– Uważaj, bo to może źle się dla ciebie skończyć.
Puściłem ją, jednak ona nie posłuchała i znów spróbowała. Szlag mnie kiedyś trafi przez nią. Kolejny raz ją złapałem:
– Ostrzegałem.
Odwróciłem się wraz z waderą, a potem popchnąłem ją na drzewo. Gdy w nie uderzyła, z jej pyska wydobył się cichy jęk. Ucieszyło mnie to, może teraz trafi do tego jej łba, że ze mną się nie zadziera.
Nie przejmując się nią, wskoczyłem do wody, by później z niej wyjść na drugim brzegu. Spojrzałem ostatni raz na leżącą waderę, a potem poszedłem w las. Do moich uszu docierało wiele odgłosów, co mnie lekko denerwowało. Czy chociaż na chwilę mogą się uciszyć? Warknąłem i przyśpieszyłem, by szybko wyjść z lasu. Znów miałem ochotę pobiec z prędkością światła.
Nie przejmując się nią, wskoczyłem do wody, by później z niej wyjść na drugim brzegu. Spojrzałem ostatni raz na leżącą waderę, a potem poszedłem w las. Do moich uszu docierało wiele odgłosów, co mnie lekko denerwowało. Czy chociaż na chwilę mogą się uciszyć? Warknąłem i przyśpieszyłem, by szybko wyjść z lasu. Znów miałem ochotę pobiec z prędkością światła.
~*~
Wróciłem już do obozu watahy. Każdy wilk patrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie przejmowałem się tym za bardzo, wściekłbym się, gdyby zaczęli mnie obrażać. Wysunąłem pazury i na każdego spojrzałem wrogo. Wszyscy zaczęli się odsuwać. Gdy w końcu wyszedłem z tłumu, zobaczyłem nie dużą jaskinię. Wszedłem tam, ucieszyło mnie to, że było ciemno. Położyłem się przy ścianie i zasnąłem.
~*~
Gdy się obudziłem, zobaczyłem niedaleko mnie wilka. Spał. Zły, podszedłem bliżej, by się mu przyjrzeć. Zapewne nie wiedział, że ma współlokatora. Gdy się dokładnie mu przyjrzałem, zacząłem przeklinać pod nosem. Zaraz szlag mnie trafi! Znów ta cholerna wadera! Zbliżyłem się i warknąłem:
– Czego ty znów chcesz?! Czemu mnie prześladujesz?!
Wadera otworzyła oczy i powiedziała:
– Mogłabym zadać to pytanie tobie. To raczej ty mnie prześladujesz. – Znów się uśmiechnęła.
Co ona ma z tym uśmiechaniem się?! Jak ona mnie wkurza! Naprawdę nie wiedziałem, że wadery mogą aż tak denerwować. Spojrzałem na nią i mruknąłem:
– Jak ty tam...
– Saori – Wadera wstała.
– Saori, jeżeli jeszcze raz cię zobaczę, jak za mną idziesz, to pożałujesz.
– Zabronisz mi?
Z prędkością światła złapałem waderę i zbliżyłem do siebie, by móc powiedzieć jej do ucha:
– Tak, zabronię.
Saori?