– Przepraszam, zamyśliłem się mocno – powiedział zgodnie z prawdą. – Przykro mi z powodu twojej historii. Mam nadzieję, że jednak tu, w WSO nie spotka cię już nic niemiłego.
Zatrzymał się i popatrzył w dół. Harytia podążyła wzrokiem za spojrzeniem basiora i ujrzała obozowisko wilków uwijających się pod wzgórzem, na którym stali.
– To, co mówiłaś o naszej magii, było mądre. Szczerze mówiąc, wydaje mi się jednak, że to może nie być takie proste. Nasze wilki są teraz wysyłane na różne misje, od tych po pożywienie, po nawiązujące do mocy. Może i tobie się jakaś trafi, co?
– Z chęcią bym pomogła – odpowiedziała wadera z napięciem w głosie.
Hermes spojrzał na nią. Była spięta i mocno zdenerwowana, jednak chciała to ukryć.
– Spokojnie – dodał wilk. – Nic ci tu nie grozi.
Po chwili ruszył swoim zwyczajem w stronę rosnących po prawej stronie zarośli prowadzących na dół wzgórza. Wadera ruszyła za nim, raz po raz zahaczając o krzaki. Hermes także się zaczepiał, jednak z użyciem większej siły wyszarpywał łapy z kolczastych roślin. Pokonawszy przeszkody, wilki znalazły się tuż przed pracującym stadem. Podeszli bliżej, a basior wysunął się na przód i zbliżył do szarej wilczycy. Położył przed nią sarnę, wymienił kilka słów i wycofał się w cień. Patrzył, jak Harytia, przywołana przez alfę, idzie niepewnie i rozpoczyna rozmowę. Po chwili odwrócił się i oddalił.
Udał się na piaszczystą plażę nad ciemnym, wzburzonym morzem, które, nie wiedzieć skąd, znajdowało się nieopodal obozowiska watahy. Usiadł na piasku i wpatrzył się w ciemną toń. Wyciągnął papierosy, a gdy zaczął palić, od razu poczuł się spokojniej. Zaciągał się dymem i przymknął powieki, by po chwili znów pozostać czujnym. Ruszył spacerem po plaży, mając głowę skierowaną w stronę gwiazd migających raz po raz na niebie. Pora robiła się co raz późniejsza, a las obok plaży cichł stopniowo. Hermes dotarł aż do dzikiej części, na której znajdowały się wielkie gałęzie i wrak statku, spróchniały i wilgotny.
Nagle usłyszał szelesty dobiegające zza drzew obok. Po chwili wyłoniła się z nich czyjaś sylwetka, tylko że akurat zjeżdżała z wydmy, dobijając z głośnym hukiem do basiora.
– Musisz jeszcze poćwiczyć śledzenie mnie, Harytio.
Hermes uśmiechnął się, a zaraz po nim wadera siedząca przed nim.
Harytio? :3