Teraz pozostało mi tylko czekać na jego reakcję. Czułem, że coraz trudniej jest mi złapać oddech, jakby coś na mnie napierało. Być może to był wzrok ojca, który sprawiał wrażenie, jakby chciał przewiercić mnie spojrzeniem na wylot. Zdawało mi się, że robię się coraz to mniejszy, co przecież było niemożliwe. Po chwili ojciec nabrał w płuca powietrza, a cała sala demonów obróciła się w jego kierunku, jak na komendę. Ojciec wypuścił powietrze z płuc. Nic nie mówił. Znów otworzył pysk. Demony wstrzymały oddech, wyglądały teraz, tak, jakby oglądały jakieś pasjonujące przedstawienie. Ta sama sytuacja powtórzyła się jeszcze parę razy, a ojciec coraz to bardziej przypominał mi zachowaniem wyciągniętą z wody rybę. W końcu zdołał z siebie wykrztusić:
- Idziemy.
Starał się to powiedzieć jak najbardziej stanowczym tonem i jednocześnie się wyprostować, by wyglądać bardziej dumnie i władczo. Uniosłem jedynie brew, co zdawało się wyprowadzić go z równowagi:
- Powiedziałem! Idziemy!!
Wzruszyłem ramionami (to jeszcze bardziej go wnerwiło) i poszedłem najspokojniej w świecie za ojcem. Weszliśmy do jakiegoś lochu, a było tu ich niemało. Zostaliśmy sami.
- Dlaczego wracasz? - odezwał się nagle odwrócony do mnie plecami ojciec
Właśnie szykowałem się do ataku na niego, byliśmy sami, on był odwrócony; idealna okazja! A jednak... Coś w głosie ojca i sam sens, tego, co powiedział, tak bardzo mnie zdziwiły, że stanąłem jak wryty. Co on powiedział? Jakby na potwierdzenie moich myśli, znów się odezwał:
- Spytałem. Dlaczego wróciłeś??
- Przepraszam, bo chyba nie dosłyszałem, powiedziałeś "wróciłeś"? O ile dobrze pamiętam, to zostałem tu przyciągnięty siłą, bo od czasu mojej ucieczki chcesz się na mnie zemścić.
Powiedziałem na jednym wydechu. On milczał przez dłuższą chwilę.
- Czy ty naprawdę sądzisz, że udałoby Ci się przetrwać poza Krainą Demonów tak długo? Po zdradzie? Po tym, jak mnie zawiodłeś? Czy przeżyłbyś chociaż TYDZIEŃ gdybym nie dawał Ci fory??
- Śmiem Ci przypomnieć, TATO, - podkreśliłem to słowo, tak, by zabrzmiało ironicznie - że robiłeś wiele podejść, a jeszcze nigdy nie udało Ci się mnie złapać. Uciekłem z Krainy Demonów, tak? - warczałem już dosyć głośno
- Ojejku! - ojciec zakpił ze mnie - Beastowi wydaje się, że jest już duży!
Warczałem teraz już bardzo głośno, przygotowałem się do skoku, podczas gdy ojciec mówił coraz to bardziej kpiącym tonem:
- I myśli, że przetrwa bez niczyjej pomocy, i że jest już taki samodzielny, i że...
Rzuciłem się na niego, warcząc, a ojciec pisnął jak szczenię. Wyglądał żałośnie.
- Beast, chyba nie zabijesz własnego ojca??
Puściłem go zrezygnowany, nie widząc co dalej. Popatrzyłem na niego jeszcze raz, po czym wyszedłem z lochu.
Ariene? ^^