Parę godzin po dołączeniu do watahy zapamiętałam już większość jej członków. Wilki znajdowały się w skupisku, gdyż zbliżał się środek nocy, a wymęczone wędrówką szybko chciały usnąć. Ja miałam inne plany. Zamierzałam poznać okolicę właśnie wtedy, gdy prawdopodobieństwo spotkania któregoś z nich było bliskie zera. Szybko czmychnęłam więc w okoliczne zarośla i skierowałam się na południe. Szłam wśród wysokich i gęstych paproci, które wraz z każdym przebytym metrem zaczęły stawać się coraz niższe. Gdy całkiem zniknęły, a ich miejsce zastąpiły pokrzywy i rzepy, zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać. Chwilę później ruszyłam biegiem, by ominąć parzące i irytujące rośliny, ale nie przewidziałam, że tuż za nimi ziemia zmieni się w grząskie bagno. Łapy zapadały mi się w nim coraz głębiej, dlatego skierowałam się w lewo. Niestety aż po klatkę piersiową moje futro było brudne i pozlepiane. Nastawiłam uszu, słysząc niedaleko szum wodospadu. Ostrożnie przeszłam ostatni odcinek i zatrzymałam się przy samym brzegu jeziora. Był zbyt stromy, by podejść do wody, nie wpadając do niej całkowicie. W tamtym momencie wyczułam czyjąś obecność za sobą. Postanowiłam nie zdradzać tego, że wiem o czyhającym za mną w zaroślach stworzeniu i nachyliłam się tak, jakbym chciała napić się wody mimo wysokości.
Wtedy postać za mną skoczyła, chcąc wrzucić mnie do wodopoju. Schyliłam się, jednak stworzenie zaczepiło o mnie i pociągnęło mnie z sobą. Chwilę później zderzyłam się z lodowatą taflą wody i wpadłam pod jej powierzchnię. Tracąc chwilowo orientację, zaczęłam machać łapami, rozpaczliwie szukając powietrza. W końcu wynurzyłam się, a tuż obok siebie zobaczyłam chudą głowę wilka całą oblepioną długim, czarnym futrem. Basior spojrzał na mnie i jednocześnie ze mną zaczął warczeć. Oj, chyba zasadzka mu nie wyszła. Czyżby nie lubił kąpieli w środku nocy w lodowatej wodzie? Ja na przykład je uwielbiam, szczególnie gdy mam chore gardło i wrzuca mnie do niej nieznajomy.
Skaza? Jak zareagujesz? :D