- Co umiesz robić? - Spytała szara wilczyca, a Harytia na nią spojrzała z lekkim zakłopotaniem. Co ona potrafiła robić? To było dość trudne ponieważ potrafiła wiele rzeczy, a tu miała wymienić tylko kilka i najbardziej przydatnych.
- Znam się na zielarstwie, potrafię uzdrawiać, tworzyć nowe rzeczy... Jest jeszcze trochę rzeczy, ale jak czegoś nie umiem to szybko się uczę. - Powiedziała wilczyca i spojrzała na zarośla w których zniknął Hermes.
- Może chcesz zostać alchemikiem? - Spytała nieco zamyślona, było jednak logiczne, że ciągle opracowywała nowe plany bo dobrze zarządzać watahą.
- Jasne. Dziękuję. - Powiedziała lekko skłaniając głowę i odeszła w poszukiwaniu śladów Hermesa. Na szczęście każdy wilk miał inny rodzaj magii nawet jeśli były z tego samego żywiołu. Magiczne ślady jej nowego znajomego były specyficzne, przez co nie było sposobu ich przeoczyć. Ruszyła szczęśliwa przed siebie, może za bardzo się cieszyła. Nie powinna tak szybko zapominać o tym co zgotował jej los.Żadna nauka nie może iść las, szczególnie przy tylu miażdżących lekcjach. Jej oczom ukazało się morze. Jeszcze nigdy nie widziała go z takiego bliska, zapach był cudowny, a nocny wiatr pozwalał się odprężyć. Oczy zrobiły się niczym denka od słoików. Czemu nie mogła urodzić się w tak pięknym miejscu z normalnymi wilkami, które nawet się do niej uśmiechały.
Nagle dostrzegła idącego Hermesa, szła wzdłuż linii drzew obserwując gdzie idzie wilk. Po krótkim czasie dotarli do jakiegoś wraku i nie była to już raczej plaża gdzie było można przyjść się pokąpać. Niespodziewanie jednak wychodząc zza drzew, spod łap osunął się grunt i zjechała po piaszczystej wydmie prosto na Hermesa.
– Musisz jeszcze poćwiczyć śledzenie mnie, Harytio. - Powiedział wilk delikatnie się uśmiechając, a Harytia nie słysząc żadnych krzyków również to zrobiła. Ilość jej uśmiechów w życiu było można policzyć na pazurach dwóch łap.
- Przepraszam jeśli jestem nachalna, ale na razie ciebie znam więc postanowiłam się tobie pochwalić. Jestem alchemikiem i nie masz pojęcia co się wydarzyło! - Wilk prawie podskoczył na ton jej głosu który z siebie wydała przy kilku ostatnich słowach.
- Co takiego? - Spytał oczekując czegoś naprawdę niesamowitego.
- Inne wilki się do mnie uśmiechnęły, a nawet mnie nie znają, to jest takie miłe z ich strony. Nawet w niczym im nie pomogłam, a oni się do mnie uśmiechają. - Powiedziała z ogromnym bananem na pysku, ale gdy spojrzała na Hermesa, który tylko uniósł brwi i patrzył na nią jakoś inaczej niż przed chwilą, to się domyśliła, że właśnie wyszła na wariatkę. - Przepraszam, ale nie jestem chyba po prostu do tego przyzwyczajona... Może opowiesz mi coś o sobie? Jeśli nie chcesz to nie musisz, mogę iść bo w sumie tobie przeszkodziłam w spacerze. - Dodała nieco niezadowolona ze swojego zachowania, nie powinna tak się narzucać
Hermesie? Taka z niej sierotka biedna ^^