Dla niektórych wyda się psychiczna...
Miłego czytania ;D
Wybiegłam z jaskini najszybciej jak mogę.
Nie może być to prawda... NIE MOŻE!
- Nocta... będziesz silna...
- Mamo...
- Trzymaj się...
- MAMO!
Wszystkie moje wspomnienia, były kłamstwem... Wszystko... Sama jestem kłamstwem. nie chciana...
Zatrzymałam się w środku lasu, dysząc, chcąc krzyczeć...
- Noctus Drakenale... - uniosłam głowę, patrząc przed siebie. Za mną stał demon. wielki, trzy głowy...
- Czego chcesz?! To przez ciebie moi rodzice nie żyją! - zaczęłam do niego krzyczeć, odwracając się. Zaśmiał się.
- Rodzice chcieli ciebie zabić... - gdy to powiedział, moje źrenice się zwęziły - Już nie pamiętasz? "Zabijmy ją. I tak nic nie zrobimy, prędzej zabiją to wilki cienia". Wciąż uważasz, że masz sens z tym walczyć? - zbliżył się do mnie, a ja zrobiłam krok do tyłu.
- Nie prawda...
- ON ci to powiedział... Wszedłem do ciebie, nie dlatego, że byłaś najbliżej... wiedziałem, że będziesz silna... - otarł mi łzę swoim ogonem - Po prostu mnie zaakceptuj... zawładnijmy nad tym piep**onym światem!
- N.. nigdy! - warknęłam - JA nie chce niszczyć świata! NIE DLA MNIE JEST ZABIJANIE!
- Czyżby? Morderczyni? - opuściłam głowę w dół, widząc jak z karku leci czarna krew - To ja cię stworzyłem na tak silną waderę... TO JA dałem ci to, co masz... TO JA kazałem ludziom cię znaleźć w lesie... Oddaj mi swoje ciało!
- NIGDY!
- A więc... SAM JE WEZMĘ! - Demon we mnie wszedł. Czułam wielki ból w klatce piersiowej. Z czarnej krwi zaczął układać się znak do rytuału.
- Wyp**dalaj!
- Dobrze wiesz, że nic nie zdziałasz... - połowa mojego pyska, miała mroczny uśmiech, który wystawiał ostre jak brzytwa kły, a oko było czarne z którego leciały łzy - gdyby nie ja, byłabyś słaba... Wiesz o tym..
- KŁAMIESZ! ŁŻESZ! - miałam zaciśnięte oczy z których leciała krew zamiast łez. Moje ciało zaczęło się mutować, zmieniać w cień... Do głowy przyszły mi wszystkie wspomnienia...
Patrzcie, wygląda jak diabeł...
Demonica!
Morderczyni!
Mor...der...czyni...
- Widzisz? Od urodzenia byłaś uznawana za demona... wszyscy z twojej watahy, gdy trafili do zakładu, wiedzieli jak jesteś słaba... - znak prawie się kończył tworzyć. Zaczęłam krzyczeć na cały głos ze strachu i...
Z nienawiści...
- To... to... ich wina... przez nich jestem... tutaj.
- Tak... masz szansę się zemścić. Wypowiedz... wypowiedz przysięgę! - z mojego ciała wylatywała czerwona krew, która powoli czerniała. Mój ogon się rozdzielił na dwa... - ZACZYNAJ!
- Ja... Nocta Draken... przysięgam być wierna, oddana i posłuszna panu śmierci... oddam krew i duszę. Tym głosem, pozwa....
- NOCTA! - usłyszałam głos Ascrifice'a. Otworzyłam oczy, widząc jak biegnie. Lewe oko było wciąż niebieskie i płonęło niebieskim płomieniem, a równocześnie płakało krwią... prawe było czarne, cieknące krwią. Zęby zrobiły się ostre, a łapy miały wielkie ostrza. Znaki na szyi błyszczały na czerwono niczym rubiny.
- Nie trać na niego czasu! Dokończ przysięgę!
- Noc... - zatrzymał się, gdy położył łapy na krwi wymieszanej z czarną i czerwoną...
Patrzyłam na niego... Poczułam ból w klatce piersiowej i zaczęłam się szarpać sama ze sobą, zdrapując ze swojego ciała skórę.
- Poddaj się!
- Uciekaj... Uciekaj póki mam kontrolę! - po chwili zaczęłam krzyczeć z bólu. Widziałam tylko przykre wspomnienia...
- Mamo...
- Dasz radę skarbie...
- Mamo!
- Wierzę w ciebie...
- MAMO!! TATO!
- Nie chce być sama... nie chce znowu krzywdzić innych - mój głos powoli się mutował nienaturalnie.
- Już prawie jesteś moja! - krew poleciała do góry, a gdy upadła, objęła mnie jak ja swoje ofiary cieniem. Miał rację...
Jestem słaba...
Ascrifice?