23 lipca 2017

OD Nocty CD Ascrifice

Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego futro. Tak mi tego brakowało, to normalne? Ten mnie lekko objął ogonem i spojrzał na mnie, przelatując mnie wzrokiem. Zatrzymał się na jednym miejscu.
- Wiem, co zaraz powiesz - odwróciłam głowę - "Nocta, nie chce tych młodych" lub "Nocta słuchaj, bo..." Możesz sobie darować.
- Nocta, ja...
- Nic. Nie mów. - podniosłam się i poszłam przed siebie. Naprawdę nie chciałam tego słuchać, raniłoby mnie to tylko bez sensu. Wtedy poczułam jak mnie zatrzymuje. Spojrzałam na niego.
-Nocta, uwierz mi, że to nie tak...
- Chyba jednak tak - usiadłam na ziemi, patrząc przed siebie. Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech. Ten podszedł do mnie i przytulił do siebie. Zmarszczyłam brwi. Powinnam go odepchnąć i zacząć na niego krzyczeć, jak bardzo go nienawidzę. Ale zamiast tego po prostu dałam mu się tulić, czy to normalne?
- Czarny Aniele? - uniosłam uszy. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Alfę. Uśmiechnęłam się lekko.
- Ascrifice, to jest Alfa tej oto watahy. - spojrzałam na niego - opiekował się mną, także miałam nawet dobrą opiekę.
- Ascrifice La Blue Fire... - podszedł do niego. Zaczął go okrążać, a ja lekko się cofnęłam. - Nieźle musiałeś ominąć nasze pułapki, skoro tu jesteś. Zgaduje, że jutro wyruszacie do domu.
- Nie wiem, ale...
- Nie. Zostaniemy tutaj, aż Nocta nie urodzi - spojrzał na mnie. Wzięłam głęboki wdech. Przekręciłam głową, podchodząc do posłania. Położyłam się na nim, jakoś się do niego przywiązałam przez ten czas...
- Zostawię was. - Alfa wyszedł, a ja patrzyłam na swojego partnera, a on na mnie. Położył się w końcu obok mnie. Położyłam głowę na jego szyi, zamykając oczy. Nic nie mówiliśmy, siedzieliśmy w milczeniu. Zacisnęłam oczy, lekko machając głową.
- Nocta?
- To nic... - odpowiedziałam szybko. Wzięłam głęboki wdech, patrząc na wyjście.
- Myślisz, że znowu uznają nas za martwych? - zapytałam. Ten spojrzał na mnie i się uśmiechnął lekko.
- Nawet jeśli, to wole wiedzieć, że nic ci nie jest, niż się martwić o mój status - pocałował mnie z czułością. Albo po prostu tak mi się zdaje. W końcu poszłam z Ascrifice'em na dość długi spacer. Pokazałam mu te tereny, przedstawiłam, by nie uznawali go za jakiegoś morderce i rozmawialiśmy. Opowiedział mi, co się działo na WSO, a ja słuchałam go. Brakowało mi jego głosu, może dlatego, przez cały dzień nic nie mówiłam, ale w końcu wróciliśmy do jaskini, położyłam się na posłaniu i zasnęłam, mając głowę na jego szyi.

*****

Obudziłam się wcześnie, a obok mnie nie było Ascrifice'a. Chciałam wstać, by pójść go poszukać, ale zatrzymał mnie ból w okolicach brzucha. Zacisnęłam zęby, razem z oczami. Nie był to najgorszy ból na świecie, więc nie wrzeszczałam w niebo głosy, jak co poniektóre. Wbiłam pazury w ziemie. Wzięłam głęboki wdech. Zdałam sobie właśnie sprawę, że się zaczęło... Dałam głowę do góry, by jakkolwiek nie myśleć o bólu. Po długim czasie miałam obok siebie trzy, małe kulki. Spojrzałam na nie z lekkim uśmiechem. Polizałam każdego po kolei. Wzięłam ponownie głęboki wdech, a gdy usłyszałam kroki, zasłoniłam maluchy ogonem. Prze de mną stanął Ascrifice. Przeleciał mnie wzrokiem, a potem spojrzał na mnie.
- Ascrifice...
- Pokaż je.
- Ascrifice...
- Pokaż. - jego głos spoważniał. Zamknęłam oczy,  powoli odsłaniając nasze malce.

Ascrifice?


Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template