-Co robimy?- powiedziała zdezorientowana Eilis.
Druga wadera lekko nerwowo zaczęła rozglądać się po przyczepie. Próbowała otworzyć zamek, lecz szyfr był zbyt trudny.
-Może spróbujemy rozkołysać klatki?- zaproponowała szara wilczyca. Zirey przytaknęła i obie zaczęły uderzać w boki klatki. Nie trwało to długo, aż udało im się na tyle rozbujać, że wprawiły w ruch cały tył samochodu. Zarzucało nim na prawo i lewo, a kierowca był zmuszony zatrzymać się na poboczu. Kilka klatek poprzewracało się, niektóre się pootwierały, ale te, w których siedziały wadery, stały prosto. Usłyszały trzask drzwi i po chwili znowu zauważyły mężczyznę. Kierowca przystawił coś sobie i wszedł na przyczepę.
-Głupie kundle.- warknął w ich kierunku i wypowiedział kilka niecenzuralnych słów pod nosem. W pierwszej kolejności sprawdził ich kojce, a później zabrał się za ustawianie reszty. Dodatkowo przypiął ich klatki linami zabezpieczającymi. Wilczyce jedynie wymieniły się bezradnymi spojrzeniami i smętnie położyły się wyczekując kolejnych wydarzeń. Chwilę później usnęły ze zmęczenia. Obudził je dopiero odgłos wyłączanego silnika.
Zirey? Nie chciałam, żebyś za długo czekała i nie miałam pomysłu, ale może Ty wiesz, gdzie dojechałyśmy?