Powoli, jakbyśmy rozumiały że to musi się stać samo przez się, zaczęłyśmy krążyć wokół siebie. W pewnym momencie wilczyca zniżyła tułów i wyszczerzyła się.
- To mój teren - warknęła - Ja tu mieszkam.
Również napięłam mięśnie, gotowa w każdej chwili odeprzeć atak. Była demonem. Teraz czułam to wyraźnie.
- Tutaj - odparłam z naciskiem - znajduje się Wataha Smoczego Ostrza. I długo, długo nic.
Wydawało mi się, że ten argument wystarczająco obalał jej tezę, więc nie dodałam już nic więcej, tylko i ja pokazałam zęby.
Wadera wyprostowała się, wciąż czujnie mnie obserwując.
- Należysz do niej? - zapytała po chwili.
Nastroszyłam sierść, zastanawiając się, co odpowiedzieć.
- Może.
Wilczyca znów zaczęła uporczywie się we mnie wpatrywać.
- Ingreed? - spytała w końcu. Strzeliła niczym kulą w płot, ale jednak udało jej się mnie przekonać, że ona również należy do nas.
- Nathing - sprostowałam z nutką irytacji, patrząc na nią już mniej wrogo.
- Groźba. My się znamy..?
- Powinnyśmy. Ale.. chyba nie.
Spojrzałam w jej lśniące ślepia swoimi zimnymi, szarymi oczami.
- Co tutaj robisz? - spróbowała jeszcze raz.
- Muszę coś znaleźć.
<Groźba? Tak, Nathing jest trudna w kontaktach (;>