Uwaga, jeśli jesteś osobą wrażliwą odradzam czytanie tego opowiadania.
Scar? Porwana?! Musiałem ruszyć na ratunek. Ona jest delikatnym aniołem, nie wytrzyma długo z tymi psycholami. Sam nie dam im rady, a nie chcę narażać siostry ani nikogo innego. Ja, albo Scar. Tylko jedno z nas mogło być bezpieczne. Odpowiedź jest przecież prosta... byłem sobą zawiedziony. Taki bezradny... nie poznawałem samego siebie. Zawsze miałem jakiś genialny plan, a teraz? Pod postacią człowieka przeszedłem przez portal. Tak po prostu. Nie myśląc o niczym.
- Co Itan? Znów tutaj... - powiedziałem sam do siebie.
To miejsce przyprawiało mnie o dreszcze. Wiecznie zimne, ciemne i ponure. Miałem wyrzuty sumienia. Odrazu gdy zrozumiałem, że ją kocham powinienem ją zostawić i o niczym nie mówić. Tak by było lepiej. Siedziałaby teraz w domu. Bezpieczna. Bez wilka, który nieustannie pakuje ją w kłopoty. Westchnąłem. Byłem już blisko. Z wachaniem wszedłem do kryjówki. Po przemierzeniu miliona korytarzy znalazłem małą salę, oświetloną niewielką liczbą świec.
- Popatrz księżniczko, twój kochaś przybył ci na ratunek - mruknął Dev.
W postaci człowieka o tych samych co kiedyś, czerwonych włosach, oparty o ścianę bawił się nożem. I pomyśleć że ja kiedyś stałem dokładnie w tej samej sali, również bawiłem się nożem i torturowałem szefa ochrony by zdradził nam hasło do skarbca. Spoglądałem raz na ledwo przytomną Scar, przywiązaną do krzesła, a raz na jej oprawcę.
- Zostaw ją w spokoju.
Moje słowa brzmiały tak stanowczo, jak gdybym był pewien siebie. Tak niestety nie było. Ja się bałem. Poraz pierwszy, od pięciu lat, naprawdę się bałem.
- Och, a niby dlaczego miałbym to zrobić? Świetnie się razem bawimy.
Mówiąc to przejechał ostrzem po jej szyi na tyle lekko, by jej nie zranić i na tyle mocno, by jeszcze bardziej mnie zdenerwować.
- Nie mieszaj jej w to Deivid. To sprawa między nami.
- Do prawdy?
Pociągnął moją ukochaną za włosy, a ta spojrzała w sufit. Po jej policzku spłynęła łza, a on zlizał ją z szyderczym uśmiechem. Teraz to już przegioł. Rzuciłem się w jego stronę, lecz zanim zdążyłem wykonać jeden krok, za ręce i ramiona złapali mnie dwaj członkowie jego bandy. Wyrywałem się, szarpałem lecz wszystko na nic. Jednemu dałbym radę, ale dwom nie.
- Jak się z tym czujesz, Itan? - powiedział jadąc jej nożem po ramieniu - Ona przez ciebie cierpi.
Dziewczyna krzyczała z bólu i płakała. Jej ręka była cała we krwi. Znów ja bezradny, mogłem tylko patrzeć.
- Jak myślisz, co skrywa pod tą sukieneczką? Możemy to bardzo szybko sprawdzić...
Zaczął powoli jechać ostrzem po czarnym materiale rozcinając go.
- Dość! Przestań! Zrobię co zechcesz, tylko ją wypuść!
- Dobrze...
Na jego twarzy zagościł psychopatyczny uśmiech. Rozwiązał Scar i pchnął ją w moją stronę. Ta potknęła się, lecz nie upadła. Odrazu pobiegła, jak najszybciej była w stanie, w moją stronę. Objęła mnie i zaczęła płakać jeszcze głośniej. Chciałem odwzajemnić uścisk, jednak wciąż byłem trzymany. Tylko lekko położyłem swoją głowę na jej. Poczułem na policzku włosy mojej ukochanej. Jakoś nagle zrobiło mi się odrobinę lepiej, a złość uleciała gdzieś w powietrze.
- Spokojnie, będzie dobrze - szepnąłem - Otworzę ci teraz portal. Nie próbuj tu wracać, bo i tak nie dasz rady. Tylko osoba która należała do gangu może otworzyć portal do tego wymiaru. Cokolwiek się stanie, pamiętaj, ja cię nigdy nie przestanę kochać.
- Dobra, starczy tych czułostek - mruknął Dev.
Otworzyłem portal prosto do jej jaskini. Ta zamias przez niego przejść pocałowała mnie. Ale nie tak przez chwilę. To był słodki, namiętny pocałunek. Potem oglądając się za siebie z żalem przeszła przez portal. Zamknąłem go odrazu, by żaden z nich nie ważył się tam wejść. Odrazu założyli mi obrożę blokującą moce. (ja w postaci człowieka, w obroży, jasne, śmiejcie się -_-) Moje ręce zostały bardzo ciasno związane. Brutalnie posadzili mnie na krześle i przywiązali mnie do niego owiele ciaśniej niż wcześniej Scar. Większość wyszła. Został tylko Deivid.
