- Ale nie tym razem.
Przytuliłem ją i padliśmy na ziemię. Ingreed zaczęła się śmiać.
- Chcę omówić jeszcze jedną rzecz i jest ona bardzo ważna.
- Słucham cię Harbingerze.
- Ja nie chcę mieć szczeniąt. Przynajmniej nie teraz. Jesteś o wiele za młoda i masz korzystać z życia.
Obróciłem się w jej stronę czekając na jej łzy, ale na pysku pojawił się szczery uśmiech.
- Ja też nie chcę mieć na razie szczeniąt. Ja... boję się, wiem, że jestem za młoda. Poza tym wiem o twojej małej tajemnicy Harbinger. Gwendolin De La Irian. Podoba mi się to, że wziąłeś pod swoją opiekę kolejne szczenię i wiem, że lubisz dzieci, a wszystko to robisz z troski o mnie.
- Dokładnie tak.
Leżałem na plecach i wpatrywałem się w siedzącą obok Ingreed. Co jakiś czas smagała mój pysk swoim ogonem. Czy to było denerwujące? Jak najbardziej. Słabymi stronami mojego charakteru była wszelka irytacja, a ona wiedziała o tym bardzo dobrze.
- Ingreed, moja droga. Przestaniesz machać mi ogonem przed oczami?
- Może... Poproś ładnie.
- Prosiłem.
- Jeszcze raz, lubię słuchać, jak się płaszczysz.
Pff, też mi coś. Poczekaj na odpowiedni moment moja mała...
Nie odezwałem się więcej tylko czekałem. Tak to ten moment. Ogon znajdował się idealnie nad moim pyskiem, a ja bez oporów chwyciłem go i przygryzłem. Już po sekundzie słyszałem pisk i krzyk.
- Harbinger!
- Mówiłaś coś?
- Czemu mnie ugryzłeś!?
- Prosiłem cię o coś.
Spiorunowała mnie spojrzeniem. Tak, jestem spokojny, miły, wśród wader, nie umiem zachować się źle, lecz umiem się też bawić. Moje drugie ja to wszelakie dogryzanie i zaczepianie innych, ale tylko wtedy kiedy czegoś chcę lub coś mnie irytuje.
- Następnym razem to ja cię ugryzę albo o wiele więcej.
- Proszę bardzo. Nie wątpię w twoje umiejętności Ingreed, ale jestem pewien, że mnie nie pokonasz.
- Może i nie pokonam, ale na pewno obezwładnię na jakiś czas.
Nie wierzę, w to, co słyszę.
- Chcesz się ze mną bić?
- Tak.
- Nie pozwolę ci na to.
- Boisz się mnie?
Zapytała z kpiną i uniosła jedną brew.
- Nie, zastanawia mnie jedno. Skąd u ciebie taka pewność siebie?
- Skoro mamy być razem, musisz wiedzieć, że nie poddaję się łatwo i wcale nie jestem taka cicha i słaba, na jaką wyglądam.
- Nie podważam twojego zdania, ale nadal mam swoje i nie mam zamiaru z tobą walczyć.
- Musisz.
- Nie.
- Zostawię cię.
- Nie zrobisz tego.
- Zakład? Mam zerwać zaręczyny?
- Jeśli naprawdę chcesz mi przyłożyć, zrób to teraz.
Jedna z niewielu rzeczy, których się nigdy nie spodziewałem to to, że Ingreed będzie mi grozić, a co gorsza będzie chciała się bić.
W jej oczach był ogień, ale widziałem nutkę rozbawienia. Jeśli tak gramy.
- Dobra Ingreed, wchodzę w to. Powiedz gdzie i kiedy, ale mam własny warunek.
- Jaki?
- Może się o coś założymy?
- O co.
- Hym... Jeśli przegrasz to...
Ingreed? Dokończ zdanie Harbingera, masz wielkie pole do popisu i liczę, że sytuacja jeszcze bardziej się rozwinie. default smiley :d