- Halo, słyszycie mnie? - wyrwał mnie z zamyślenia Oracle.
Wadera spojrzała na niego wilkiem. Przewrócił oczami.
- Pytałem, czy chcecie coś do picia.
- Zrób jej coś gorącego... Albo czekaj, sama to zrobię.
Wilczyca minęła basiora i zaczęła energicznie wymachiwać łapami.
- Ej! Nie tak szybko! Puść... Zaraz wszystko potłuczesz - naburmuszył się Oracle, gdy odepchnęła go od blatu.
- Nie ucz mnie jak się zachowuje w kuchni - mruknęła ona, machając jeszcze szybciej - Chyba to wiem.
- No chyba nie.
- Przygotuj jej nakrycie i coś do siedzenia, widzisz że nie sięga do stołu.
Brązowy wilk podszedł do mnie z niezadowoleniem na pysku i przeniósł mnie na puf.
- Proszę. Siedź tutaj. Będzie ci wygodnie. I będziesz sięgać do blatu - powiedział, po czym obrócił się do wadery - Z a d o w o l o n a?
Ta postawiła mu przed nosem filiżankę herbaty.
- Pij.
Taka sama filiżanka powędrowała do mnie.
- Będziesz tak siedziała i się gapiła? - spytał po chwili milczenia Oracle.
Biała posłała mu groźne spojrzenie i zaczęła chuchać mi w herbatę, żeby ostygła.
- A jak pani ma na imię? - spytałam między jednym łykiem a drugim.
- Co mówisz? - zapytała - Pij, pij, póki ciepła. Wiem, że parzy - dodała, widząc jak się krzywię - Ale taka jest najzdrowsza.
- Nathing, idź już, co? - spytał nagle Oracle.
- A mała zajmie się sobą sama?
- JA się nią zajmę!
- Aha, już to widzę - prychnęła wyzywająco - No to mi pokaż, jak się nią ,,zajmiesz" - powiedziała, ironicznie podkreślając ostatnie słowo.
<Oracle? Bitwa między dorosłymi trwa>