23 lipca 2017

Od Dark'a cd. Zero Black Fire

Zakląłem w duchu. Potem drugi raz. I jeszcze trzeci. A potem spojrzałem ponownie na liścik od Yin. Nie musiała podpisywać go, znałem ją za dobrze.

Nie będę się bawiła z tobą w ceregiele.
Odchodzę stąd, Dark. Taak, odchodzę stąd.
Zaraz zapytasz "czemu?" Cóż, nudzi mi się tu.
Czekam na skraju lasu. Rób, co chcesz.

Phi. Durne sprawki. Wiedziałem, gdzie to jest, jednak.. Oczywiście, że tu zostanę. Zmiąłem liścik i wyrzuciłem gdzieś. Rób co chcesz, Yin. Dark'a z tobą nie ma.
Wyszedłem na dwór. Klimat był lekko chłodnawy, jak to na jesień. Liście zaczynały spadać z drzew, i tworzyć szeleszczący, różnokolorowy dywan. Szedłem szybkim krokiem, zmierzając na miejsce. Mała polanka ukazała się przede mną. Pełno tu było dziwacznych, powyginanych drzewek. Skarłowaciałe sosenki wiły się wpół po ziemi. Rozejrzałem się wokoło, mając się na baczności. Znałem te zwierzęta, jeśli dobrze wszystko zapamiętałem..
- ARRGH!
Potężny ryk dzika stymfalijskiego zagłuszył wszystko. Nie mi dociekać, czemu nadali im taką bezsensowną nazwę, ale każdy szanujący się wilk wiedział jedno: Nigdy. Przenigdy. Nie. Włazić. Na. Teren. Dzików. Stymfalijskich.
A ja właśnie tam byłem.
Dzik zawył jeszcze raz, a potem zaszarżował na moje plecy. I tu skończyłaby się historia, gdyby napotkał to co zawsze - nieprzygotowanego wilka, uciekającego co sił w łapach.
Odwróciłem się i zobaczyłem monstrum większe od wilka. Miało kły wielkości mojego ogona, oczy wielkie jak zaciśnięta ludzka pięść, łapy wielkości moich, uzbrojone w twarde kopyta, zdolne zgruchotać czyjąś czaszkę. Dodajmy jeszcze paskudny oddech i wyjdzie ci dzik stymfalijski.
- RAARGH! - zawył dzik i ruszył. Zatrzymałem go w miejscu samym spojrzeniem. Oczka patrzyły strachliwie. Bogowie, jak łatwo można te dziki przestraszyć.
- RAAAARGHH! - ryknąłem. Dzik odwrócił się i w panice uciekł. Przez chwilę widziałem jego zad, łącznie z częścią krótkiego ogonka. Co dziwota, z tej części śmierdziało tak samo, jak z jego drugiej strony. Cóż, natura potrafi zaszkodzić, ale uzbrajanie dzika na sterydach w taki arsenał broni to samobójstwo. Chyba że ten dzik jest strachliwy jak zwykły zając.
Kątem oka zauważyłem ruch, i odwróciłem się. Zza krzaków wyszedł wilk. Basior, zdołałem zauważyć.
- Co cię tu sprowadza? - warknąłem. Po chwili zdałem sobie sprawę z tego błędu. To był samiec alfa, mąż Taravii, jeśli dobrze zapamiętałem. Warczenie na niego było.. Zdecydowanie niestosowne.
- Niezbyt pospolitą wybrałeś metodę "walki" z nim - zauważył, jakby nie usłyszał poprzedniego zdania. I.. Czy tylko mi się zdaje, czy słowo "walka" było umieszczone w cudzysłowie?
Obróciłem lekko głowę, dając mu znać, by kontynuuował.

<Zero?>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template