- Sory, ale psychologia to nie moja bajka - warknęłam, idąc powoli, ale znów się zatrzymałam - a myślałam, że chociaż ty będziesz twardsza od NIEJ - podkreśliłam słowo, by wiedziała o kogo mi chodzi i odeszłam powolnym krokiem. Prawić mi tutaj będzie... czy ja wyglądam jak ktoś, kto ma na to czas i ochotę? JA? Morderczyni?
Morderczyni...
Mor...der...czyni...
Hahahhaha!
*Jakiś czas potem, teraźniejszość. Godzina 01:32. Sen*
Leżałam w klatce, wtulając się w jakiś koc. Nie wiedziałam gdzie jestem... kim jestem...? Gdzie są moi rodzice?! Czemu mnie od nich zabrali?
- 0541344. Wiek... parę miesięcy. Płeć... waderka. Cel badań... uczynienie z niej najmroczniejszego wilka...
- Czemu akurat biała?
- Najlepiej będzie widać zmiany - lekarze otworzyli klatkę. To była moja szansa! Szybko wystartowałam, by uciec, ale natychmiast dostałam prądem elektrycznym.
- Zabrać ją do sali tortur!
- NIE! - piszczałam, próbując się złapać pazurami ziemi - NIE CHCE! PROSZĘ! JA CHCE DO DOMU!
- Ale się szarpie... dać jej dawkę! - dostałam kolejnym ciosem prądu elektrycznego. Zaczęłam płakać...
- Zrobimy z ciebie morderczynie 0541344... - warknął człowiek - zobaczysz, nie będziesz żałować... Ale zanim... - poczułam jak coś mi wstrzykują - zapomnisz o wszystkich, kogo kochasz... a potem... damy ci powody do nienawidzenia wszystkich żyjących istot...
- Nie... NIE! - czułam jak słabnę - Mamo... tato... nie chce was zapominać...
****
Obudziłam się z łzami w oczach. Dyszałam, próbując się pozbierać...
Cały ból wraca... znowu zaczynam czuć... Przestań cokolwiek czuć... Nocta, masz przestać!
Nocta? Tak mam na imię? A może jednak nie?
Cały ból wraca... znowu zaczynam czuć... Przestań cokolwiek czuć... Nocta, masz przestać!
Nocta? Tak mam na imię? A może jednak nie?
Kim ja jestem?
Czym ja jestem? Czemu ja?
Nie... nie...
Nic. Nie, Czuj...
Wzięłam głęboki wdech, a cień, który się ze mnie wylewał, znów się zamknął pod pieczęcią. To mnie kiedyś wykończy.
Ale nikt się nie dowie o tym, co się wydarzyło tamtego dnia...
Czym ja jestem? Czemu ja?
Nie... nie...
Nic. Nie, Czuj...
Wzięłam głęboki wdech, a cień, który się ze mnie wylewał, znów się zamknął pod pieczęcią. To mnie kiedyś wykończy.
Ale nikt się nie dowie o tym, co się wydarzyło tamtego dnia...
Nathing? Oby było k.