- Wiesz... Ja też miałam... Nawet nie wiem, czy można to nazwać problemami... Byłam bardzo mała, miałam może parę minut, kiedy mój ojciec zostawił mnie i matkę. Brat mi opowiadał, że ojciec kazał mu iść z nim, groził mu... Ale on został. Jako jedyny. Matka po porodzie zmarła z zimna, a brat się mną zaopiekował. Potem mnie zostawił. Tak samo jak ojciec. Po prostu pewnego dnia stwierdził, że dam sobie radę sama. Nie powiedział nawet głupiego 'żegnaj', tylko odszedł. Ale i tak go kocham, gdyby nie on... Gdyby nie on po prostu nie byłabym jaka jestem. On nauczył mnie miłości do świata, do innych... Pokazał magię życia, pokazał mi że warto pomagać tym, którzy tego potrzebują, że nie warto udawać kogoś, kim się nie jest... — z każdym słowem na ziemię skapywały moje łzy. - Ja wiem, że to co mówię jest pozbawione sensu, ale czasami po prostu dobrze jest się komuś wyżalić... Wiesz, nie płakałam chyba od roku, to wspaniałe uczucie, tak nawilżyć oczy... — uśmiechnęłam się przez łzy. - No popatrz, znowu się rozgadałam... Powiedz, nie zanudzam cię swoimi problemami?
Wytarłam łapą oczy, spuszczając łeb.
- Po prostu miałam wrażenie, że mogę właśnie tobie się wyżalić, masz w sobie takie coś... Nawet nie wiem jak to opisać... Ale dobra, idę, dam ci już spokój. Nawet pewnie nie słuchałeś co do ciebie mówię. I cię to nie obchodzi. To do zobaczenia, jeśli będziesz chciał kiedykolwiek ze mną rozmawiać. — podniosłam się z ziemi i ruszyłam w stronę lasu.
Scraf?