- Jaki? — odwrócił się w moją stronę.
- Moja magia jest dość ograniczona, wiesz... Nie dam rady wyczarować nic zaspokajającego podstawowe potrzeby... Jeśli spróbowałabym wyczarować jedzenie, zamiast niej pojawiłoby się coś trującego. Parę razy próbowałam, miałam okropne problemy żołądkowe... Więc o naleśniki musiz zadbać sam. Tak samo o te jagody. Po prostu boję się, że coś przeze mnie nie wypali. No, wracając, proponuję zrobić to dziś w nocy. W ciemności moja magia wygląda lepiej. No dobrze, to ja idę trochę się powałęsać. Do zobaczenia wieczorem!
Postanowiłam wybrać się do paru miejsc, które szczególnie mnie zainteresowały. Miały w sobie to coś. Każde było inne, a jednocześnie tak samo cudowne. Cała ta wataha podbiła moje serce.
~ Wieczorem ~
- To jak, Tander. Podoba się? — wskazałam łapą na przystrojone miejsce obok wodospadu. Było piękne. Ciemność dodawała uroku, a fantastyczne tęcze sprawiały, że trawa była oświetlona tysiącem kolorów. Kwiaty cudownie pachniały, a światełka były świetne. Wodospad szumiał, sypiąc kroplami chłodnej wody na prawo i lewo. Pod drzewem znajdował się koc, a na nim talerze z naleśnikami i miskami z jagodami.
Tander?