średniej wielkości kojca dla szczeniąt na środku podwórza, niedaleko stodoły. Jeden z mężczyzn przyniósł stary karton i postawił na ziemi. Wyciągnął z niego trochę piłek, pośród których kilka było pękniętych; nieco pluszaków, różnych szarpaków, gryzaków i innych zabawek. Wrócił z już pustym pudłem do warsztatu, a po chwili zniknął za drzwiami "więzienia" psów. Znów rozległ się jazgot domagających się uwagi udomowionych wilków. Mimo, że zbliżała się noc, zachodzące powoli Słońce raziło po oczach wadery. Irey chcąc na chwilę oderwać się od przytłaczającej ich rzeczywistości zażywała kąpieli słonecznej. Czerwono-pomarańczowa kula ognia co chwilę niknęła za drzewami. Gdy Eilis rozmyślała nad ostatnimi tego dnia promieniami Słońca, mężczyzna wyszedł ze stodoły z dwoma białymi jak śnieg puchatymi kulkami. Włożył je do wcześniej ustawionego kojca i wrócił z powrotem do budynku. Zrobił tak kilka razy i w sumie 9 różnych szczeniąt znalazło się w zasięgu wzroku wadery. Nieporadne, małe psy z zaciekłością zaczęły wspólnie się bawić, przeciągać szarpaki, gryźć pluszaki i uprawiać walki na niby. Urocze maluchy przyciągnęły wzrok obu wader. Mimowolnie lekki uśmiech pojawił się na ich pyskach. Co chwilę któryś potykał się o własne łapy i upadał na ziemię, ale szybko wstawał i biegł dalej. Nagle mężczyźni wyszli z warsztatu i otworzyli bramę wjazdową. Wjechał przez nią samochód, z którego wybiegła dwójka dzieci. Od razu podbiegły do szczeniaków. Z auta wyszła dwójka dorosłych ludzi, prawdopodobnie ich rodzice. Zaczęli rozmawiać z treserem i jakimś innym mężczyznom. Wskazywali palcem na różne szczenięta i coś o nich opowiadali. Matka dzieci podeszła do nich i pogłaskała kilka piesków. Już wybrali, który pojedzie z nimi do domu, gdy chłopczyk zauważył wadery. Zawołał siostrę i oboje już stali przy ich klatkach. Eilis przysunęła się bliżej tylnej ścianki i zamarła w bezruchu.
Zirey? Jak zareagowali rodzice i treser? ^^