W końcu mnie ktoś adoptował. To było moje jedyne w tym momencie marzenie. Życie bez rodziny nie jest fajne, ani łatwe.
- Hej Albi. Jestem Dragon. To ja Cię adoptowałem - rzekł uroczyście. Zdawał mi się być miły, ale musiałam go lepiej poznać. Tak dla pewności. Czarny basior, z białymi kłami wystającymi w pyska. Nic niezwykłego. Ale on był jakiś dziwny. Otrząsnęłam się.
- Dzień dobry. Bardzo się cieszę że mnie adoptowałeś - oświadczyłam merdając z zadowolenia ogonem.
- Chodźmy teraz do Twojego nowego domu - powiedział po czym odwrócił się i zaczął iść. Szliśmy przez jakąś puszczę. Domyślam się że on mieszka niedaleko Wodospadu Dimrill. Gęste lasy raczej do mnie nie pasują. Z każdym krokiem zahaczałam swoimi skrzydłami o liście. Zauważyła jaskinię, dosyć głęboką. Mój nowy opiekun spojrzał się na mnie.
- Tutaj, w tej jaskini będziesz mieszkać - powiedział. Wziął haust powietrza, po czym dodał:
- Czeka na Ciebie posiłek - popatrzył przez chwilę na mnie z uśmiechem, po czym zorientowałam się że byliśmy już na miejscu.
***************
Nie mogę opisać, jakie przysmaki na mnie czekały. Pospiesznie zjadłam małego zwierza, niestety, nie pamiętam nazwy. Postanowiłam rozejrzeć się trochę po tej jaskini. Była ona duża, wszechstronna. Przydatna w czasie upalnych dni. Przez sam środek jaskini przepływał mały strumyk,z którego można było pić.
- Ale czadowe...- powiedziałam sama do siebie. Echo rozniosło się i do uszu Dragona. Podszedł do mnie i stanął obok.
- Wiem. Lubię ten strumyk. Chodź za mną - powiedział. Wyprowadził mnie na zewnątrz. Muszę koniecznie dodać, że mieszkaliśmy na małym wzgórzu. Gdy zauważyłam, co to jest, było raczej za późno by powiedzieć:
- Aaaachh.
Ale jednak to powiedziałam. Miałam widok na wszystko. Taki widok nie trafia się codziennie.
- Dragon, a mogę pójść pozwiedzać najbliższą okolicę? - spytałam, gdy zdziwienie przestało mi ściskać gardło.
- Oczywiście. Nie idź tylko za daleko - powiedział ze spokojem. Poszłam więc. Zza krzaków usłyszałam szelest. Wzbiłam się więc w powietrze, aby ten KTOŚ, lub COŚ nie zrobiło mi żadnej krzywdy. Zza krzaków wyszła wadera.
- Cześć! Szukam Dragona! Możesz mi powiedzieć gdzie on jest? - spytała krzycząc z całych sił.
- A kim jesteś? - odkrzyknęłam.
- Nazywam się Nyksona - powiedziała już trochę ciszej - Czy możesz się obniżyć? Nie chcę tak mocno krzyczeć - oznajmiła. Zanurkowałam w dół i wylądowałam tuż przed jej nosem.
- A Ty jak się nazywasz? - spytała Nyksona.
- Mam na imię Albi. Dragon mnie adoptował - wyjaśniłam. Wadera chyba chciała coś powiedzieć.
<Nyksona?>