- Też miło Cię widzieć Ass - mruknęłam pod nosem. Ten wciąż na mnie patrzył. Spojrzałam na niego z pogardą.
- Nocta...
- Już to powiedziałeś - wywróciłam oczami. Wow żyje! Super...
- Po co tu przyszłaś? - zapytał ponownie.
- Szukałam czegoś... Teraz wychodzę.
- Czekaj! - zatrzymał mnie - Fajnie, że żyjesz.
- Uważaj, bo się wzrusze - po tych słowach szybko wyszłam z biblioteki.
*czasy terazniejsze*
Ciężarówka latała na różne strony. Ja z Ascrificem czekaliśmy aż nas wezmą do zakładu...
Ciężarówka po paru godzinach stanęła. Człowiek wziął nas za smycze, które nam zależyli i rzucili do klatek. Ascrifice wciąż milczał.
- Ej szefie! Nasza Nocta wróciła - wtedy zza zaułka wyszedł ON.
- Test 0541344... Miło Cię znów widzieć - popatrzył na mnie. Ja... Ja go przecież zabiłam...
- ... Ja..
- Jakim cudem żyje? Nie zabiłaś mnie. Udawałem martwego. Ale za dużo ran mi dałaś - dostałam wtedy prądem elektryczynym w plecy.
- Zabrać ich do klatki. Jutro skończymy jej badania... - jego ludzie nas wzięli i wrzucili do jednej klatki. Spojrzałam na Ascrifice'a, który wyglądał na wściekłego.
- To moja wina... - zaczęłam chodzić w kółko - obiecałam sobie, że nigdy tu nie wrócę... A jakbym już wracała to sama! - uderzyłam o kraty, które poraziły mnie prądem - To moja wina.
- Nocta.
- Wszystko prze ze mnie, nie powinnam z Tobą iść - moje serce zaczęło bić bardzo szybko, a do oczu zbierały łzy...
Pierwszy raz od 4 lat...
Od kiedy stąd uciekłam...
Nigdy się nie bałam...
Ascrifice?