2 lipca 2018

Od Amaimona cd. Toxikity

Wadera, mimo iż leżała na mnie, nie miałem zamiaru przestać się dobrze bawić, tylko dlatego, że wadera, która jest spięta jak agrafka nie chce dobrze się bawić! Wysunąłem z kieszeni dwa lizaki i pokazałem je waderze.
– Cytrynowy i limonkowy, który wolisz? – Wadera miała na pysku mieszankę złości i zdziwienia. Wydawała się nie dowierzać mojemu zachowaniu w zaistniałej sytuacji.
– Co ty odwalasz?! Masz w dupie to, że cię odganiam! A czemu? Bo chcesz się dobrze bawić! – wadera wrzeszczała dalej, a ja wzruszyłem tylko ramionami, po czym, gdy łapała powietrze, by drzeć paszczę dalej, włożyłem jej limonkowego lizaka do pyska. Zacząłem przygryzać lizaka, obserwując jej reakcję. Ta wypluła lizaka i gdy podniosła łapę z zamiarem najprawdopodobniej uderzenia mnie, wysunąłem się spod jej ciała. Ustawiłem się krzywo i od niechcenia, w czasie gdy wadera ustawiła się do ataku.
– Toxiu, ależ po co te nerwy? Od długotrwałego złoszczenia się robią się zmarszczki... – wyjaśniałem to wszystko melancholijnym tonem, a wadera wydawała się coraz bardziej wściekła.
Ja natomiast wyjąłem jedynie kolejne cukierki z kieszeni, by po chwili zacząć je konsumować, patrząc przy tym na poczynania Tox.
– Ty... Nie masz prawa tak do mnie mówić!
Pff, nie będzie mi mówiła, co mam robić. Rzuciła się na mnie wściekle, powarkując. Unikałem każdego jej ataku, aż do momentu, w którym skończyły mi się cukierki.
– Pff, no niech ci będzie, ale wiedz, że nie umiesz się bawić. – Odwróciłem się od wadery i wskoczyłem na drzewo. Wspinając się wyżej, udałem, iż rzeczywiście odchodzę. Wadera najprawdopodobniej się nabrała i zaczęła odchodzić.
Cicho, by drzewo nie zaskrzypiało, posuwałem się z gałęzi na gałąź, śledząc waderę. Bo kto mi zabroni?

Toxikita? I jak tam twoje zmarszczki?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template