21 lutego 2017

Od Madness

Otworzyłam oczy i ziewnęłam głęboko. Wstałam z legowiska, ponownie ziewając i przeciągając się. Otrzepałam się z kurzu.
- Mamy piękny nowy dzień! — powiedziałam do siebie, a uśmiech wpłynął na mój pysk. Słońce wpadało do mojej jaskini przez wejście, a ja z radością wyskoczyłam z pomieszczenia na zieloną i żywą trawkę. Było ciepło i wiał lekki wiatr muskający moją sierść. Podskoczyłam. Potem znowu. I tak w podskokach dobiegłam do jeziorka niedaleko jaskiń. Zamoczyłam w nim pysk, po czym zaczęłam pić. Zaspokojenie pragnienia tuż po uśmiechu? Jest. Teraz coś zjeść. Podniosłam łeb i zamachałam uszami. Niedawno nauczyłam się tej sztuczki, a jako cynik muszę mieć dużo śmiechu w zanadrzu. Idąc w las wymyślałam nowe dowcipy. Gdy miałam ich już dwadzieścia ujrzałam zająca. Był mały i biały. Jego uszy postawione były do góry, a nosek marszył się. Pewnie coś wywąchał. Niezbyt było mi go szkoda, więc rzuciłam się na niego. Przez chwilę za nim goniłam, aż w końcu zatopiłam kły w jego karku. Ciepła krew polała mi się po pysku i skapła na ziemię. Ale po chwili napadły mnie wyrzuty sumienia. Pomimo, że ja go zabiłam i miałam prawo do samodzielnego zjedzenia go, to chciałam się nim z kimś podzielić. Dzielenie się daje mi radość. Nadal trzymając w stalowym uścisku szczęki truchło zwierzątka ruszyłam przed siebie. Na pewno znajdę jakiegoś głodnego wilka. Przynajmniej taką mam nadzieję...
Po jakimś czasie spaceru, gdy krew na moim pysku zdążyła już zaschnąć (muszę się umyć...) usłyszałam odgłosy kłapania szczękami i okrzyki wojenne. Ktoś tam walczy?
Już po chwili wylądowałam na polanie, na której znajdował się biały wilk z czerwonymi elementami na sierści. Dusił, szarpał i zabijał niewidzialnych przeciwników, krzycząc rozkazy do niewidzialnej armii. Przy tym poruszał się jak w tańcu. Obnażył kły, wgryzając się w szyję wyimaginowanego wroga tym samym kończąc walkę. Ze zdziwienia otworzyłam pysk, a trup zająca upadł na trawę.
Spojrzenie różowych oczu białego basiora skierowało się na mnie. Gniew wyparował, pojawiło się zdziwienie, a potem obojętność. Podszedł do mnie. Zobaczyłam, że te czerwone plamy to krew.
- Widzę że trening? — zapytałam z uśmiechem - Jestem Madness, a to dla ciebie.
Łapą popchnęłam do niego martwego zająca.

Alvadore?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template