- Mam na imię Zefir, a ty? - uśmiechnął się lekko wciąż spoglądając na mnie z ostrożnością. Doskonale wiedział że nie może mi zaufać, i również nie może dopuścić abym odeszła dalej bez zawiadomienia innych wilków. O tak, jeszcze tak głupia nie jestem. Postanowiłam się nie odezwać, sama nie mam pojęcia jakie ma umiejętności, lecz patrząc na niego nasze moce mogłyby być równie dobrze silne i śmiercionośne. Od razu gdy go dostrzegłam zorientowałam się, iż do czynienia mam z aniołem. Staliśmy tak chwilę wpatrując się w siebie. Mogłam go zabić nawet się nie ruszając, ale coś we mnie pękło i nie mogłam sobie na to pozwolić. Sierść na moim karku najeżyła się, a ja sama przybrałam postawę gotową do odparcia ataku.
- Nie jestem wrogiem. - powiedział poważniejszym głosem, już nieco bardziej pewien siebie. Przełknęłam ślinę. Dałam się w to złapać, rozluźniłam mięśnie i stanęłam już bardziej wyluzowana.
- Nie mogę ci ufać. - warknęłam w jego stronę rozglądając się, czy przypadkiem nikt z tyłu nie zechce mnie zaatakować. Odsunęłam się kilka kroków w tył i poczułam że staję na coś mokrego. Wywinęłam orła do tyłu i wpadłam do wody. Najgorsze było to, że nie za bardzo wychodzi mi pływanie. Nie mogłam jednak pozwolić, aby wilk mi pomógł. To by była oznaka mojej słabości. Chwyciłam za jakiś wystający kamień i usiłowałam się od niego odbić lecz łapa ugrzęzła mi w mule, i nie mogłam się wydostać. Prąd był szybki i zabójczy. Wiedziałam że jeśli stąd nie wyjdę zginę. Basior pogbiegł do mnie i wyciągnął w moją stronę łapę na co ja kłapnęłam zębami i spojrzałam na niego wrogo. Nie miałam już sił. Puściłam kamień dając nieść się prądowi. Chwilę później uderzyłam o coś i straciłam przytomność.
- Nie jestem wrogiem. - powiedział poważniejszym głosem, już nieco bardziej pewien siebie. Przełknęłam ślinę. Dałam się w to złapać, rozluźniłam mięśnie i stanęłam już bardziej wyluzowana.
- Nie mogę ci ufać. - warknęłam w jego stronę rozglądając się, czy przypadkiem nikt z tyłu nie zechce mnie zaatakować. Odsunęłam się kilka kroków w tył i poczułam że staję na coś mokrego. Wywinęłam orła do tyłu i wpadłam do wody. Najgorsze było to, że nie za bardzo wychodzi mi pływanie. Nie mogłam jednak pozwolić, aby wilk mi pomógł. To by była oznaka mojej słabości. Chwyciłam za jakiś wystający kamień i usiłowałam się od niego odbić lecz łapa ugrzęzła mi w mule, i nie mogłam się wydostać. Prąd był szybki i zabójczy. Wiedziałam że jeśli stąd nie wyjdę zginę. Basior pogbiegł do mnie i wyciągnął w moją stronę łapę na co ja kłapnęłam zębami i spojrzałam na niego wrogo. Nie miałam już sił. Puściłam kamień dając nieść się prądowi. Chwilę później uderzyłam o coś i straciłam przytomność.
Zefir? Ratunku? xd