24 lutego 2017

Od Oracle cd. Taiyō

Niemożliwe, wilk, który mnie nie zna przytulił się do moich łap. No przepraszam, zna mnie od wczoraj. Szedłem stawiając bardzo ciche kroki, zaś Taiyõ truchtała za mną i łamała gałązki. Przewróciłem oczami i zacząłem kaszleć. Wadery nadal nie zwracała na mnie uwagi tylko nuciła sobie krótką melodyjkę pod nosem.
- Co Ty tak kaszlesz, przeziębiony jesteś? - Zapytała z szerokim uśmiechem.
- Nie, ale obstawiam, że Ty zaraz będziesz przeziębiona, ponieważ jakbyś nie zauważyła, leje. - Odpowiedziałem nasilając się na spokojny ton. Wadery tylko pisnęła coś pod nosem i dalej szła za mną. Trzeba przyznać, że wyglądała komicznie dosięgając mi do 3/4 nóg. Doszliśmy do centrum watahy, było tam totalnie pusto. Czyżby wilki bały się deszczu? Nagle przed moimi oczami pojawiła się Nathing.
- Chcesz żeby się przeziębiła? - Zapytała z oburzeniem i natychmiast, zaczęła poganiać nas w drogę powrotną.
- Ona sama za mną szła, nic na to nie poradzę, chcesz z chęcią mogę ją oddać - warknąłem. Nathing posłała mi mordercze spojrzenie i poszła z nami do mojej jaskini, ponieważ znajdowała się najbliżej. Gdy tylko weszliśmy do środka żółta wadera zaciągnęła powietrze.
- Jaka duża! - Zapiszczała i lekko podskoczyła. Patrzyłem na nią z lekkim dystansem, zaś druga wadera patrzyła się tak, jakby widziała najbardziej rozczulający widok na całym świecie.
- Chcecie się czegoś napić? - Zapytałem, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.

Taiyō?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template