Szłam. Lubiłam powiew tego lasu i... cisze... Lubię wtedy rozmyślać o mojej podopiecznej Nyks. W końcu jest dorosła, a nie mała jak kiedyś. A tak w ogóle, ile ja dla niej znaczę ? Nic ? Tyle, co wszystko ? Tysiące myśli mknęło przez mą głowę. Była już przecież dorosła, własne sprawy, praca, partner...
Coś przemknęło przed oczami, pewnie mi się zdawało. Usłyszałam warki wilka, odwróciłam się. Za mną stał mój stary znajomy - Zukar.
- Dawnośmy się nie widzieli, nieprawdaż?
Wyczarowałam nóż.
- Czego chcesz?!
- Zemsty... przez ciebie straciłem wszystko, teraz nie jestem już demonem, tylko zwykłym popaprańcem...!
I rzucił się na mnie. Nie mogłam niczym ruszyć, zaczęłam wyć o pomoc. Przybiegła Nyks. Wrzeszczę, żeby tego nie robiła, ale ona się mnie nie słucha — rżnie Zukara nożem, a ja nie umiem się ruszyć. Zamykam oczy, jakbym oślepłam... Podbiegła do mnie Nyks, lecz Zukar zaczął ją ranić, zaczęłam ryczeć, ona była jedyną osobą, która mnie kocha. Straciła przytomność. Czarny wilk do mnie podszedł i wgryzł się w moje gardło. Boli, krew się leje... Nyks wstaje. Rzuciła się na Zukar'a jak on na mnie. Padł, nie żyje, podeszła do mnie i zaczyna płakać. Chwile temu chciałam umrzeć, a teraz chce znowu żyć, dla niej...
- Moon, nie, nie, nie, nie, nie... NIE!
Dotknęłam jej policzka. Uśmiechnęłam się.
- Zobaczymy się jeszcze, obiecuje ci... Kocham cię...
I zamknęłam oczy już na zawsze...