mówiła poważnie. Błyskawice zniknęły, pozostał po nich jedynie żar.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał, ale nie mogę.
Ingreed zmniejszyła całkowicie dystans pomiędzy nami. Staliśmy ramię w ramię. Dwa wilki wpatrzone w polanę pełną światła.
- Szukałem twojej cząstki w każdej waderze, a i tak zawsze wracałem do Kesame, która była identyczna. Do czasu. Miałem nadzieję, że zostaniesz, a gdy odeszłaś, wciąż liczyłem na to, że wrócisz. Nadal jestem zbyt zajęty byciem twoim. - Tym razem deszcz przysłonił granatowe niebo. - Rozpadam się kompletnie, kiedy płaczesz, więc przestań. Chociaż raz daj mi powód do radości.
Mój głos drżał, chociaż to ona płakała. Przez te wszystkie lata byłem stały. Zero bliskości, zero kontaktu, zero uczuć. Zapach siarki unosił się w powietrzu.
- Daj mi swoje burze z piorunami, obdarz mnie potokiem łez oraz huraganem krzyków. Daj mi poczuć, że jesteś, daj mi jakiś znak.
- Nie muszę. Nasza burza wciąż trwa.