5 lutego 2017

OD Nocty CD Ascirfice

Opowiadanie zawiera krwawe sceny


Zmieniłam się w cień i szybko udusiłam strażnika. Szybko padł martwy. Daniel i Asrcifice popatrzyli na mnie, gdy dawałam znak, że jest czysto. Szybko uciekliśmy z resztą wilków. Wszyscy byli wolni...
Prawie, wszyscy.
- Muszę iść coś załatwić - oznajmiłam, odwracając się.
- Co ty chcesz zrobić? - spytał Ass.
- Nie interesuj się. Jak nie wrócę w ciągu godziny, uznaj, że mnie złapali - zmieniłam się w cień i wróciłam do pomieszczenia. Szybko pobiegłam do głównego reaktora, które zasilało wszystkie maszyny...
Proszę! DOŚĆ! PRZESTAŃCIE!
~Podnieść do 400V
NIE! NIE! NIE!!!!
 

Szybko się otrząsnęłam ze wspomnień i zaczęłam bawić się guzikami, kablami i tym podobne. Gdy usłyszałam alarm, zabrałam się do ucieczki.
- A ty dokąd? - w tym momencie jeden ze strażników mnie złapał - chcesz wysadzić to miejsce? Wysadzisz się z nami - uśmiechnął się złowieszczo. Podrapałam go w twarz i zaczęłam na niego warczeć.
- To za usunięcie pamięci - wyrwałam mu ucho. Krzyknął z bólu, a krew się rozpryskiwała - to za te tortury - wbiłam mu pazury w serce - a to, za ból innych... - wgryzłam mu się w krtań. Ten był cały we krwi i padł martwy. Przez to, że przegryzłam mu tętnice, krew popryskała na mnie.
- Uwaga! Uwaga! Za 5 minut cały ośrodek zostanie wysadzony - po usłyszeniu komunikatora, próbowałam zmienić się w cień, ale ten idiota założył mi obrożę, blokującą mi moce. Warknęłam wściekła. Szybko zaczęłam biec do wyjścia. Widziałam wyjście. Wtedy...
Budynek wybuchł. Poczułam jak wielka siła mnie odpycha do wyjścia. Uderzyłam o drzewo.
- NOCTA! - Ascrifice do mnie od razu podbiegł. Spojrzałam na niego, wstając.
- N... nic mi nie jest... - powiedziałam, próbując nie okazywać po sobie osłabienia. Ascrifice nie wyglądał na przekonanego. Chciałam zrobić krok, ale natychmiast straciłam równowagę. Biały basior mnie podtrzymał.
- Nie dasz rady i... co to za obroża?
- Zablokowała mi moce... - warknęłam. Ten złapał obroże zębami i ją zgniótł, mimo ładunku, jaki dostawał.
- Wracamy. Udało mi się przekonać Daniela, by z nami wrócił do watahy - po jego słowach szybko poszliśmy. Spojrzałam na niego...
- Ascrifice...
- Co? - mruknął.
- ... Próbowałam - wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na jego ranę - próbowałam cię nienawidzić... myślałam, że jesteś taki sam jak wszyscy... martwiący się o swoje cztery litery... - przełknęłam ślinę, a ten wciąż mi pomagał iść, podtrzymując mnie - ... myliłam się. I... chce cię za to przeprosić.
- Mówisz poważnie? - uniósł brew.
- Umarłam, ale jakimś cudem ożyłam. Prawie mnie wysadzili, a ty mimo to jak cię traktowałam, byłeś przy mnie. Więc... tak - spojrzałam na niego - udowodnić ci?
- Jak dasz radę - wywrócił oczami. Zatrzymałam go. Spojrzałam mu prosto w oczy. Po dłuższej chwili lekko się uśmiechnęłam i przytuliłam.
- Jestem ci winna... - powiedziałam spokojnym głosem, bez żadnego warczenia. Po chwili znów spojrzałam na niego - i co? Przekonałam cię?

Ascrifice? Jak to już kiedyś ujęłam. Nie wilk taki straszny, jak go malują ;)

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template