– Może, mój drogi, zechciałbyś pomóc mi w odnalezieniu jakiegoś potencjalnego pożywienia? – zaproponował znienacka z błyskiem w oku.
Prawdopodobnie chciał wykorzystać mnie, by bez własnego wkładu posilić się. Zmierzyłem go wzrokiem i już miałem odpowiedzieć "nie", gdy zauważyłem jego wystające żebra i słabej kondycji futro. Wtedy też poczułem, jak burczy mi w brzuchu. Warknąłem i odpowiedziałem:
– W porządku. Ale nie przyzwyczajaj się, to jednorazowa pomoc.
Nie oglądając się, ruszyłem w kierunku przeciwnym do tego, z którego przyszedłem. Chwilę później usłyszałem kroki obcego wilka. Szybko zrównał swój krok z moim. Wyczułem w położonym niedaleko chłodniejszym terenie obecność stada renów. Szliśmy pod wiatr, by zwierzęta nie zorientowały się, co się święci. Mój towarzysz chyba odgadł mój zamiar i ostrożnym krokiem poruszał się obok. Wysunąłem się naprzód, gdyż droga wiła się między zaroślami, a nie chciałem szeleścić i niepotrzebnie hałasować. Skupiłem się na wyłaniającym się widoku zwierząt, tymczasem drugi basior został nieco w tyle. Dobiegły mnie jego słowa wymawiane bardzo zaskoczonym tonem:
– Przecież był, a potem zniknął. Jak to możliwe?
Nakazałem mu być cicho i podejść, by wraz ze mną obserwować stado. Przypatrywałem się każdemu renowi po kolei. Za cel chciałem obrać młode, jednak matka kręciła się tuż obok. Chcąc wykorzystać to, że mam towarzysza, zadecydowałem jednak o nieco starszym, rosłym samcu, który akurat przeżuwał rośliny na skraju polany. Był najbliżej nas. Już przygotowałem się do skoku, gdy basior za mną wrzasnął głośno:
– Aha! Mam cię, ty podła kreaturo! Nie będziesz mi tu żartować ze mnie, co to to nie!
Odwróciłem się szybko ze złością i zaskoczeniem wymalowanymi na pysku. Wilk siedział zwycięsko przed czarnym chuchrem kota, któremu oderwał łapę.
– Wyrwij kotu jedną łapę, żeby zdechł... – basior z rozkoszą przymknął oczy i zatopił kły w ciele zwierzęcia. – Skaza DeNoir cię pokonał, a teraz staniesz się ofiarą.
Nie zwracał uwagi na moją obecność, prawdopodobnie celowo, gdyż wyczuł, że zezłościł mnie ogromnie. Stado tak wielkich renów nie trafia się ot tak, a teraz znalazło się poza moim zasięgiem – po prostu uciekło, taranując okoliczną roślinność. Wściekły zbliżyłem się do basiora i nachyliłem nad nim, aż ten skulił się, wciąż sprawiając wrażenie oderwanego od rzeczywistości.
– A teraz pomożesz mi zabić jednego z tych renów, które właśnie spłoszyłeś.
Skaza? Taki powrót do przeszłości :3 Więcej wątków nie pamiętam, ale kot pozostanie w mojej pamięci na zawsze xD