- Mogę się spytać co ta biszkoptowa wadera od ciebie chciała?
- ...Jest ona templariuszką, i same jesteśmy wrogami.
- A ty kim jesteś skoro ona templariuszką?
- Należę do bractwa które niszczy im misterne plany. Niby przysięgają ze wolność będzie, lecz to gówno prawda. Na własnych oczach widziałam jak zamordowali moje bractwo, dlatego chce zemsty...ale ona sama mnie ściga.
- Ouu... przykro mi..
- Nie potrzebuje współczucia. - w tym momencie założyłam kaptur na głowę. Parę chwil szliśmy aż doszliśmy do jakieś jaskini. Pomyślałam ze to dobry pomysł żeby to wszystko odespać. Więc weszłam i położyłam się na jakąś skamielinę. Natrill zrobił to samo.
- Dobranoc.
- Dobranoc...
Przemyślałam to wszystko jeszcze i poszłam spać.
~*~
Promienie słońca obudziły mnie. Zobaczyłam ze basior jeszcze śpi, nie chciałam go budzić. Poleciałam coś upolować. Wywęszyłam zwierzynę i upolowałam. Gdy targałam go do jaskini coś przykuło moją uwagę. Bez wahania podeszłam do tego. Zobaczyłam całą armie wilków.
- Witaj, Cathien. - powiedziała do mnie uśmiechająco biszkoptowa wadera.
- A ty czego znowu chcesz, Armie sobie znalazła co.
- To akurat nie powinno cię interesować.
- A co? Ze chcesz mnie zabić?
- Nie będę ci dużo zdradzać, ale chce się po prostu dużo o twoim przodku dowiedzieć. - uśmiechnęła się.
- No to życzę powodzenia bo ode mnie tego nie wydostaniesz. I serio myślisz ze mnie pokonasz?
- Raczej tak, twoje bractwo nie żyje...przez mnie.
- To nie bądź taka pewna bo ja bez nich sama jestem podwójnym czymś niż twoja śmieszna armia.-w kącie oka zobaczyłam jakąś śnieżną białą kulkę. Nie zawracałam sobie tym głowy.
- Bierzcie ją! - dwóch z armii wyszło i wzięli żebym nie uciekła. Spoglądałam na waderę przede mną.
- Nie myśl ze ci się to uda, jesteś zbyt słaba. Siedziałaś sobie zawsze bezczynnie na dupie kiedy ja sama sobie zdawałam trud żeby trenować siebie i bractwo.
- Nie podniecaj się tak kotku bo możesz się mylić. - po tym uderzyłam tych dwóch strażników.
- Chcesz walczyć? Dobrze, brać ją!
Nagle koło mnie wskoczył białowłosy wilk. Był to Natrill.
Zaatakowało mnie 4 strażników, wszystkich po kolej wybiłam.
- Co ty tu robisz?!
- Chce cię chronić, i ogólnie zniknęłaś tak bez żadnego słowa to się zacząłem martwić.
- Uważaj!- jeden strażnik wleciał na Natrilla. Szybko go stad wzięłam. Ogólnie ubiłam tamtego strażnika.
- Bądź czujny.
Gdy wykończyliśmy całą armie wadera zaczęła uciekać. Ja za nią pogoniłam. Gdy byłam wystarczająco blisko naskoczyłam na nią. Wzięłam nóż i wbiłam w kark. - Nie!
- Żegnaj, Request in Pace.
Pobiegłam z powrotem do Natrilla.
- Nic nam już nie zagraża, nie żyje.
- To dobrze, jeśli mogę się spytać. Co to było dokładniej za bractwo?
- Assassynów, jest to bractwo skrytobójców.
- I ty do niego należysz?
- Tak.
- Czuje ze ty masz w cholerę tajemnic.
- Przez moje krótkie życie za dużo się stało.
Dalszą drogę poszliśmy w milczeniu.
Natrill?