Z jaskini obok wyszła ciemna sylwetka. Czułam, że wilk idzie wprost na mnie i nawet zamierzałam usunąć się mu z drogi, ale nadal tak stałam, myśląc, że należałoby się ruszyć. W końcu, wilk, który najwyraźniej nie patrzył przed siebie, wpadł na mnie.
- Uważaj co robisz! - warknęła Nocta, odskakując.
Nie przejął mnie jej wrogi ton, podobnie jak całe zdarzenie. Jak zwykle kiedy coś się działo nagle zamknęłam się w sobie, ukryłam wszelkie uczucia i pozwoliłam rozgościć się spokojowi i zobojętnieniu.
- Dokąd idziesz? - spytałam cicho.
- A co Cię to obchodzi?
Znów zapatrzyłam się w gwiazdy.
- Normalnie nie wychodzi się poza swoją jaskinię w ciągu nocy - odezwałam się w końcu.
- Bo to nie jest normalnie - warknęła - Ale małe, rozwydrzone panienki raczej tego nie zrozumieją, jak to jest, kiedy... Odczep się ode mnie dobrze?
Milczałam przez dłuższy czas. Ona jednak wciąż stała obok, jakby spodziewała się odpowiedzi. Powiedziałam więc to o czym sama myślałam; o własnej przeszłości.
- Kiedy zastanawiasz się, co sprawiło, że myślisz czym była w każdą bezsenną noc, a mimo to wciąż uciekasz przed przeszłością..?
<Nocta? No wiem, musiałam>