***
- Co... co się stało? - spytał.
- Luma! Obudził się! - zawołałam uzdrowicielkę.
- Gdzie ja jestem?
- W jaskini szpitalnej. Straciłeś dużo krwi.
- Jak długo tu leżę?
Usiłował się podnieść, lecz ja lekko popchnęłam go na łóżko, a ten bezwładnie na nie opadł.
- Mamy lato.
- Lato? Ale... ostatnie moje wspomnienie dzieje się zimą! Jak to lato! Tak długo tu leżę?! Dlaczego? Co się stało?
- Uspokój się! Wciąż jesteś bardzo słaby. Nie możesz się nadwyrężać. Straconą krew już masz uzupełnioną, twoje kości się zrosły, ale nie wszystkie rany się w pełni zagoiły. Nie masz wiele energii i dopiero co obudziłeś się ze śpiączki. Spokojnie. Wszystko w swoim czasie Ar.
- A gdzie Beast?
- On...
Do moich oczu napłynęły łzy. Basior nie musiał długo czekać, by ujrzeć ryczącą na podłodze Ariene.
- On... umarł? - spytał.
- Nie... - pociągnęłam nosem - Gorzej...
Pewnie w jego głowie nie pojawiła się żadna myśl o czymś gorszym niż śmierć. On tak mało wiedział, a ja nie byłam w stanie mu wszystkiego wyjaśnić.
- Dlaczego on to zrobił? - zaczęłam mówić sama do siebie - Przecież mógł dać mi umrzeć... tak by było lepiej!
- Dać ci umrzeć? Ari, o czym ty mówisz?!
- No bo Beast... on się poświęcił dla mnie i teraz jest u swojego ojca i on go więzi i na pewno torturuje, ale gorzej!
- A gdzie Beast?
- On...
Do moich oczu napłynęły łzy. Basior nie musiał długo czekać, by ujrzeć ryczącą na podłodze Ariene.
- On... umarł? - spytał.
- Nie... - pociągnęłam nosem - Gorzej...
Pewnie w jego głowie nie pojawiła się żadna myśl o czymś gorszym niż śmierć. On tak mało wiedział, a ja nie byłam w stanie mu wszystkiego wyjaśnić.
- Dlaczego on to zrobił? - zaczęłam mówić sama do siebie - Przecież mógł dać mi umrzeć... tak by było lepiej!
- Dać ci umrzeć? Ari, o czym ty mówisz?!
- No bo Beast... on się poświęcił dla mnie i teraz jest u swojego ojca i on go więzi i na pewno torturuje, ale gorzej!
Aredox? Wybacz że tyle czekałeś, miałam kryzys weny