25 lutego 2017

Od Raven CD Boom

Znów przemierzałam nieznane tereny. Miałam wrażenie że to ciągnie się wiekami. Tymczasem odkąd wyszłam na wolność minęły zaledwie dwa lata. Szłam miesiącami w tym samym kierunku. W końcu musiałam gdzieś dojść. Do jakiejś watahy, świątyni, do czegokolwiek. Zbliżał się dzień. Postanowiłam się przespać. Od zawsze prowadziłam taki tryb życia. Tak było mi łatwiej.
Ułożyłam się pod jakimś starym drzewem iglastym. Jego gałęzie były na tyle długie, a igły tak długie, by stworzyć mi idealny dach. Gdy się kładłam jedna z gałązek zaczepiła o mój kaptur ściągając go jednocześnie. Moje puchate, czarne włosy spadły mi na twarz i zaświeciły milionem gwiazdek. Lekko poirytowana schowałam je w materiał i ponownie zasłoniłam sobie twarz jednocześnie osłaniając oczy od światła dziennego. Znurzona wędrówją wkońcu zasnęłam. Nie pamiętałam swojego snu. Coraz żardziej je pamiętam.
Odudziły mnie krople wody. Rozpadało się na dobre i szybko nie przestanie. Słońce zmierzało ku zenitowi. W deszczu i tak nie zasnę, więc ruszyłam dalej. Krople spływały po wodoodpornym materiale spadając mi na pysk. Moje łapy były całkiem przemoczone i całe w błocie. Mimo wszystko szłam dalej. Nie poddawałam się. Czułam, że niebawem coś znajdę. Nigdy nie przypuszczałam, że będzie to rów naszpikowany kolcami z rannym wilkiem w środku. Spał. Mimo deszczu pogrążony był w głębokim śnie. Podejrzewam, że był tam bardzo bługo. To było po nim widać. Wycieńczony i chudy. Pewnie nie pożyłby długo, gdybym go nie znalazła. Jak na moje oko, pociągnął by z trzy tygodnie, góra miesiąc.
- Hej, obudź się! - krzyknęłam.
Stworzenie w środku poruszyło się i stanęło lekko się chwiejąc. Teraz mogłam się dokładniej przyjrzeć. Była to wadera. Cała przemoczona i zmęczona życiem.
- Nie ruszaj się, wyciągnę cie!
Z łatwością wyciągnęłam ją z tamtąd z pomocą telekinezy. Gdy jej łapy ponownie dotknęły ziemi zaczęła obwąchwiać wszystko dookoła, wliczając w to mnie. W pewnej chwili jej noc dotknął brzegu mojego katpura, a ja gwałtownie odskoczyłam.
- Co się stało? - spytała strzygąc uszami.
- Nie dotykaj, mojej, peleryny - powiedziałam stanowczo.
- Więc to peleryna...
- Co ty, ślepa?!
Widząc jej przygnębioną minę odrobine złagodniałam.
- Przepraszam, nie wiedziałam - mruknęłam niechętnie - Szukam
watahy, jeśli chcesz możesz iść ze mną, ale jeśli tkniesz...
- Jasne rozumiem - przerwała mi.
- Na pewno jesteś głodna, zresztą ja też. Zaczekaj tu, zaraz wrócę.
Odeszłam od niej tropiąc zwierzynę. Mam tylko nadzieję że się nie obrazi za to, że robię z niej taką nie użyteczną. Tak będzie szybciej, ona nie ma wystarczająco dużo sił.
Niczym ninja wdrapałam się na drzewo, wyjęłam swój miecz świetlny i włączyłam go zeskakując na sarnę. Przecięłam ją idealnie w połowie. Chwyciłam obie połowy i przytachałam do wadery.
- Jedz, nie otruję cię - powiedziałam biorąc się za swój kawałek - Gdybym chciała cię zabić użyłabym miecza.
Ta bez dalszego namysłu zaczęła ją pożerać.
- Mam na imię Boomerang - powiedziała nie odrywając się od jedzenia.
- Raven...

[Kilka dni później]

- Jesteśmy już niedaleko, za dwa dni będziemy na miejscu. Czuję to...
- Czujesz?
- To ja tu jestem jadaii, czy ty? Boom, ja wiem o czym mówię. Idź spać, jutro ruszamg z samego rana.
Wadera bez większego namysłu położyła się pod drzewem otoczona krzewami. Ja nie chciałam spać. Usiadłam na brzegu urwiska, zdjęłam katpur i  spojrzałam w rozgwieżdżone niebo.
- Po co mnie stworzyłaś, Astreo? - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza.
Szybko ją otarłam, zakryłam się materiałem i bardzo wolnym krokiem ruszyłam do śpiącej wilczycy.

Boom?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template