7 lipca 2017

Od Disastera cd. Anabel

Postanowiłem odejść. Tak, odpuściłem. I tak już moje życie jest powalone. Gdy byłem szczeniakiem mogłem wszystko sobie ułożyć. A teraz? Stracić przyjaciółkę? Nawet nie chciała mnie wysłuchać. Ta to ma tupet. Heh. Corners i Shada mi zostały. Rodzice też, ale na bank mnie by nie odwiedzili. Zacząłem... Obliczać.
Tak, obliczać. Co? Podszedłem do swojej jaskini.
- Jeszcze czego. - warknąłem sam do siebie. Nie dość, że ona to jeszcze trujących roślin zabrakło. Tak. Zapewne się domyślacie. Postanowiłem...
Skończyć ze swoim życiem. 
W końcu nikt mi nie zabroni. Zabójca nie tylko zabija. Wyczytałem w jakiejś księdze, że jest zabójca czuje się niepotrzebny, może odejść z tego świata. Poszedłem nazbierać roślin na truciznę, lecz przed tym podrzuciłem Anabel list.

Myślałem że mnie chociaż wysłuchasz. 
A teraz ja Cię żegnam. Tak na zawsze. 
Postanawiam... Nie idź za mną. Nie staraj się.

Disaster.                            

Później zawróciłem w kierunku lasu. Kilka godzin później powróciłem do swojej jaskini. Przygotowałem kocioł, wlałem i dodałem to co potrzebne. Zajęło mi to kilka godzin. W końcu trucizna musiała być taka, żebym cierpiał. Żebym przypomniał sobie całe życie. Jak na pstryknięcie palcami. Wlałem ciecz do flakonika. Godzinę musiało odstać. Po upływie tego czasu wlałem ostrożnie truciznę do szklanki. Już miałem podnieść kubek, gdy do jaskini przybiegła zapłakana Anabela.

Anabela?
Hyh. Rozwiniesz to?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template