- To co, nieobieskooki? Zostaliśmy sami.
Zaśmiał się psychopatycznie jak na walniętego kolesia przystało i drasnął mnie nożem w policzek.
- Okazałeś się zdrajcą, a za zdradę słono się płaci.
Po tych słowach wbił mi ostrze w brzuch i brutalnie je wyjął.
- Co Itan? Znów tutaj... - powiedziałem sam do siebie.
To miejsce przyprawiało mnie o dreszcze. Wiecznie zimne, ciemne i ponure. Miałem wyrzuty sumienia. Odrazu gdy zrozumiałem, że ją kocham powinienem ją zostawić i o niczym nie mówić. Tak by było lepiej. Siedziałaby teraz w domu. Bezpieczna. Bez wilka, który nieustannie pakuje ją w kłopoty. Westchnąłem. Byłem już blisko. Z wachaniem wszedłem do kryjówki. Po przemierzeniu miliona korytarzy znalazłem małą salę, oświetloną niewielką liczbą świec.
- Popatrz księżniczko, twój kochaś przybył ci na ratunek - mruknął Dev.
W postaci człowieka o tych samych co kiedyś, czerwonych włosach, oparty o ścianę bawił się nożem. I pomyśleć że ja kiedyś stałem dokładnie w tej samej sali, również bawiłem się nożem i torturowałem szefa ochrony by zdradził nam hasło do skarbca. Spoglądałem raz na ledwo przytomną Scar, przywiązaną do krzesła, a raz na jej oprawcę.
- Zostaw ją w spokoju.
Moje słowa brzmiały tak stanowczo, jak gdybym był pewien siebie. Tak niestety nie było. Ja się bałem. Poraz pierwszy, od pięciu lat, naprawdę się bałem.
- Och, a niby dlaczego miałbym to zrobić? Świetnie się razem bawimy.
Mówiąc to przejechał ostrzem po jej szyi na tyle lekko, by jej nie zranić i na tyle mocno, by jeszcze bardziej mnie zdenerwować.
- Nie mieszaj jej w to Deivid. To sprawa między nami.
- Do prawdy?
Pociągnął moją ukochaną za włosy, a ta spojrzała w sufit. Po jej policzku spłynęła łza, a on zlizał ją z szyderczym uśmiechem. Teraz to już przegioł. Rzuciłem się w jego stronę, lecz zanim zdążyłem wykonać jeden krok, za ręce i ramiona złapali mnie dwaj członkowie jego bandy. Wyrywałem się, szarpałem lecz wszystko na nic. Jednemu dałbym radę, ale dwom nie.
- Jak się z tym czujesz, Itan? - powiedział jadąc jej nożem po ramieniu - Ona przez ciebie cierpi.
Dziewczyna krzyczała z bólu i płakała. Jej ręka była cała we krwi. Znów ja bezradny, mogłem tylko patrzeć.
- Jak myślisz, co skrywa pod tą sukieneczką? Możemy to bardzo szybko sprawdzić...
Zaczął powoli jechać ostrzem po czarnym materiale rozcinając go.
- Dość! Przestań! Zrobię co zechcesz, tylko ją wypuść!
- Dobrze...
Na jego twarzy zagościł psychopatyczny uśmiech. Rozwiązał Scar i pchnął ją w moją stronę. Ta potknęła się, lecz nie upadła. Odrazu pobiegła, jak najszybciej była w stanie, w moją stronę. Objęła mnie i zaczęła płakać jeszcze głośniej. Chciałem odwzajemnić uścisk, jednak wciąż byłem trzymany. Tylko lekko położyłem swoją głowę na jej. Poczułem na policzku włosy mojej ukochanej. Jakoś nagle zrobiło mi się odrobinę lepiej, a złość uleciała gdzieś w powietrze.
- Spokojnie, będzie dobrze - szepnąłem - Otworzę ci teraz portal. Nie próbuj tu wracać, bo i tak nie dasz rady. Tylko osoba która należała do gangu może otworzyć portal do tego wymiaru. Cokolwiek się stanie, pamiętaj, ja cię nigdy nie przestanę kochać.
- Dobra, starczy tych czułostek - mruknął Dev.
Otworzyłem portal prosto do jej jaskini. Ta zamias przez niego przejść pocałowała mnie. Ale nie tak przez chwilę. To był słodki, namiętny pocałunek. Potem oglądając się za siebie z żalem przeszła przez portal. Zamknąłem go odrazu, by żaden z nich nie ważył się tam wejść. Odrazu założyli mi obrożę blokującą moce. (ja w postaci człowieka, w obroży, jasne, śmiejcie się -_-) Moje ręce zostały bardzo ciasno związane. Brutalnie posadzili mnie na krześle i przywiązali mnie do niego owiele ciaśniej niż wcześniej Scar. Większość wyszła. Został tylko Deivid.
- To co, nieobieskooki? Zostaliśmy sami.
Zaśmiał się psychopatycznie jak na walniętego kolesia przystało i drasnął mnie nożem w policzek.
- Okazałeś się zdrajcą, a za zdradę słono się płaci.
Po tych słowach wbił mi ostrze w brzuch i brutalnie je wyjął.
Scar? Wybacz, pewnie liczyłaś że oboje wrócimy ;-;