***
- Zegarek. Tylko po to byłem ci potrzebny? - zapytał z niedowierzaniem czarny basior.
Sam nie wierzyłem w to, o co miałem ochotę zapytać, ale...- Co to jest zegarek? - na początku słowa ugrzęzły w moim ciele, lecz później wypłynęły ze mnie, jak gdyby nigdy nic. Czułem się, niczym dziecko, które dopiero poznaje świat, tylko że dodatkowo towarzyszył mi wstyd.
- Och, to proste - powiedział basior chwytając przy tym mały przyrząd, a następnie niedbale oparł się o wysoką sosnę. - Zegarek odmierza czas, coś jak klepsydra, ale on działa ciągle. To wszystko?
- Nie. Nie potrafię go ustawić, nastawić - zacząłem się plątać, sam nie wiedząc, co chciałem z nim zrobić. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego ustrojstwa, w moim byłym domu, to słońce wskazywało godzinę, ewentualnie wcześniej wspomniana klepsydra. - Pomożesz mi coś z tym zrobić?
Symonides pokręcił głową, a na jego pysk wypłynął leniwy uśmiech. Jestem pewien, że bił się z myślami, a gdzieś z tyłu jego inteligentnej głowy pojawiło się pytanie Co ja tutaj właściwie robię?. Też chciałbym wiedzieć... Kątek oka spojrzałem na złoty okrąg, który teraz był otworzony. W jego wnętrzu znajdowała się kryształowa tarcza z wyrytymi cyferkami. Zegar wyglądał na wybrakowany, ale nie potrafiłem stwierdzić, co było z nim nie tak.
- Więc?
Symonides? Ileż to jeden zegarek może przysporzyć problemów.