Oracle także się uśmiechnął i spojrzał z triumfem na Nathing, która stwierdziła, że już sobie pójdzie. Kiedy wyszła, spytałam:
- To co teraz robimy?
Oracle nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo cisnęłam w niego poduszką.
- O ty mała! - wrzasnął, łapiąc przedmiot w locie i rzucając nim we mnie. Dom basiora jest wprost idealny do wojny na poduszki. Pełno w nim wszelakiej puchowej amunicji.
Basior jednak szybko stracił ochotę do zabawy, wreszcie szybko się ściemniło.
O zmroku zapukała Nathing.
- Przenocujesz ją? - spytała od progu.
Po krótkiej wymianie zdań między dorosłymi (zresztą nadal nie wierzę, sie ona jest dorosła) wadera sobie poszła.
- Czy ona będzie mnie teraz tak pilnować? - warknął z irytacją w głosie Oracle.
Po czym kazał mi spać. Na moje jęki odparł:
- Już późno - i dodał z sarkazmem - Nathing się wścieknie.
Ułożył mnie na własnym legowisku i po długich naleganiach udało mi się go uprosić, żeby położył sie obok. Czuwał jednak przez cały czas.
- Oracle, a mogę mówić do ciebie tatusiu?
- Nie.
- Ale ja cię prooooszę...
- Nie. Koniec dyskusji. Śpij już.
Rano następnego dnia obudziłam się wcześnie. Oracle nie było. Przestraszyłam się trochę, więc przeszukałam całą jaskinię. Nadal nic. Wypadłam na dwór i popędziłam przed siebie. Po chwili dotarły do mnie strzępki rozmowy. Za krzakiem stał Oracle i rozmawiał z jakąś waderą. Była śliczna, wdzięczna i powabna, a jej jasne futro nieco pobłyskiwało złotem.
- O, witaj mała - powiedziała, gdy tylko mnie zauważyła - Jak masz na imię?
- Jestem Taiyō Dihibatan, proszę pani - przedstawiłam się grzecznie, uprzedzając Oracle, który właśnie otwierał usta, żeby coś powiedzieć.
- Piękne imię - odparła ona, cudnie się uśmiechając. - Ja jestem Zafira.
Oracle przprosił ją i wziął mnie na chwilę na bok.
- Tylko nie zrób nic głupiego - warknął.
- A co bym miała zrobić? - zamrugałam ze zdziwieniem, ale basior już mnie nie słuchał.
- Wy się znacie? - spytała Zafira z życzliwą ciekawością w swoich pięknych oczach okolonych długimi, dodającymi jej uroku rzęsami. - Taiyō jest najsłodszym szczeniakiem jakiego widziałam.
- Tak jakby... - zaczął Oracle, ale mu przerwałam.
- Oracle jest moim tatusiem i aniołem stróżem - powiedziałam z uśmiechem. Skoro ta śliczna pani uważa, że jestem słodka, to wszelkie powiązanie ze mną powinno sprawić, że spojrzy na Oracle życzliwie. Poza tym czy tego chce czy nie, Oracle stał się moim tatusiem. I będę go tak nazywać.
<Oracle? Tak jak obiecałam :3 Liczę na krwawą zemstę>