5 lipca 2018

Od Carfida

Siedziałem w swojej jaskini. Chłodny, orzeźwiający wiatr oplatał wszystkie nuty na kamiennych ścianach. Świstki wyrwane z książek tańczyły na wietrze, ledwie trzymając się na wbitych gwoździach.
Patrzyłem na ten spektakl z zainteresowaniem, sam nie wiem czemu. Wydawało się to tak magiczne? A może czekałem na moment, w którym jakaś niesforna karteczka zerwie się z sideł gwoździowego oprawcy i z szybkością światła wyfrunie poza jaskinię. Ja, jako obrońca uciśnionych karteczek będę za nią biegł, aż w końcu wyląduje w moim pysku.
Sam się dziwiłem, że takie myśli zajmują moją głowę. Kiedyś, nigdy takie rozważania nie plątały się wokół mnie. Jak jedno stworzonko może zmienić czyjeś życie. Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez niej.
Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos kroków. Dość dudniący, głośny dźwięk przeszył moje uszy. To nie było żadne małe, zgrabne zwierzę. Prawdopodobnie jakiś spory wilczek
Odwróciłem się na kocu, by widzieć wejście do jaskini. Oczekiwałem na gościa, który miał się tu zjawić lada moment.
Ciekawe, idzie mnie zabić, zjeść czy może wypić herbatkę?
Po chwili do jaskini wszedł wilk. Dość wysoki, o szczupłej budowie ciała. Swoimi oczami badał każdy kąt mojego skromnego mieszkanka. Jego ślepa zatrzymały się na mnie.
Chwyciłem kubek z herbatką w łapę i wypiłem łyczka, obserwując nowego lokatora. Ten stał i wpatrywał się jak w obrazek.
- Eee...czy tu mieszka Carfid? - bąknął, wyciągając z torby świstek papieru. Przeliterował imię, lekko gniotąc kartkę ze stresu.
Powoli wstałem, stwarzając gangsterską atmosferę. Odłożyłem kubek na ziemię i wyprostowałem ciało.
- Słucham? - spytałem, patrząc na wilka.

Ktosiu?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template