- Cathien!- przytuliłem wilczyce, ale szybko puściłem i zapytałem- Co ty tutaj robisz?
- Przyszłam za Tobą.
- Emm, a czemu masz krew na łapach?
- Nie ważne.
- No okej. To idziemy?
Cat pokiwała głową i teraz razem szliśmy w stronę pałacu. O wiele lepiej się czuje, jak obok mnie idzie mi bliska osoba. O wiele lepiej. Mam nadzieję, że zdołam ją ochronić przed tym, co nadchodzi. Tak bardzo bym chciał.
~*~
Byliśmy już w środku złotego królestwa, wszystko wyglądało tak magicznie. Nic nie było zniszczone, kurzu brak. Przeszliśmy tak parę kroków, gdy nagle podłoga pode mną się zapadła. Krzyknąłem i spadłem.
~*~
Obudziłem się w dziwnej komnacie, chciałem wstać, ale nie mogłam. Byłem przywiązany, do łóżka. Próbowałem się uwolnić ale nic z tego. Przyjrzałem się dokładnie temu miejscu. Przykuły moją uwagę, drzwi. Wyglądały jak drzwi od sejfu. Gdy chciałem lepiej im się przyjrzeć, ktoś je nie spodziewanie otworzył. Była to wysoka i szczupła wadera. Miała złote oczy i blond włosy. Futro jej było biszkoptowe. Szła w moją stronę z uśmiechem. Gdy była na de mną powiedziała:
- Widzę że się obudziłeś skarbie.- Skarbie?! Co ja tu robię?!- zacząłem się wyrywać.
- Nie denerwuj się tak. Nic Ci się nie stanie.
-Gdzie Cat?!
-Mówisz o tej waderze co z Tobą szła? Nie martw się,moi strażnicy się nią zajęli.
- Zabili ją?!
- Jeszcze nie, ale zrobią to. Obiecuję skarbie.
Pocałowała mnie i zapytała:
-Jesteś głodny?
- Nie! A teraz mnie wypuść!
- Nie długo to zrobię. Wytrzymaj.- znów się dziwnie uśmiechnęła i dodała- Przyniosę Ci coś do picia, pewnie jesteś spragniony.- nie dając mi nic powiedzieć wyszła. Zdziwiło mnie zachowanie wadery, bałem się też o Cat. Co ona jej zrobi? Czemu ona w ogóle to robi? Znów spróbowałem się uwolnić. Ale nic z tego. Byłem uwięziony, mogłem jedynie czekać aż mnie wypuści. Westchnąłem i szepnąłem:
- Przepraszam Cat...przepraszam...- po tych słowach, poszedłem spać.
~*~
Spałem sobie, gdy nagle obudził mnie czyiś głos. Mówił mi żebym się obudził. Od razu to zrobiłem. Szybko otworzyłem oczy, na de mną stała złoto oka wadera. Westchnąłem i zapytałem:
- O co chodzi?- Zabieram cię na egzekucję!- była bardzo ucieszona.
- Na czyją?- spodziewałem się o kogo jej chodzi, niestety dobrze myślałem.
- Tej wadery, która z Tobą była.
- NIE! NIE ZGADZAM SIĘ!
- Misiaczku, nie potrzebuję twojej zgody.
Warknąłem, a ona się zaśmiała. Do pokoju przyszli strażnicy i mnie zabrali. Próbowałem im uciec, ale byli za silni. Po dziesiątej próbie ucieczki, poddałem się.
Nie miałem z nimi szans. Gdy w końcu doszliśmy, zobaczyłem Cat, na środku sali, przywiązaną do podłoża. Chciałem do niej podbiec, ale jeden ze strażników złapał mnie mocniej. Syknąłem z bólu. Gdy do sali weszła biszkoptowa wadera, ktoś podszedł do Cat z mieczem. Powiedział coś w dziwnym języku, a gdy zamachnął się, stało się coś nie zwykłego. Ja leciałem. Wszyscy oszołomieni tym, spojrzeli w górę. Jak ja, to zrobiłem? Nie miałam mocy. Ale szczęście to szczęście. Poleciałem w stronę Catch i odepchnąłem basior z mieczem. Wadera patrzyła na mnie zdziwiona. Nie interesując się tym, próbowałem uwolnić waderę, ale nie mogłem. Wilki zaczęły się do nas zbliżać z różnymi broniami. Wadera która mnie uwięziła, chciała zatrzymać je by mi nic nie zrobiły, ale żaden się nie słuchał. Jakby ktoś nimi sterował. Przerażony zamknąłem oczy i powiedziałem do siebie:
- Znów nie mogę jej uratować...
Przytuliłem Cathien czekając na najgorsze, ale nic się nie stało. Na pewno nie nam. Usłyszałem czyjeś głosy:
- Uciekajcie.- znałem ten głos
Kolejne co trafiło do moich uszu, to dźwięk rozrywanego łańcuch. Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem na waderę. Nie była przywiązana, a obok niej stał wysoki i dobrze umięśniony basior. Kazał nam uciekać, a sam skoczył na wilki i zaczął je atakować. Cat krzyknęła:
- Gońmy ją!- wskazała na uciekającą biszkoptową waderę.
- Nie. Dajmy jej spokój i uciekajmy.
Wilczyca z niechęcią się zgodziła i tak zrobiliśmy.
Cathien? Sorka, że musiałaś tak długo czekać.