*
Inveth nie wiedziała o tym, że ciało Ingreed już dawno spłonęło. Śmiercionośny i magiczny ogień pożarł jej resztki i oblizał się ze smakiem. Liczył na więcej. Stare tereny watahy były obrócone w proch podobnie, jak wspomnienia, które się z nimi wiązały. W takich momentach nasze wspomnienia ożywają. Stają się zbyt wyraziste, zmuszają nas do myślenia o przeszłości, o rzeczach, które z całych sił chcemy usunąć z pamięci. Ostatni syn Ingreed został pochowany obok niej. Na jego grobie wyrosła potężna róża o bladozielonym kwiecie.
*
Ściana drzew nie miała końca, a między nimi widniał tylko jeden, mały przesmyk. Wielki, drapieżny ptak siedział na środku i wpatrywał się we mnie. Jego spojrzenie mówiło chodź za mną, a mowa ciała spróbuj się zbliżyć. Słońce zdawało się zainteresowane tym widowiskiem, bo przez granatową powłokę chmur przebijały się blade promienie. Nieprzyjemny chłód wgryzał się w każdą kość i kroplę krwi, która płynęła w moich żyłach. Spadł pierwszy płatek śniegu. Postawiłem pierwszy krok, a zaraz za nim kolejne. Minąłem Harpię i wszedłem do labiryntu, a gdy się obróciłem, wyjścia już nie było. Moje wycie rozniosło się głośnym echem, ale tak naprawdę już nikt nie mógł go usłyszeć.